Nowy papież ma pod górkę. W serialowej rzeczywistości na Tronie Piotrowym ostatecznie zasiadł Jan Paweł III, który od samego początku swojego pontyfikatu musi głosić orędzie miłości wśród niecnych knowań watykańskich pracowników i cywilizacji zmagającej się z kryzysem duchowym. Nie jest mu także łatwo na polu walki o widza; już pod zeszłotygodniową recenzją mogliśmy napotkać głosy, według których nowa produkcja Paola Sorrentina to "artystyczna wydmuszka", zacierająca zasadniczą narrację za pomocą licznych wizji bohaterów i innych dygresji, na które pozwala sobie włoski reżyser. Przy całym szacunku dla Czytelnika, ale tego typu wpisy świadczą o kompletnym niezrozumieniu przekazu płynącego z twórczości reżysera. Przyzwyczajeni do większych niż życie fabuł z sobie tylko znanych przyczyn chcemy oceniać Nowego papieża przez pryzmat chronologii wydarzeń, emocjonalnego rozwoju bohaterów, natężenia akcji i Bóg wie jeszcze czego. Tymczasem u Sztukmistrza z Italii od lat najważniejsze jest to, czego na ekranie na pierwszy rzut oka nie widać - imponderabilia, ukrywająca się pod główną osią historii refleksja, kadry wyglądające jak dzieła sztuki czy próba uchwycenia i nazwania piękna w świecie ufundowanym na brzydocie. Sir John Brannox wie o tym doskonale; to dlatego przynosi on zbłąkanym owieczkom opowieść o czułości, przewrotnie zaklętej w nakreśleniu losów dwóch kobiet. 
fot. HBO
Trzeci odcinek serii to kolejny z tych, które ocierają się o perfekcję; kardynał Voiello wykorzystuje fortel, by koniec końców przekonać Brannoxa do zostania nowym papieżem. "Kruchy jak porcelana" następca św. Piotra najpierw porywa tłumy swoim wykładem o pięknie i sile rodziny - słychać tu echo legendarnego Przemówienia pod Księżycem Jana XXIII, który przeszło pół wieku temu prosił Włochów, by ci wrócili do domu i uściskali pociechy w jego imieniu. Jan Paweł III rozwija tę lekcję w skierowanym do Książąt Kościoła orędziu, w którym palące problemy w typie zagrożenia ze strony religijnych fanatyków czy seksualnych aberracji kleru sprowadza do tego samego mianownika - wypaczenia miłości. Geniusz Sorrentina polega na tym, że płomienne przemowy nowo wybranego Ojca Świętego zestawia on z historią walczącej o finansowe przetrwanie Esther i losami zakonnicy, która w watykańskich murach domaga się sprawiedliwszego traktowania płci żeńskiej. Postawa obu kobiet doskonale wpisuje się w przewodnią myśl początku pontyfikatu Jana Pawła III; powodowane szlachetnymi pobudkami pragną zmienić swoje życie, lecz ostatecznie odbijają się od ściany. Kościół o nich zwyczajnie zapomniał, popychając w kierunku radykalnych rozwiązań i zanurzenia się we wstydzie. Przesłanie Brannoxa na tym tle jawi się jak upiorny traktat o miłości, która nigdy nie chce nadejść w spodziewanej formie. Gdzieś na najgłębszym poziomie to zapewne również alegoria życia angielskiego arystokraty; Pius XIII uczył nas, że na miłość Boga trzeba sobie zasłużyć. U Jana Pawła III wlany w serca wiernych optymizm nieco przesłania jeszcze okrutniejszą prawdę: tutaj nawet o miłość ze strony drugiego człowieka może być ciężko. Sorrentino nie byłby sobą, gdyby tragicznego wymiaru losów zakonnicy i Esther nie zanurzył w subtelnej dawce ironii, najczęściej uosabianej przez grającego w swojej własnej lidze aktorskiej Silvio Orlando w roli Voiello.  Nieco gorzej jest w czwartym odcinku, przy czym z perspektywy całego sezonu może mieć on fundamentalne znaczenie - mnóstwo w nim tajemnic i narracyjnych przetasowań, których wagę na razie ciężko nakreślić. Kontynuacja wątków kobiecych schodzi na dalszy plan, ustępując miejsca silniejszej ekspozycji papieża Brannoxa. Kapitalnie na ekranie wypada więc przewrotna audiencja Marilyna Mansona i podróż Jana Pawła III do pogrążonego w śpiączce Piusa XIII. Z drugiej jednak strony najwięcej miejsca poświęcono rozgrywkom kurialnym, w których nowy Ojciec Święty czuje na plecach oddech podstępnego kardynała Spalletty. Nie jesteśmy póki co w stanie zrozumieć, dlaczego Brannox tak łatwo daje się zwieść członkom biznesowej mafii; jeśli ci mogą go w ten czy inny sposób zdyskredytować, dostaniemy po prostu powtórkę z historii arcybiskupa Kurtwella z Młodego papieża. Chciałoby się, by za całym wątkiem kryło się coś więcej, być może przemyślany sposób na oczyszczenie watykańskiej stajni Augiasza. Na te rozwiązania będziemy jednak musieli jeszcze poczekać; prawdopodobnie szybciej na całej historii piętno odciśnie papież Belardo. Jego wybudzenie się ze śpiączki wydaje się tak zagrożone, jak i nieuniknione - ogrom możliwości, które na tym polu ma Sorrentino, potrafi przytłoczyć. Ledwie w zeszłym tygodniu reżyser pokazywał swoją własną wariację na temat pontyfikatu Franciszka. Teraz może on swobodnie opowiadać o wizji Kościoła, w którym istnieje dwóch papieży.  Włoski twórca w swoim stylu dwa ostatnie odcinki Nowego papieża okrasił wyborną ścieżką dźwiękową i równie udanymi zabiegami wizualnymi - w tym świecie coraz więcej półmroku, a i tatuujące się w ramach buntu przeciwko przełożonym zakonnice także się znajdą. W dodatku na ekranie świetnie wypadają Ludivine Sagnier (Esther) i Cécile De France (Sofia), z których ról Sorrentino uczynił refleksję nad obecnością kobiet we współczesnym Kościele. Najwięcej przyjemności wciąż jednak dostarcza znakomity John Malkovich, z całym spektrum portretowanych przez siebie emocji, przebogatą mimiką i zamyślonym spojrzeniem. Zmagający się z depresją Jan Paweł III w istocie jest "kruchy jak porcelana", co o tyle paradoksalne, że już w pierwszych dniach pontyfikatu zdołał on unieść na swoich barkach duchowy ciężar wspólnoty wiernych. Jeśli jednak uczący o okazywaniu czułości i odrzucaniu namiętności papież miewa podszyte erotyzmem wizje w trakcie spowiedzi, a zarządzana przez niego instytucja musi zmierzyć się z jeszcze jednym kryzysem finansowym, to czy Kościół pod jego wodzą ponownie nie okaże się kolosem na glinianych nogach? Takim, dla którego jedynym ratunkiem może być powrót do życia lub śmierć Piusa XIII... 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj