Niewinny to nowy kryminalny miniserial, dostępny od jakiegoś czasu na platformie Netflix. Główną rolę w produkcji gra Mario Casas, który ostatnio jest wręcz flagowym aktorem netflixowskich produkcji z Hiszpanii. Tym razem przypadła mu w udziale rola Mata, młodego mężczyzny, który wychodzi z więzienia po kilku latach odsiadki za nieumyślne zabójstwo kolegi. Choć demony w głowie towarzyszą mu na każdym kroku, Mat liczy, że w końcu zacznie nowe życie – żeni się z piękną Olivią, znajduje pracę w dobrze prosperującej firmie, kupuje nowy dom... Niestety, szybko dogania go nie tylko przeszłość, ale i przerażająca teraźniejszość, w którą mimowolnie się wplątuje. Serial jest adaptacją prozy Harlana Cobena, znanego twórcy powieści kryminalnych. Początkowe odcinki produkcji wypadają naprawdę obiecująco – widz zostaje wprowadzony w świat Mata i wraz z nim stara się ułożyć w głowie i oswoić wszystko to, co się wydarzyło. Gdy już przyzwyczajamy się do mrocznego wątku z przeszłości mężczyzny, twórcy serwują nam kolejny – akcję rozpędza tajemnicze samobójstwo zakonnicy, która w środku nocy rzuca się z okna swojego pokoju. W pierwszym momencie wydaje się, że z naszym głównym bohaterem nie ma to nic wspólnego, jednak każdy kolejny odcinek pozwala na połączenie coraz większej liczby kropek – ostatecznie otrzymujemy bardzo zawiły i wielowątkowy obraz kryminalny, a postępujące po sobie epizody coraz bardziej oddalają nas od Mata, wprowadzając nowych bohaterów, z których każdy okazuje się być tak samo ważny. Przez pierwsze trzy, cztery odcinki formuła opisana powyżej sprawdza się bardzo dobrze – widać, że każdy epizod poświęcony jest innej postaci, a my jako widzowie otrzymujemy nowy punkt widzenia na to, co się dzieje. Z każdą kolejną perspektywą widać, że cała omawiana sprawa jest dużo głębsza, niż się wydaje – i na tym początkowym etapie faktycznie towarzyszyła mi w związku z tym jakaś fascynacja. Zwyczajnie chce się wiedzieć, co będzie dalej, gdy wszystko tak ładnie się zazębia, pozostawiając jednocześnie dużo niedopowiedzeń i zdrową dawkę tajemniczości. Niestety, w pewnym momencie twórcy trochę przesadzili z namnażaniem tych wątków – od połowy sezonu trudno już połapać się w tym, kto tu tak naprawdę jest głównym bohaterem i czego dotyczy główny nurt serialu. Sprawa Mata stopniowo odchodzi na drugi plan i im bardziej się od niej oddalamy, tym łatwiej się w tej historii pogubić, bo nie wiadomo już, co jest dla fabuły najważniejsze. Dwa ostatnie odcinki są mocno przekombinowane – gdy już cała opowieść może znaleźć satysfakcjonujące domknięcie, twórcy wyciągają kolejnego, a potem jeszcze jednego królika z kapelusza, jednak nie wywołuje to już zaskoczenia, jakie zapewne planowali. Serial cierpi na tym, że upchnięto w niego za dużo twistów fabularnych – w pewnym momencie nie działają one już na korzyść fabuły, a raczej pozostawiają efekt przesycenia i utraty wiarygodności całej opowieści. Warto wspomnieć, że produkcja jest dosyć ostra – na ekranie pojawia się przemoc, krew, trudne tematy pedofilii, układów i układzików, prostytucji. Zostajemy wprowadzeni w brutalny, bardzo brudny świat i momentami aż przykro jest patrzeć na to, co dzieje się na ekranie. Mimo przesadnie poplątanej fabuły serial bardzo fajnie opisuje bohaterów – postaci zaprezentowane na ekranie są dobrze zbudowane, otrzymujemy całe tło dla ich poczynań i motywacji, z łatwością można z nimi sympatyzować i współodczuwać, za co należy się duży plus. Nic tu nie jest czarno-białe; nawet pozornie źli bohaterowie pozostawiają swoimi działaniami miejsce do własnej oceny. Produkcja wielokrotnie podnosi kontrowersyjne tematy, które wystawiają na próbę poczucie moralności czy etyki, ale jednocześnie ostateczne osądy tych wątków pozostawia widzowi, nie przypinając łatek „dobry/zły” żadnemu z bohaterów. Wypada to naprawdę dobrze, a charaktery zaprezentowane na ekranie mocno oddziałują na emocje i na długo pozostają w pamięci. Oczywiście ma na to wpływ również gra aktorska, która moim zdaniem jest tutaj bez zarzutu. Niewinny to dobra, choć trochę przekombinowana propozycja na wolny wieczór. Osiem odcinków serialu można łyknąć w krótkim czasie – pierwsza połowa mocno wciąga, więc nawet mimo późniejszych zawirowań całość ogląda się w zasadzie na jednym wdechu. Realizacyjnie i aktorsko wszystko jest na bardzo dobrym poziomie, a poruszone tematy wywołują autentyczne emocje – chce się je analizować, na długo zostają w głowie. Gdyby nie fakt, że w pewnym momencie robi się tu zbyt męcząco od namnożenia wątków, a fabuła zaczyna się ewidentnie uginać pod ich ciężarem, byłoby naprawdę super – a tak, jest po prostu „dobrze”. Ode mnie 7/10.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj