Krzysztof „Prosiak” Owedyk to twórca od lat znany fanom graficznych opowieści, najpierw tych kserowanych, z punkowego undergroundu, dziś pełnoprawnego autora wydawanych pięknie wielobarwnych albumów. Najnowsza wersja Oszołomiających bajek urłałckich zawiera sporo nowych historyjek i po raz kolejny udowadnia, że Prosiak czuje się doskonale w wielu gatunkach.
W latach 90. XX wieku
Owedyk był znany głównie w III obiegu, ale jego fanzine
Prosiacek i inne komiksowe twory (m.in.
Ratboy,
Blixa i Żorżeta) już wtedy przekraczały granice tzw. podziemia i docierały do coraz większej ilości ludzi. Publikował w
Gamblerze i
Lampie, ilustrował i tworzył tomiki wierszy, projektował okładki płyt
Nuclear Death czy też
Profanacji. Jego najbardziej uznanym dziełem w tamtych czasach była
Ósma czara, dla niektórych nieco bluźniercza historia o miłości i religii w sosie science fiction. Później nastąpił pewien powrót do tematyki subkulturowej, a to za sprawą wydanego w 2016 roku albumu
Będziesz smażyć się piekle. Jednak mimo zabawnych wstawek o funkcjonowaniu fikcyjnego zespołu metalowego Deathstar, nie warto dać się zwieść pozorom. Ten komiks to wielowątkowa opowieść będąca swego rodzaju obyczajówką w świecie fanów ultraciężkiego brzmienia z łyżką lub dwiema surrealizmu.
Oszołomiające bajki urłałckie to specyficzna i tak charakterystyczna dla tego autora zabawa konwencjami. Czegóż tu nie znajdziemy, bez liku jest w tomie przerysowanych (gra słów zamierzona) bajek, baśni, utworów literackich oraz nawiązań kulturowych i artystycznych. A wszystko to napisane świetnym językiem, za który tak ceniony jest Prosiak. Tytuły i bohaterowie wydają się jakby znajomi, ale to chyba było jakoś inaczej? I tak, dowiemy się, jakie to wykwintne perfuma stosował Kapciuszek, dlaczego Antek Muzykant postawił jednak na wokal, że Kot w Półbutach był jeszcze bardziej sprytny i cyniczny niż ten w butach, a Wiśniowy Kapturek to mangoidalne dziewczę z Okinawy. Owedyk topi ostrze satyry w przywarach ludzi, kpi z szarego człowieka, ale również z nękających go przedstawicieli władzy i kleru. Częstokroć ze stron wyzierają (zakamuflowane mniej lub bardziej) odniesienia do dawnych czasów tworzenia, nie zabraknie też frywolności. Wcześniejsze rzeczy są zazwyczaj jednostronicowe, nowsze potrafią się już mieścić na kilku. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to może do tego, że wtręty polityczne są dla mnie jednak zbyt obuchowe, zdecydowanie wolę bardziej niestereotypowe figle z literaturą i sztuką, które można znaleźć w omawianym tomie.
Ciekawostka okolicznościowa: w maju powstał legendarny polski zespół Dezerter, grający nieprzerwanie od 1981 roku do dziś. Zespół, który wpłynął w pewien sposób na postrzeganie świata przez wielu ludzi, tak autora recenzji jak i autora recenzowanej książki. Jego motyw przewija się u w produkcjach Owedyka, również w
Oszołomiających..., gdzie w jednym z kadrów komiksu o Antku Muzykancie przewija się w dymku fragment utworu
Nie ma nas wzmiankowanej grupy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h