Powieściowe poszukiwania Jamiego to taki fragment, z którym nie wiadomo co zrobić. Z jednej strony jest to oczywiście konieczna część fabuły, z drugiej to trochę za mało materiału na godzinny odcinek - przecież w kinie przez godzinę można opowiedzieć całą historię. O ile w tekście da się trwające tygodniami, a może i nawet miesiącami poszukiwania streścić na kilku stronach w sposób logiczny i zrozumiały, o tyle nie da się tego samego w podobny sposób pokazać w wersji filmowej, gdzie trzeba widzowi opowiedzieć konkretną historię, w której fakty i sceny płynnie łączą się ze sobą. I faktycznie wszystko, co oglądamy w "The Search", jest logiczne i jasne, a jednak czegoś tu brak i coś nie do końca tu gra, a dominuje wrażenie, że wydarzenia zostały sztucznie rozciągnięte na potrzeby czasu trwania odcinka. Mimo że - jakby się wydawało - mamy do czynienia z presją czasu i wielką niewiadomą, gdzieś w środkowej części odcinka wyraźnie siada napięcie, kiedy fabuła za bardzo zaczyna koncentrować się na występach Claire jako swoistym samograju zamiast na meritum i celu. Aż w pewnym momencie widz zaczyna zadawać sobie pytanie: zaraz, zaraz, ale dlaczego my tu właściwie jesteśmy? A przecież powinniśmy czuć wyraźnie strach, desperację i frustrację Claire. Przyznaję, pierwszy raz nie poczułam się przekonana emocjami Caitriony Balfe - zabrakło mi w nich mocy zdolnej dać mi współodczuć rozpacz i zmęczenie bohaterki. Nawet wypłakiwanie się w kołnierz Murtagha wypadło jakoś blado, a Duncan Lacroix jest w tej scenie w swoim emocjonalnym wyznaniu bardziej przekonujący i wzruszający niż Balfe. I na bogów, ile razy można w jednym odcinku powtórzyć tekst o robieniu czegoś w imię miłości? "Outlander" zdecydowanie lepiej sprawdzał się w formule sugestii i niedomówień, szczególnie w temacie rzeczy oczywistych.

[video-browser playlist="697241" suggest=""]

O ile naprawdę cieszy powrót Murtagha i rozszerzenie jego historii oraz mocniejsze zawiązanie relacji z panią Fraser, o tyle nie do końca sprawdza się miejscami wydźwięk tego odcinka. Rozumiem doskonale, dlaczego Moore chciał koniecznie przemycać kilka zabawnych fragmentów i nadać "The Search" gdzie się dało nieco lżejszy ton, niemniej chyba lepiej było zastosować ten zabieg jeszcze w Lallybroch. Tymczasem przesunięcie punktu ciężkości powoduje pewien zgrzyt oraz rozdźwięk i nie bardzo pasuje do tego akurat miejsca w fabule. Jeśli twórcy chcieli nadać tej połowie sezonu i w ogóle całej historii bardziej mroczny i brutalny ton (wycięto niemal wszystkie humorystyczne i pogodne momenty z powieści Gabaldon, a szkoda), chowanie się w tym akurat momencie za przygodowo-awanturniczą fasadą nie składa się jakoś z tym, co pokazano do tej pory, i z tym, z czym przyjdzie się za chwilę zmierzyć bohaterom oraz widzom. Ba, nie współgra nawet z pewnymi fragmentami tego samego odcinka. Nastrój przygody i wyprawy trywializuje nieco dramatyczne starania i wszystkie paskudne rzeczy, jakie spotkały i spotkają jeszcze postacie, a przy pokazaniu których Moore nie szczędzi widowni brutalnej szczerości. Fakt, jest początek odcinka, w którym Jenny mimo protestów Claire nie przebiera w metodach zdobywania informacji i daje do zrozumienia bratowej, że to nie czas na moralne dylematy, ale jednocześnie tej gonitwie przez lasy towarzyszy wyjątkowo rzucająca się w ucho beztroska melodia, kompletnie nielicująca z powagą sytuacji. Jak gdyby obie panie wyruszyły na przygodową wyprawę, a nie podejmowały desperacką próbę odnalezienia człowieka, którego brytyjskie władze mogą powiesić przy pierwszej lepszej okazji, o ile jeszcze tego nie zrobiły. Czytaj również: Będzie „Underworld 5″ z Kate Beckinsale! Ten emocjonalny melanż powoduje, że "The Search" to odcinek dość nierówny i niezbalansowany, jakby twórcy nie mogli się zdecydować, co i w jakiej atmosferze chcą właściwie pokazać. Największą winę ponosi tutaj z pewnością niemiłosierne rozciągnięcie fabuły - z konieczności, nie z wyboru. Niemniej scenarzyści "Outlander" udowadniali już, że są w stanie z powodzeniem dopisywać własne historie i budować napięcie nawet dla tych, którzy doskonale wiedzą, co będzie dalej. Dlaczego nie potrafili zrobić tego tutaj, szczególnie we fragmencie, w którym aż się prosi, żeby coś uzupełnić? Na szczęście są w tym odcinku jeszcze świetni Laura Donnelly i wspomniany już Duncan Lacroix, emocjonalnie prawdziwi i jako Jenny, i Murtagh zmuszający Claire do zmierzenia się z własnym kodeksem moralnym oraz do zmiany perspektywy w spojrzeniu na pewne rzeczy. Jest także niezmiennie zachwycający szkocki krajobraz.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj