Nowoczesna miłość to serial Amazona, który – jak sam tytuł wskazuje – opowiada o większych i mniejszych miłościach współczesnych nowojorczyków. Produkcja jest inspirowana felietonami New York Timesa i gatunkowo balansuje w granicach komediodramatu romantycznego – część epizodów przybiera weselszy ton, podczas gdy inne poruszają bardziej wzruszające wątki. I choć odcinki można oglądać niezależnie (a przynajmniej poza ostatnim, który stanowi podręcznikowe zwieńczenie opowieści), całość tworzy naprawdę fajny, pełen szczerych emocji, wyważony serial, którego seans jest wręcz przyjemnością. Pierwszy sezon produkcji składa się z ośmiu odcinków, z których każdy trwa średnio 30 minut – formuła serialu jest bardzo przystępna, a wszystkie epizody można łyknąć jeden za drugim, ponieważ nie zabiera to dużo czasu ani energii. Krótki czas trwania nie przeszkadza w tym, aby zaznajomić się i zapałać do poszczególnych bohaterów odcinków szczerą sympatią, za czym stoi dobrze napisany scenariusz (a w zasadzie scenariusze w liczbie mnogiej, ponieważ każdy epizod ma za sobą inną ekipę kreatywną). Twórcy kładą tu nacisk przede wszystkim na pokazywanie emocji, mniej na niepotrzebne rozwlekanie zawiłych historii osobistych – postaci poznajemy na tyle, na ile jest to potrzebne dla fabuły bieżącej, a określają je przede wszystkim ich czyny. Mimo pozornie banalnej tematyki, w każdym odcinku dzieje się dużo, przez co ogląda się je z zainteresowaniem. Oczywiście, jak to w przypadku produkcji złożonej z wielu niezależnych segmentów bywa, także i tutaj mamy do czynienia z ciekawszymi i mniej ciekawymi epizodami. Moim faworytem pozostaje odcinek numer 3 ze świetną Anne Hathaway w roli głównej – nie dość, że oryginalnie zrealizowany, to jeszcze poruszający bardzo ważną, wciąż mało nagłośnioną tematykę, jaką są zaburzenia psychiczne. Najsłabiej natomiast wypada moim zdaniem epizod z Tiną Fey i Johnem Slatterym, którzy grają zmagające się z kryzysem małżeństwo z wieloletnim stażem - tu faktycznie wkrada się trochę nudy. Pewne odchylenia od poziomu, czy to w lepszym czy w gorszym kierunku, nie warunkują jednak odbioru całości – serial pozostaje w pamięci jako umiejętnie skomponowana całość, która wzrusza i naprawdę wzbudza empatię, poruszając w dodatku przeróżne ważne tematy, z którymi da się w mniejszy lub większy sposób utożsamić. Serial naprawdę skupia się na miłości współczesnych ludzi – nie mamy tu ckliwych historyjek z kwiatami i serduszkami, a raczej ludzkie perypetie sercowe, z którymi trzeba sobie poradzić w szalonym, niekoniecznie przyjaznym XXI wieku. Część epizodów, owszem, ma w sobie słodki pierwiastek, jednak nie sprawiają one nieprzyjemnego wrażenia sztuczności czy bajki - wszystkie zarysowane tutaj problemy są realne, przyziemne i rzeczywiście można w nie uwierzyć. Mamy tu osoby zdesperowane, gotowe na miłość za wszelką cenę; są namiętności, ale i zdrady; jest miłość spontaniczna, ale również jest ta bardzo dojrzała – wszystko fajnie się ze sobą zazębia, tworząc różnorodny, wartościowy obrazek. Format niezwiązanych ze sobą historii daje twórcom duże pole do manewru – pierwszy sezon nie wskazuje na to, by temat miał się przejeść, zatem z chęcią dowiem się, co zaproponuje nam się dalej. Nowoczesna miłość to bardzo dobra, zróżnicowana i porządnie zrealizowana produkcja, która budzi ciepłe odczucia i prowokuje do indywidualnej refleksji. Mamy tu do czynienia z miłością w przeróżnych odsłonach i prezentowaną na różnych etapach życia – każdy może tu znaleźć epizod, z którym utożsami się w mniejszym lub większym stopniu. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona – to wartościowa propozycja, zatem jeśli macie ochotę na chwilę wzruszeń, zdecydowanie polecam.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj