Rozmowa Iwony z Andrzejem tym razem wygląda o wiele lepiej. Wspominam koszmar poprzedniego piątkowego odcinka, w którym ta relacja trąciła okropną sztucznością i banałem. Kasia Adamik reżyseruje ten odcinek w pojedynkę i przywraca związkowi powagę. Pomaga jej w tym Agata Kulesza, która wyznania kobiety potrafi zagrać odpowiednio przekonująco, w żadnym momencie nie zahaczając o poziom telenoweli.
Sesja Andrzeja pod jednym względem rozczarowuje - w pełni skupia się na temacie Iwony, pomijając kompletnie odczucia Wolskiego względem pacjentów. Spodziewałem się jakichś przemyśleń w związku z wydarzeniami całego tygodnia, w których doszło do ważnych sytuacji m.in. z Małgorzatą oraz Konradem. Szkoda, że całkowicie pominięto ten temat, który przecież także jest istotny dla poprawienia stanu bohatera.
Sam dialog pomiędzy terapeutami w tym tygodniu odbywa się na zupełnie innym poziomie. Andrzej jest świadomy sytuacji i mniej agresywny. Słowa Iwony na niego wpłynęły, ale widzimy, że Wolski nie wyjawia Tomaszowi wszystkich informacji. Początkowo ucieka, ale powoli zaczyna się otwierać. Tomasz odnosi sukces w delikatnej motywacji, której efektem są wnioski Andrzeja. Zauważmy, że poza tym prawie niczego nie sugeruje. Takowych scen jest zaledwie kilka, a i tak wystarczyły, by naprowadzić kolegę na odpowiednie tory.
Wolski w końcu zaczyna sobie zdawać sprawę z własnych uczuć. Terapia przynosi efekty, bo zrozumiał swoje postępowanie i strach przed czymś nowym w życiu. Trudno tak naprawdę powiedzieć, do czego to doprowadzi, bo żadne ze słów nie kieruje nas na odpowiedni trop. Przypuszczam jednak, że nadchodzi czas na to, by życie bohatera Bez tajemnic w końcu zaczęło się układać. Skoro zawodowo jest dobrze, to czas, by prywatnie również tak było.
Dobry odcinek, rozwijający osobowość Wolskiego i pozwalający nam poznać go z zupełnie innej strony.