W natłoku wyjątkowo przeciętnych i niemrawych serii z DC Odrodzenia, cykl Nightwing (całkiem niespodziewanie) wyrasta na jeden z najważniejszych tytułów w owym wydarzeniu z uniwersum Batmana i spółki. Trzeci tom przygód Szarego Syna (Nightwing musi umrzeć!) autorstwa Tima Seeleya i grafika Javiera Fernandeza, utwierdza nas w przekonaniu, iż mamy do czynienia z bardzo dobrą serią. Na drodze heroicznego wojownika staje potężny rywal i jego zaskakujący pomagierzy.
Wcześniejsze tomy recenzowanego albumu prezentowały się wprost wyśmienicie. W pierwszym tomie, zatytułowanym
Nightwing vol.1: Better Then Batman, Nightwing skonfrontował się z tajną organizacją, Kobrą. Obserwowaliśmy tam jego niełatwy sojusz z potężnym Trybunałem Sów oraz chwilową współpracę z rosłym najemnikiem, niejakim Raptorem. Świetnie wypadała tam relacja Graysona z Batmanem, byłą kochanką, Batgirl (Barbarą Gordon) oraz młodym Robinem, Damianem Wayne’em. W opowieści
Nightwing #02: Blüdhaven protagonista cyklu postanowił odpocząć od chaosu panującego na dusznych ulicach Gotham City i osiąść w tytułowym miasteczku, Bludhaven. Seeley zaserwował nam tutaj wciągającą historię z pogranicza rasowego thrillera oraz kina akcji, a wielkim plusem było nawiązanie bliższej relacji Dicka z piękną, byłą przestępczynią, Shawn Tsang alias Defacer.
W życiu Nightwinga nastały wielkie zmiany. Samozwańczy bohater zakochał się z wzajemnością we wspomnianej Shawn Tsang, która pod koniec poprzedniego tomu oznajmiła mu, że jest w ciąży. Jego szczęście burzy nagłe zniknięcie walecznej Tsang. Okazuje się, że dziewczyna została uprowadzona przez oszalałego Profesora Pyga. Żeby tego było mało Szarego Syna atakuje dziwny osobnik, nazywający siebie Deathwingiem i będący jego oszpeconym sobowtórem. Niespodziewanie w Bludhaven pojawia się Robin, który pomaga zamaskowanemu wojownikowi odbić Shawn z rąk sadystycznego artysty, Pyga. Szybko okazuje się, że ktoś zupełnie inny pociąga za przysłowiowe sznurki, a pozostałe pionki (profesor i Deathwing) są wyłącznie ofiarami jego szaleństwa. Ostatecznie to Damian znajduje się w tarapatach, a Nightwing w asyście ukochanej musi udać się aż do Egiptu, aby ocalić życie dziedzica fortuny Wayne’a.
Ponownie świetnie wypada kompozycja fabularna całego komiksu. Amerykański scenarzysta udanie ukazał relację Dicka z Damianem oraz ich wspólną misję. Równie zadowalająco wygląda jego związek z Shawn Tsang, a przede wszystkim zacięte pojedynki z Deathwingiem. Z dobrej strony prezentuje się także główny antagonista, związany z wcześniejszym życiem protagonisty serii, a także tragizm lalkotronów, do których należy demoniczny sobowtór Nightwinga. Na deser otrzymujemy krótką, acz wciągającą nowelę, pokazującą wspólne działania Graysona oraz Wally’ego Westa, Flasha.
Rysunki
Javier Fernandez są niebywale okazałe i efektowne. Kreska owego rysownika jest dynamiczna, charakterystyczna oraz precyzyjna. Brawurowo wypadają ekwilibrystyczne bijatyki Nightwinga z Deathwingiem, a także starcie bohaterów z profesorem Pygiem i jego lalkotronami. Prawdziwą gratką jest widok neonowego miasta (Bludhaven) oraz pustynnych scenerii, w których rozgrywa się ostateczna walka z przyczajonym wrogiem. Doskonale prezentują się całostronicowe plansze, okładki kolejnych zeszytów oraz niekonwencjonalna konstrukcja niektórych kadrów. Prawdziwą perełką jest natomiast wygląd tragicznej postaci, jaką jest Deathwing oraz nieszczęsnego klona Robina.
Nightwing #03. Nightwing musi umrzeć to jeden z najlepszych komiksów z wydanych w naszym kraju albumów z serii DC Odrodzenia. Cykl wart bliższego poznania, potwierdzający kunszt scenopisarski
Tim Seeley. Z niecierpliwością będę wyczekiwał kolejnych przygód Szarego Syna i jego sojuszników, w szczególności, że na horyzoncie pojawia się mściwy i zdeterminowany Tiger Shark.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h