Różnie to bywa z pierwszymi odcinkami nowych sezonów popularnych seriali. W jednych twórcy stawiają na szybką akcję składając niemal obietnicę, że dynamiczny epizod na początku serii to tylko przygrywka do dalszej części wydarzeń. W innych wprowadzają nowe wątki i zmiany, aby odświeżyć nieco fabułę. A Outcast po prostu kontynuuje historię w niezmienionym stylu w myśl zasady, że lepsze jest wrogiem dobrego. Serial zachował swoje senne tempo i mroczny klimat, który tak przyjemnie pochłania widza. Ciągłe wrażenie obserwacji bohaterów dodaje dreszczyku emocji i budzi grozę, szczególnie gdy zapada ciemność. Mimo, że w najnowszym odcinku nie pojawiła się najbardziej intrygująca postać jaką jest Sidney to i tak nie brakowało mocniejszych momentów, które miały za zadanie przypomnieć nam na czym polega cała „zabawa” w tym serialu. I właśnie dlatego epizod tak dobrze wciągał i nie nudził. Przede wszystkim Outcast: Opętanie wrócił do kilku niedokończonych spraw z pierwszego sezonu. Między innymi do Ogdena, którego opętana żona odeszła z Sidneyem. Próba zastrzelenia się zaskoczyła, ponieważ wyglądało na to, że prędzej zrani Kyle’a, w wyniku czego ta scena trzymała w napięciu. Krew polała się obficie, jak na horror przystało. Powrócił również wątek Joshui, którego pamiętamy z początku poprzedniej serii. Młody aktor potrafi wczuć się w rolę, dzięki czemu serial chwilami staje się wyjątkowo upiorny. Tym razem to jego rodzice zostali opętani, co przypomniało nam na czym polega „sztuczka” Kyle’a z jego zdolnościami. Wątek nie zajął zbyt wiele czasu, ale podniósł poziom emocji i przyniósł nową informację, że zabicie człowieka skutkuje śmiercią demona, co pewnie będzie istotne w dalszej części historii. Dobrze, że temat śmierci Marka nie został zamieciony pod dywan i ma swoje konsekwencje w zachowaniu bohaterów. Załamanie Megan czy wrogość Holly wobec Amber sprawiają, że dramat rodziny staje się jeszcze bardziej przejmujący, dzięki czemu Outcast: Opętanie nie jest płytkim serialem, których pełno w telewizji. Jednak ewentualne przyznanie się do winy przez Megan nie brzmi atrakcyjnie dla rozwoju wydarzeń. Podobnie zresztą ma się sprawa z wielebnym Andersonem, który również chce oddać się w ręce władz z powodu podpalenia przyczepy, gdzie znajdował się Aaron. Ta postać, choć wyrazista, irytująco miota się w swoim postępowaniu, co nie przysparza mu sympatii widzów. No id Kilka wątków z pierwszego sezonu zostało domkniętych, ale nie dano nam bezpośrednich wskazówek, w którą stronę podąży historia. Możemy się domyślać, że twórcy rozwiną temat tajemniczego „kościoła” związanego z latarnią, który na pierwszy rzut oka wygląda na sektę, ale na razie niegroźną. Jednak większy niepokój wzbudziły słowa Gilesa, który bardzo celnie zauważył, że w miasteczku dzieją się podejrzane rzeczy. Reg E. Cathey tym swoim rozsądnym i trochę przerażającym, głębokim głosem potrafi pobudzić wyobraźnię. Dobrze by też było zobaczyć w nowym sezonie więcej retrospekcji podobnych do tej, która udanie wprowadziła w mroczny klimat serialu. Osoby, którym nie do końca odpowiadało tempo wydarzeń pierwszego sezonu, a liczyły na bardziej dynamiczny ich rozwój w drugim, pewnie poczują rozczarowanie. Ale widzom, którzy wolą chłonąć atmosferę grozy, oglądać niestandardowe ujęcia kamery i spokojnie zagłębiać się w fabułę, na pewno odcinek mógł przypaść do gustu. Szkoda, że nie nakreślono nam lepiej tego, jakie perspektywy malują się w dalszej części sezonu, które zachęciłyby do zasiadania przed telewizorami z wypiekami na twarzy. Lekki niedosyt pozostał mimo, że odcinek oglądało się przyjemnie, ale liczyliśmy na coś więcej.
Polska premiera 2. sezonu już 10 kwietnia o 22:00 na FOX.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj