Nimona to długo oczekiwana adaptacja powieści graficznej, której autorem jest N.D.Stevenson. Prace nad produkcją trwały od 2015 roku, jednak kolejne perturbacje skutecznie opóźniały jej premierę. Finalnie jednak projekt trafił do realizacji i od kilku dni efekt końcowy dostępny jest w filmotece platformy Netflix. Akcja opowieści rozgrywa się w dobrze prosperującym nowoczesnym królestwie, a głównym bohaterem jest Ballister – rycerz z powołania, którego nagle oskarżono o popełnienie strasznej zbrodni. Mężczyzna chce udowodnić swoją niewinność, ale staje się to prawie niewykonalne – natychmiast po wydarzeniu znalazł się bowiem na celowniku straży królewskiej, która za wszelką cenę chce go pojmać i skazać. Zrezygnowany, usuwa się w cień, a wtedy na jego drodze staje Nimona – zmiennokształtna istota w ciele rezolutnej nastolatki, która chce pomóc mu oczyścić imię. Ten pozornie niedopasowany do siebie duet wyruszy we wspólną podróż w słusznym celu, nawet nie przypuszczając, jak bardzo zmieni to losy ich obojga. Wizualnie film przypomina unowocześnioną animację 2D, co sprawia świetne wrażenie ożywionego komiksu. Obraz, mimo częstego stosowania mrocznych barw, jest bardzo wyrazisty i dobrze skontrastowany – ruchy postaci są szybkie, a krawędzie ostre, co dodatkowo nadaje całości dynamiki. Sama akcja również postępuje bardzo wartko, przez co film pozbawiony jest dłużyzn – całość trwa nieco ponad półtorej godziny, jednak ten czas przemija w mgnieniu oka. Na ekranie nieustannie coś się dzieje, dzięki czemu seans zwyczajnie wciąga. Fabularnie mamy tu do czynienia z jednym z klasycznych motywów wykluczenia. Zarówno Ballister, jak i Nimona zostali wbrew swojej woli wyrzuceni z lokalnej społeczności – teraz muszą walczyć o to, by ich zaakceptowano i ponownie przyjęto do wspólnoty. Tutaj jednak całość wyraźnie nawiązuje do sytuacji osób LGBT+, o czym świadczy zarówno orientacja głównego bohatera, jak i tożsamość jego towarzyszki. Co ciekawe, autor komiksowego pierwowzoru to osoba niebinarna, co w polskiej wersji językowej filmu zostało dodatkowo uwypuklone w warstwie dialogowej – Nimona, będąca narratorką opowieści, posługuje się zaimkami „ono/im”, co owocuje słowami takimi jak „byłom” lub „widziałom”. Choć pomysł wydaje się logiczny (Nimona nie jest bowiem człowiekiem, tylko istotą, która przybiera różne kształty), widzę tu pewną niekonsekwencję – pozostali bohaterowie, a także sam Ballister, za każdym razem zwracają się do niej w rodzaju żeńskim, co tworzy pewnego rodzaju rozbieżność. Twórcy nieszczególnie pochylają się nad tym tematem w fabule, zatem sądzę, że jest to zależne po prostu od języka docelowego (a język polski na taką elastyczność jak najbardziej pozwala). Dla niektórych widzów prawdopodobnie będzie to trudne w odbiorze, a zwłaszcza na początku, zanim jeszcze oswoimy się z bohaterami. Sam pomysł stosowania takich form uważam jednak za trafiony – dobrze rezonuje to z głównym problemem wykluczenia i inności, o którym mówi animacja, przez co wybrzmiewa on jeszcze silniej. O ile przesłanie i morał filmu są uniwersalne i mądre, o tyle raczej nie zaryzykowałabym stwierdzenia, że jest to propozycja odpowiednia dla najmłodszych widzów – w wielu scenach mamy do czynienia z walką, czasem przemocą; pojawiają się także straszne twarze, potwory, a nawet śmierć. Co więcej, mamy tu całą paletę rozmaitych emocji, niekoniecznie czytelnych dla dzieci – niektóre sceny są bardzo subtelne i właściwie można je odebrać jedynie w szerszym kontekście społeczno-kulturowym. Film trafi przede wszystkim w gusta nastolatków, ponieważ to właśnie ta grupa wiekowa często doświadcza osamotnienia czy poczucia inności. W końcu w duecie głównych bohaterów też mamy nastolatkę... a razem z nią dorosłego – zestawienie tych postaci dodatkowo obrazuje różnice międzypokoleniowe i problemy w komunikacji, jakie często sami między sobą kreujemy. Główna sekwencja pod koniec animacji jest niesłychanie wymowna i znakomicie oddaje clou problemu, w zasadzie bez zbędnych słów. Twórcom udało się zbudować zwartą, dobrze przemyślaną opowieść o dużym ładunku emocjonalnym, jednocześnie pozbawioną banałów i otwierającą oczy nieco szerzej – za co faktycznie należy się duży plus. Nimona to wizualnie ładna i fabularnie mądra opowieść, która bawi i wzrusza jednocześnie. Choć pozornie pełna wartkiej akcji i humoru, umiejętnie podejmuje również trudne tematy i robi to w bardzo inteligentny sposób, mocno uderzając we wrażliwość widza. Twórcom udało się świetnie wypunktować problemy, które występują chyba w każdym społeczeństwie, a dzięki charyzmatycznym bohaterom całość zwyczajnie chwyta za serce – to opowieść, z którą po prostu można się utożsamić. Wartościowy seans, któremu warto poświęcić wolny wieczór, sprowokuje do przemyśleń i pozostanie w głowie na dłużej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj