Michael Jordan - bóg i tyran, legendy i kłamstwa. Czy Polska uwierzy w Ostatni taniec?
Choć najistotniejszy w ostatnich odcinkach serialu wydaje się ich emocjonalny aspekt związany z tragiczną śmiercią ojca MJ-a i zawieszeniem kariery, twórcy postanowili go rozładować subtelnymi dawkami humoru i częstszymi niż do tej pory przebitkami z meczów. Krok po kroku zagłębiamy się więc w decydującą fazę sezonu 97/98, jednak na tym polu chyba jeszcze lepiej wypadają pojedynki Byków po powrocie Jordana w 1995 roku. To w tych ostatnich widać piękno sportu w jego najczystszej postaci; niemalże szkolne straty, ale i gigantyczny wysiłek w rywalizacji przeciwko New York Knicks w Madison Square Garden. Uderza kontrast pomiędzy ekspozycją Bullsów podczas nieobecności MJ-a i tuż po jego powrocie. Toni Kukoč i Scottie Pippen sami przed sobą próbują wytłumaczyć, dlaczego bez Jordana ta maszynka do wygrywania prawie zupełnie się zacięła, nawet jeśli jego dołączenie do grupy zaczęło innym odbierać frajdę z boiskowej rozgrywki. Kapitalnie sprawdza się także wątek związany z filmem Kosmiczny mecz; po latach dowiadujemy się, że Jego Powietrzna Wysokość prace na planie traktował po macoszemu, niejako w ramach mało istotnego aspektu przygotowań do kolejnego sezonu. Chęć rywalizacji w MJ-u znacznie mocniej rozpaliło zaproszenie gwiazd NBA do wspólnej gry w siedzibie Warner Bros. Sekwencja, w której Jordan obserwuje innych tytanów koszykówki, w moim prywatnym rankingu na pewno będzie jedną z ulubionych. To trochę tak, jakby zarabiający górę pieniędzy atleci nad atletami sami sobie zafundowali swoisty wehikuł czasu i postanowili zatracić się w pojedynkach rozpisanych na podwórkową modłę. Tak, doprawdy kosmiczny mecz – nikt jednak wtedy nie wiedział, że to właśnie on budzi drzemiącą w Jordanie parkietową bestię. Ostatni taniec coraz mocniej podkreśla, że uwielbiany przez tłumy Jordan w oczach opinii publicznej miał prawo do korzystania ze swoich boskich atrybutów wyłącznie w odniesieniu do koszykówki. Świadczy o tym zarówno zachowanie mediów po śmierci jego ojca i łączenie MJ-a z tragedią czy krytyka, jaka wylała się na niego za baseballowe poczynania. Ten segment dopełnia odebranie mu piłki w czasie jednego z meczów po powrocie na parkiety NBA; "Z ostatniej chwili – Michael Jordan też jest człowiekiem" – z uśmiechem na ustach stwierdził wówczas prezenter wiadomości. Największa siła ostatnich odsłon serii tkwi więc w uświadamianiu widzom, że Jego Powietrzna Wysokość ma dwa oblicza, jakby w jego osobie spotykało się wszystko to, co w sporcie najlepsze i najgorsze. Po latach można z tego żartować, można również zmienić perspektywę, lecz w żaden sposób nie zmieni to faktu, że poszukujący koszykarskiego nakręcenia Jordan wysysał mnóstwo energii z najbliższego otoczenia. Jakie szczęście, że w przypływie łaskawości oddawał jednak jeszcze więcej, niż zabrał...To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj