Nocna jazda - recenzja filmu [Octopus Film Festival 2020]
Nocna jazda jest fabularnym debiutem Frédérika Farruciego, który w swoim obrazie zaskakuje gatunkowym połączeniem i sposobem ukazania konkretnego problemu.
Nocna jazda jest fabularnym debiutem Frédérika Farruciego, który w swoim obrazie zaskakuje gatunkowym połączeniem i sposobem ukazania konkretnego problemu.
Znalezienie złotego środka na zaprezentowanie historii mocno osadzonej w naszej rzeczywistości i jednocześnie oryginalnej nie jest łatwe. Stworzenie filmu nawiązującego w swej tradycji do kina noir z społecznym zacięciem to zadanie jeszcze trudniejsze. Trzeba jednak powiedzieć, że reżyser Frédéric Farrucci wcale nie porwał się z motyką na słońce i w swoim fabularnym debiucie dał się poznać jako twórca świetnie operujący wrażliwością i dramaturgiczną subtelnością.
Nocna jazda przedstawia historię Jina (Guang Huo), nielegalnego imigranta z Pekinu, który od pięciu lat pracuje jako taksówkarz w firmie prowadzonej przez przedstawicieli półświatka z Chin. Akcja dzieje się w Paryżu, miejscu targanym wieloma problemami społecznymi. Farrucci częstuje nas bardzo długimi ujęciami na stolicę Francji, chcąc uświadomić swoim widzom, że miasto staje się jednym z bohaterów filmu. Do tego całość okraszona jest muzyką elektroniczną, której miłośnikiem i kompozytorem w wolnych chwilach od pracy jest sam Jin. Czy będzie mu jednak dane zrealizować swoje marzenia o utrzymywaniu się z grania muzyki?
W filmie udaje się uniknąć jednoznacznej złości skierowanej w system oraz przeszłość, na którą nie mamy żadnego wpływu. Kluczowe w budowaniu napięcia w filmie Farucciego są zatem wszystkie te momenty, kiedy główny bohater wpada w kolejne tarapaty. Jego dług zamiast się zmniejszać, niebezpiecznie rośnie. Zniszczenie samochodu uwiązuje go na kolejne lata w pracy u aktualnego szefa. Nie jest to z pewnością przyjemna perspektywa uciekających lat młodości w tym niewdzięcznym biznesie. Reżyser pragnie pokazać, że wcale nie jest tak łatwo żyć normalnie i nie zawsze da się uciec od przeszłości. Światełkiem w tunelu dla Jina staje się spotkanie Naomi (Camélia Jordana), striptizerki pragnącej uciec do innego życia.
Dzięki temu, że Nocna jazda jest filmem tak przyziemnym, chcemy zaangażować się w losy bohaterów. Nie jest to łatwe, bo mamy od czynienia z imigrantem pracującym z ludźmi o niecnych zamiarach i dziewczynę zarabiającą na życie w nocnych klubach. Widzimy jednak ich ludzką stronę, zwłaszcza jeśli chodzi o Jina. Farucci w sposób subtelny pokazuje nam, że mamy do czynienia z dobrym chłopakiem posiadającym swoje pasje i marzenia, ale stojącym pod ścianą, jeśli chodzi o możliwość ich realizowania. Staje się to niekiedy zbyt klarowne i pozbawione szansy do moralnej oceny działań, ale nie przeszkadza w napięciu obserwować jego kolejne poczynania.
Te jednak nie dotyczą jego relacji z Naomi. Połączenie tych bohaterów powstaje wyłącznie na zasadzie podobnego losu, nie ma tutaj kontrastu i odcieni szarości. Nie udaje się też zbyt dobrze zbudować tej relacji za pomocą innych środków niż namiętność i właśnie wspomniane podobieństwa przeżywanej codzienności. W filmie pojawia się kilka dłużyzn i momentów niewiele wnoszących do całości.
Całość wciąż jednak prowadzona jest ciekawie, za pomocą połączenia motywów społecznych z kinem noir. Po filmie pozostaje mocna refleksja dotycząca zmiany swojego losu. Farruciemu udaje się sztuka stworzenia filmu przyziemnego, a jednak trzymającego w napięciu i boleśnie traktującego o współczesności.
Poznaj recenzenta
Michał KujawińskiDzisiaj urodziny obchodzą
ur. 1970, kończy 54 lat
ur. 1969, kończy 55 lat
ur. 1964, kończy 60 lat
ur. 1973, kończy 51 lat
ur. 1977, kończy 47 lat