W drugim tomie Odrodzenia atmosfera się zagęszcza, jest jeszcze bardziej tajemniczo i krwawo. Tim Seeley serwuje dobry kryminał z nieumarłymi w tle.
W tomie
Revival, vol. 2 powracamy do miasteczka Wausau, w którym nastąpiło niesamowite i przerażające zjawisko: martwi wstali z grobów i próbują odnaleźć swoje miejsce wśród żywych. Fenomen ten przyciąga zainteresowanie władz (które izolują miejscowość), a także różnej maści fanatyków i szaleńców. Efekt jest jeden: mieszkańcy muszą radzić sobie sami w tej nowej, trudnej i nietypowej sytuacji. A nie jest to łatwa sprawa, bo wskrzeszeni wcale nie zachowują się łagodnie, a motywy ich postępowania nie są znane.
Fabuła tomu
Życie ma sens koncentruje się co prawda na sprawach prowadzonych przez bohaterkę – policjantkę Danę, która została wyznaczona do rozwiązywania przestępstw związanych z nieumarłymi. Zbrodnie te stają się coraz częstsze i bardziej okrutne, ale tak naprawdę jest to tylko pretekst do pokazania oblicz żywych mieszkańców Wausau. Nie jest to pierwszy utwór, w którym bliższe spojrzenie na lokalną społeczność powoduje, że na wierzch wypływa wiele brudów, które mieszkańcy chcieli pozostawić w ukryciu. Pojawiają się kolejne tajemnice, a bohaterowie dokonują makabrycznych odkryć. Fabuła podana jest umiejętnie i podtrzymuje zainteresowanie czytelnika, a umieszczane co pewien czas „haczyki” i zwroty fabularne sprawiają, że i w następnym tomie powinno się dziać sporo.
Tim Seeley udało się stworzyć opowieść łączącą w sobie elementy grozy/horroru oraz historii obyczajowej. Oczywiście od razu budzą się skojarzenia z pisarstwem Stephena Kinga i nie jest to zły trop, chociaż akcenty w komiksie są rozłożone nieco inaczej: więcej jest elementów kryminalnych, a także niektóre rzeczy ukazane są bardziej dosłownie. Ta ostatnia kwestia poniekąd wynika z charakterystyki komiksowego medium, które potrafi jednym obrazem ukazać więcej niż całe akapity tekstu. I nie ma co się oszukiwać, twórcy
Odrodzenia z tego skrzętnie korzystają.
Skoro już padł temat strony graficznej, to warto poświęcić jej kilka słów. Co prawda ilustracje
Mike Norton nie oszałamiają, ale nieźle spełniają swoją rolę. Już zakrwawiona dłoń na okładce zwiastuje, że w komiksie nie będzie lekko, a później to wrażenie tylko się nasila. Wygładzone ilustracje, wręcz miejscami sterylne, w dużej mierze łagodzą wymowę poszczególnych scen i sprawiają, że makabryczne obrazy nie uderzają czytelnika aż tak mocno.
Drugi tom
Odrodzenia nie zawodzi i już chyba na dobre uświadamia czytelnikowi, jaki jest charakter tej serii i jakich rozwiązań fabularnych oraz motywów będzie się można spodziewać w przyszłości. Jeśli właśnie czegoś takiego się szuka, to nie powinno się skończyć lektury z rozczarowaniem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h