Znalezienie złotego środka na zaprezentowanie historii mocno osadzonej w naszej rzeczywistości i jednocześnie oryginalnej nie jest  łatwe. Stworzenie filmu nawiązującego w swej tradycji do kina noir z społecznym zacięciem to zadanie jeszcze trudniejsze. Trzeba jednak powiedzieć, że reżyser Frédéric Farrucci wcale nie porwał się z motyką na słońce i w swoim fabularnym debiucie dał się poznać jako twórca świetnie operujący wrażliwością i dramaturgiczną subtelnością. Nocna jazda przedstawia historię Jina (Guang Huo), nielegalnego imigranta z Pekinu, który od pięciu lat pracuje jako taksówkarz w firmie prowadzonej przez przedstawicieli półświatka z Chin. Akcja dzieje się w Paryżu, miejscu targanym wieloma problemami społecznymi. Farrucci częstuje nas bardzo długimi ujęciami na stolicę Francji, chcąc uświadomić swoim widzom, że miasto staje się jednym z bohaterów filmu. Do tego całość okraszona jest muzyką elektroniczną, której miłośnikiem i kompozytorem w wolnych chwilach od pracy jest sam Jin. Czy będzie mu jednak dane zrealizować swoje marzenia o utrzymywaniu się z grania muzyki? W filmie udaje się uniknąć jednoznacznej złości skierowanej w system oraz przeszłość, na którą nie mamy żadnego wpływu. Kluczowe w budowaniu napięcia w filmie Farucciego są zatem wszystkie te momenty, kiedy główny bohater wpada w kolejne tarapaty. Jego dług zamiast się zmniejszać, niebezpiecznie rośnie. Zniszczenie samochodu uwiązuje go na kolejne lata w pracy u aktualnego szefa. Nie jest to z pewnością przyjemna perspektywa uciekających lat młodości w tym niewdzięcznym biznesie. Reżyser pragnie pokazać, że wcale nie jest tak łatwo żyć normalnie i nie zawsze da się uciec od  przeszłości. Światełkiem w tunelu dla Jina staje się spotkanie Naomi (Camélia Jordana), striptizerki pragnącej uciec do innego życia. Dzięki temu, że Nocna jazda jest filmem tak przyziemnym, chcemy  zaangażować się w losy bohaterów. Nie jest to łatwe, bo mamy od czynienia z imigrantem pracującym z ludźmi o niecnych zamiarach i dziewczynę zarabiającą na życie w nocnych klubach. Widzimy jednak ich ludzką stronę, zwłaszcza jeśli chodzi o Jina. Farucci w sposób subtelny pokazuje nam, że mamy do czynienia z dobrym chłopakiem posiadającym swoje pasje i marzenia, ale stojącym pod ścianą, jeśli chodzi o możliwość ich realizowania. Staje się to niekiedy zbyt klarowne i pozbawione szansy do moralnej oceny działań, ale nie przeszkadza w napięciu obserwować jego kolejne poczynania.
materiały prasowe
Te jednak nie dotyczą jego relacji z Naomi. Połączenie tych bohaterów powstaje wyłącznie na zasadzie  podobnego losu, nie ma tutaj kontrastu i odcieni szarości. Nie udaje się też zbyt dobrze zbudować tej relacji za pomocą innych środków niż namiętność i właśnie wspomniane podobieństwa przeżywanej codzienności. W filmie pojawia się kilka dłużyzn i momentów niewiele wnoszących do całości. Całość wciąż jednak prowadzona jest ciekawie, za pomocą połączenia motywów społecznych z kinem noir. Po filmie pozostaje mocna refleksja dotycząca zmiany swojego losu. Farruciemu udaje się sztuka stworzenia filmu przyziemnego, a jednak trzymającego w napięciu i boleśnie traktującego o współczesności.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj