Historia skupia się na czterech kompletnie nie pasujących do siebie dziewczynach, które postanawiają połączyć siły, aby dokonać sprawiedliwości w swojej szkole. Ich główne motto brzmi: nie wściekamy się, tylko szukamy sprawiedliwości, a działania z tym powiązane powodują, że coraz więcej osób boi się wendetty ze strony tajemniczego D.G.M . Oczywiście, nikt nie spodziewa się, że to one mogą stać za tym wszystkim. Niestety, niedługo ginie w tajemniczych okolicznościach uczeń szkoły i ktoś próbuje wrobić D.G.M. w jego morderstwo… Sam pomysł na Odwet może nie jest nowatorski, ale w teorii – powinno wyjść coś dobrego. Uczennice walczące z nierównym systemem mają swój potencjał. Morderstwo? Jasne, znów idziemy wytartymi ścieżkami, ale dobry średniak powinien z tego wyjść z twarzą. Problem jest taki, że nie wyszedł, przez co serial jest interesujący przez pierwsze pięć minut pierwszego odcinka, a potem przez ostatnie piętnaście minut ostatniego odcinka. I nie żartuję. To są dwa jedyne momenty, w których obserwujemy, jakich sztuczek może użyć D.G.M. Reszta to niestety typowa teenage drama, tylko że kiepskiej jakości. I nawet ciężko stwierdzić od czego zacząć – może od samego podziału uczniów. Oczywiście, wszyscy bohaterowie pasują do jakiejś „subkultury” i oprócz tego, że ją reprezentują, niewiele można powiedzieć. Zresztą, już  w pierwszym odcinku z ust bohaterów pada wiele sformułowań, kto kim niby nie jest. Gotką? Emo boyem? Może to ma być zabawne, może serial próbuje naśmiewać się z siebie, może po prostu scenarzyści nie wiedzą, jak pisać seriale dla nastolatek. Tak czy owak, w szóstej minucie zaczynamy łapać się za głowę. Jako że scenarzyści zostali w zeszłym wieku, nadal uważają, że najlepszym sposobem na ukazanie szkoły jest odpowiedni podział na subkultury, od którego już nawet odchodzą amerykańskie seriale. Dlatego też mamy Olivię, piękną popularną dziewczynę, która jest mądrzejsza i biedniejsza, niż na pozór się wydaje. Nienawidzącą wszystkiego i wszystkich stereotypową fankę Nirvany, Bree, która tak naprawdę tęskni za zmarłą mamą i nie potrafi dogadać się z ojcem. Kujonkę Margot, która – no, jest kujonką, ale nie wiedzieć czemu dwóch facetów walczy o jej względy. I Kitty, dobrą w sporcie i nauce, próbującą utrzymać się w szkole dzięki stypendium. Tak, to wszystko już było, zgadza się. Ale scenarzyści chyba nie oglądali żadnego filmu ani serialu dla nastolatek, zanudzają nas ich oczywistymi dramatami, chyba klepiąc się po plecach i gratulując sobie w myślach. A widz szarpie sobie włosy i krzyczy (w tym momencie się powtórzę, ale trudno nie powtarzać się przy wtórnej produkcji): „To już było!”. I mimo że odcinki trwają trzydzieści minut (co jest wielkim plusem, zwłaszcza dla tych, którzy jak ja, są zmęczeni ciągłymi godzinnymi epizodami), to każdy z nich dłuży się niemiłosiernie, bo trudno nawet w trzydzieści minut udawać, że istnieje tu coś takiego jak fabuła. Dziewczyny krzątają się po różnych scenografiach, a wy pięć odcinków do przodu wiecie, co się stanie dalej. Kiepsko, patrząc na to, że serial ma ich tylko dziesięć. Także tak, ci się kochają, tamte też, tak, ta osoba jest mordercą. Serio, zgadliście. Nie, nie oszukuję. W sumie, spokojnie można by było obejrzeć pierwszy i ostatni odcinek. Nic nie stracicie. Zwłaszcza że jak już się to ogląda, to widać, jaki ten serial jest zwyczajnie głupi. I mówię to ja, osoba kochająca wszystkie możliwe produkcje dla młodzieży. Tylko że jeśli poziom jest dobry, na głupotki można przymrużyć oko. Ale to jest tak beznadziejne, że się nie da rady. Dyrektor, który zgadza się, aby wyrzucony przez niego trener, mobbingujący uczniów, powrócił? A w ostatnim epizodzie dowiaduje się, kto z uczniów jest mordercą i nawet nie ruszy się z krzesła? Jednak serial ma swoje plusy, w końcu dlatego nie ma 1/10. Pozytywnym aspektem są same aktorki, które grają w porządku – żadna się jakoś nie wybija, ale ich gra jest naprawdę poprawna i naturalna, zwłaszcza, że i tak niewiele miały do zagrania. Prawdziwą zaletą całej tej produkcji jest jej soundtrack, bo każda piosenka nie tylko wpada w ucho, ale również świetnie pasuje do całego klimatu serialu. Dlatego, jeśli chcecie mieć do czynienia z Odwetem, odpuścicie sobie oglądanie, jedynie posłuchajcie muzyki. Odwet mógł być dobrym, ciekawym serialem albo przynajmniej poprawnym, jednak mającym coś w sobie. Niestety, zamiast tego jest produkcją nudną niczym flaki z olejem, co jest niesamowite, patrząc na sam pomysł na produkcję. Jasne, nie było to nic nowatorskiego – ale na pewno nie powinno zanudzić.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj