David E. Kelley powraca z nowym projektem dla HBO. To kolejna w jego dorobku adaptacja dla stacji. Tym razem twórca sięga po Od nowa, serial oparty na powieści autorstwa Jean Hanff Korelitz. Bohaterką jest Grace, która wydaje się, że ma wszystko, co może stanowić o szczęściu w życiu - kochającego męża ze świetną pracą, zdolnego syna, ogrom przyjaciółek i ciekawy zawód. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia, gdy jej nowa znajoma, Elena, zostaje zamordowana. W toku śledztwa okazuje się, że zbrodnię mógł popełnić mąż Grace, Jonathan.
Kelley po raz kolejny w produkcji, która wychodzi spod jego ręki, świetnie przedstawił tę zgniliznę ukrywającą się pod pozornie idealnym życiem bohaterów i ich otoczenia. Twórca oraz reżyserka Susanne Bier bardzo dobrze kontrastują na ekranie to piękne życie pełne codziennej rutyny, okolicznych przyjęć, spotkań z pozornie idealnymi przyjaciółkami z mrokiem, który pojawia się przy poważnym problemie, jaki zaczyna wkradać się w egzystencję bohaterów. Bardzo ładnie pokazano środowisko trochę zamknięte w bańkach własnej perfekcji, na którym pojawia się rysa, gdy dochodzi do przeszkody, z którą należy się zmierzyć. Bardzo podobnie zrobiono to jak w genialnych Wielkich kłamstewkach. Tutaj po raz kolejny Kelley udowodnił, że jest mistrzem w opowiadaniu pozornie zwykłych, obyczajowych historii, w których korzeniach drzemie prawdziwy mrok.
Twórcy w serialu bardzo zgrabnie łączą ze sobą różne koncepcje. Oprócz wspomnianego dramatu rodzinnego bardzo płynnie przez kolejne odcinki historia przechodzi w thriller, a następnie w dramat sądowy. Zwykle w tych epizodach, które miałem okazję zobaczyć, te elementy sprawnie się ze sobą przeplatają. Jednak jako osobne części konstrukcji serialu nie zawsze trzymają poziom. Chodzi mi o motyw thrillera, głównie o ten wątek śledztwa w sprawie morderstwa, z którym muszą zmierzyć się bohaterowie. Miejscami nie ma w tym aspekcie fabuły napięcia, nie odczuwałem tego oczekiwania na kolejny zwrot akcji w fabule. Było to prowadzone raczej spokojnie, wręcz flegmatycznie, co nie zawsze się sprawdzało. Natomiast jeśli już dochodziło do scen rozprawy sądowej, to wszystko wracało do normy. Czuć było tę gęstą atmosferę przesłuchań, gdzie prawnicy po kolei zapędzali kolejnych świadków w kozi róg. Oglądało się to naprawdę dobrze.
W tym wszystkim całkiem nieźle rozwijana jest relacja głównych bohaterów, czyli Grace granej przez Nicole Kidman oraz Jonathana, w którego wciela się Hugh Grant. Twórcy oferują nam interesujący i wciągający rollercoaster emocjonalny, w którym troska i miłość przeplatają się z brakiem zaufania i pewnym rodzajem nienawiści. Kidman cały czas gra stonowanymi emocjami, nie szarżuje. Jednak gdy trzeba, potrafi wejść na te mocniejsze tony i powalczyć z ekranowymi partnerami. Dobrze ogląda się tę niepewność bohaterki Kidman, która nie wie czy może jeszcze ufać mężowi. Natomiast Grant świetnie pod fasadą takiej nonszalancji daje wyraz głęboko skrywanemu bólowi. Gdy aktorzy wchodzą ze sobą w interakcje na ekranie, to prawdziwa mieszanka wybuchowa.
Zresztą nie tylko Grant i Kidman wypadają świetnie. Ten serial aktorstwem stoi. Poza wspomnianą dwójką wyróżniłbym tutaj również świetnego Donalda Sutherlanda w roli ojca Grace. Aktor znakomicie wypada szczególnie w tej swojej mrocznej odsłonie, gdy ściera się w pojedynku na riposty ze swoimi rozmówcami. To zimno aż bije w tych scenach od aktora. Jednak przy okazji nie zapomina o tej emocjonalne stronie, co zdarza się w jego wspólnych scenach z Grace. Na uwagę zasługuje również Noma Dumezweni w roli prawniczki Fitzgerald. Aktorka wnosi taki rodzaj pewności siebie do swojej postaci, która emanuje w każdej scenie z jej udziałem, szczególnie w tych na sali sądowej.
Od nowa to interesująca, nowa pozycja na serialowej mapie. Przede wszystkim świetna aktorsko, z dobrym tłem społecznym i niezłą intrygą. Polecam.