Historia rodziny Beksińskich od lat aż prosiła się o film. Dwie wielkie, mocne osobowości: ojciec - słynny na całym świecie malarz, którego prace inspirowały, inspirują i inspirować będą pokolenia twórców sztuk wszelakich, i syn – świetny tłumacz i wielka osobowość radiowa, która przez lata przyciągała przed radioodbiorniki tysiące wrażliwych (nie tylko na muzykę) młodych ludzi. Ich życie i śmierć to z pewnością ciekawe fundamenty dla filmowej opowieści, choć oczywiście mógł z tego wyjść zarówno film dobry, jak i nieciekawy. Tymczasem twórcy znaleźli świetny klucz do tej historii – klucz, który tak naprawdę widać już w tytule, to bowiem opowieść o rodzinie. Rodzinie, w której równie ważną postacią jak Zdzisław i Tomasz jest Zofia Beksińska – żona i matka. Kobieta, bez której ta historia byłaby niepełna, wiecznie zapracowana i spokojna podstawa, potężny pień, trzon, dzięki któremu tamci dwaj ekscentrycy mogli robić swoje. Bo choć banał o tym, że za każdym artystą stoi ktoś, kto organizuje mu całe prozaiczne życie, widzieliśmy w różnych filmach już dziesiątki razy, to tu zostało to pokazane w sposób do bólu uczciwy i prawdziwy (co można nawet zweryfikować dzięki archiwom taśm wideo, które przez lata Zdzisław Beksiński nagrywał). Ta rozciągnięta na ponad blisko trzy dekady kronika życia i śmierci rodziny Beksińskich ma (jakkolwiek brutalnie to zabrzmi) jeszcze jeden wielki atut - jest brutalnie szczera. Znacznie bardziej niż jakakolwiek biografia, która powstała w Polsce w ostatnich dekadach. Pewnie dlatego, że wszyscy jej bohaterowie już nie żyją, a nie ma też żadnej wdowy czy wnuków, którzy zaprotestowaliby przeciwko tak wyraziście nakreślonym sylwetkom bohaterów. To przecież nieraz podstawowy problem przy kręceniu dzieł biograficznych. Na osobne wielkie słowa uznania zasługuje całe trio aktorskie, które wciela się w Beksińskich: Andrzej Seweryn jako pogodny malarz rzeczy porażających wizualnie, wiecznie rozedrgany i nieprzystosowany do świata Dawid Ogrodnik jako Tomasz Beksiński (w dwóch zgodnych z oryginałem wersjach wizualnych) i Aleksandra Konieczna w roli Zofii, dla której - miejmy nadzieję - będzie to świetny początek dobrej aktorskiej passy i pierwsza z wielu ciekawych filmowych dużych ról. Z pewnością na to zasługuje. Jeśli traktujecie kino tylko jako rozrywkę, Ostatnia Rodzina to nie jest film dla Was. Jeśli czasem chcecie też przeżyć na seansie (niczym w klasycznym greckim teatrze) katharsis, to wreszcie po latach przerwy doczekaliśmy się polskiego filmu, który potrafi coś takiego wzbudzić w widzu.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj