Terraformacja odległych planet, czyli przystosowanie ich do ludzkich potrzeb, to popularny motyw w literaturze science fiction, ale… No właśnie, pozostaje jedynie w sferze marzeń, bo na razie nawet wyprawa na Marsa (nota bene Terraformacja Marsa to jeden z planszówkowych hitów ostatnich lat) pozostaje co najwyżej w odległych planach. Niemniej za sprawą planszówki Niezbadana Planeta możemy przynajmniej pomarzyć o kolonizacji odległych planet. Niezbadana planeta to „tetrisowy” kafelkowiec nieco podobny np. do Patchworka. Mamy płytki w różnych kształtach i staramy się tak zapełnić planszę – czyli naszą planetę – by jej powierzchnia była jak najbardziej zakryta. Od wspomnianej gry różni ją jednak kilka „utrudnień”, które sprawiają, że całość jest mocno regrywalna i nieprzewidywalna w zakresie przebiegu każdej partii. Po pierwsze płytki są różnego rodzaju i odpowiadają torom różnych technologii, które rozwijamy: m.in. biomasa, energia czy transport. Im wyżej awansujemy, tym więcej bonusów i punktów zdobędziemy. Do tego dochodzą meteoryty i lądowniki, które trzeba zbierać z planszy dla poprawy wyniku, a także różnorodne cele podliczane na koniec gry. Mało tego? Gra – oprócz podstawowych – zawiera też rozwiązania asymetryczne jako alternatywy. Jeśli zdecydujemy się wziąć niestandardowe planety, będziemy musieli zmierzyć się z nieoczekiwanymi wyzwaniami, które utrudnią, ale też urozmaicą rozgrywkę. Podobnie jest z alternatywnymi korporacjami, których tory rozwoju wymuszają zastosowanie innej taktyki. Na bazie kilku rozgrywek wydaje się, że te dodatkowe rozwiązania są nieźle zbalansowane, choć raz trafiła się kombinacja, która była wyjątkowo mało przyjazna – wymagała sporej gimnastyki, ale dawała sporo satysfakcji, gdy mimo wszystko udało się osiągnąć dobry wynik.
Źródło: Portal Games
+1 więcej
Sposobów na zdobycie punktów jest sporo, ale wymaga to planowania, bo jak zwykle nie jesteśmy w stanie osiągnąć wysokiego poziomu we wszystkich aspektach. Do tego należy wspomnieć o najbardziej charakterystycznym elemencie Niezbadanej planety, czyli podajniku zwanym „tortownicą”. Każdy z graczy ma wyznaczone miejsce, z którego może pobrać jeden z dwóch różnych kafelków, a po zakończeniu rundy obraca się podajnik do następnego wycinka. W efekcie można w ograniczonym zakresie planować, jakie następne kafelki się weźmie, ale też specjalnie utrudniać zadanie graczowi obok poprzez zabieranie pasujących mu płytek. Jak zwykle, ma to swoje plusy i minusy – przy czym im więcej graczy, tym większa dynamika i mniejsza możliwość planowania. Będziemy wiedzieć, jakie będą kształty do wyboru, ale niekoniecznie to, jaki rodzaj terenu będzie się na nich znajdował.
Mimo powyższego gra całkiem nieźle się przeskalowuje w zależności od liczby graczy, aczkolwiek przy ich mniejszej liczbie mało prawdopodobne jest zakończenie rozgrywki poprzez brak któregoś z rodzajów kafelków – trzeba po prostu układać, aż skończy się miejsce na planecie. Niezbadana planeta to dynamiczna i szybka gra (także dzięki temu, że swoje tury można wykonywać równolegle) z dość ograniczoną interakcją pomiędzy graczami, ale to nie zmniejsza emocji towarzyszących nam podczas rozgrywki. Oferuje dużą regrywalność, a jeśli komuś będzie mało, to dostępny jest dodatek wprowadzający jeszcze więcej planet i korporacji. W swojej kategorii to bardzo dobry tytuł.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj