Powieść zaczyna się jak większość dziewiętnastowiecznych książek. Ot młoda osierocona dziewczyna nie ma się gdzie podziać na świecie i udaje się do dalekich krewnych z dala od domu. Mary trafia do ciotki i wuja, którzy prowadzą oberżę o jakże wdzięcznej nazwie „Jamajka”. Na miejscu okazuje się, że miejsce wydaje się jak wyjęte z horroru, a miejscowi omijają przybytek szerokim łukiem. Autorka pozostaje wierna konwencji powieści gotyckiej. Groza podkreślana jest przez otoczenie, wrzosowiska, bagna i torfowiska, w których można utonąć. Bardzo szybko okazuje się także, że wuj Mary jest alkoholikiem i brutalem. Dodatkowego smaczku miała dodawać krążąca gdzieś w powietrzu złowroga zagadka kryminalna. Dlaczego piszę "miała"? Bo powieść mnie rozczarowała. Owszem czyta się ją błyskawicznie. Pisarka bardzo sprawnie opowiada historię i unika zbędnych dłużyzn. Ma dobry styl i za to należą się słowa uznania. Ponadto dobrze radzi sobie z małą liczbą bohaterów i dość ograniczonym światem przedstawionym. Opisy są pisane pięknym językiem i działają na wyobraźnię, potęgując przygnębiający nastrój.
Źródło: Albatros
Bohaterowie są autentyczni i trzeba przyznać, że autorka niespecjalnie ich oszczędza. Nie skąpi im także błędnych decyzji. Koniec książki na pewno spowoduje, że część czytelników zareaguje przysłowiowym facepalmem, jak na przykład ja. Delikatnie mówiąc, nie wszystkie decyzje Mary będziemy pochwalać.
Wątek kryminalny jest poprowadzony całkiem zgrabnie. Nie mogłam oprzeć się jednak wrażeniu, że autorka gdzieś pod koniec zaczęła przyspieszać i parła do rozwiązania zagadki. Podsumowując, Oberża na pustkowiu jest książką, którą absolutnie można przeczytać i nie będziemy mieli kaca z powodu straconego czasu. Ze względu na piękne wydanie będzie także doskonałym prezentem lub ozdobą półki.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj