Ciekawym faktem w tym serialu jest to, że mimo, że gdzieś zginął jakiś charakterystyczny wątek główny, to produkcja nadal trzyma przyzwoity, wysoki poziom. Może nie zachwyca już tak, jak podczas pierwszej części sezonu, ale nadal ogląda się ją przyjemne, a wątki poboczne są na tyle dobrze napisane i wykrystalizowane, że spokojnie mogą same pociągnąć akcje. I właśnie z tym zabiegiem mieliśmy do czynienia w „All My Children”.

Na początku może trochę o minusach. Bez wątpienia jest nim wciąż, niejaka Elena Gilbert. Postać wyprana z jakiejkolwiek wyrazistości, przesłodzona do bólu i taka, po prostu, biedulka, nie mogąca sobie sama poradzić bez opieki kogoś. Nawet scena, kiedy toczy dosyć zaciętą pyskówkę z Rebeką w jaskiniach nie wpływa jakoś szczególnie pozytywnie na odbiór jej postaci. W zasadzie najlepiej określiła ją właśnie pierwotna wampirzyca mówiąc, że z jakiegoś powodu każdy, chce nadstawiać karku, aby ratować biedną Elenkę, co jest strasznie denerwujące, ale jednocześnie czyni ją świetnym zakładnikiem. Ta opinia, chyba najlepiej charakteryzuje tę bohaterkę. Szkoda, że nie można tej postaci uśmiercić, ale czemu by nie przemienić w wampira? To na pewno by wydatnie poprawiło jej wizerunek, w końcu jako Kathrine wypada naprawdę przekonująco.

[image-browser playlist="605135" suggest=""]©2012 The CW Television Network

Za to na plus wypada rodzina pierwotnych. Ich po prostu nie da się nie lubić. Są jednocześnie na luzie i bardzo poważni, kiedy trzeba. Można się pośmiać z braterskich pogawędek, jak i popatrzeć na ich interesującą współpracę. Może nie jest to typowa rodzina, ale widzimy jak powinni się wspierać. Zdecydowanie za mało czasu twórcy poświęcają Kolowi, który jest bardzo interesującą postacią. Nonszalancki niczym Damon, porywczy, ale i lubiący dobrą zabawę. I ku rozczarowaniu raczej go bliżej nie poznamy, gdyż po wydarzeniach z piętnastego odcinka, wiemy, że opuścił raczej na dobre Mystic Falls. Zresztą podobnie jak Elijah, którego obecnością mogliśmy się cieszyć nieco dłużej. Z jednej strony dobrze, że zostało ukazane sumienie tej postaci, jako uczciwego i chcącego być dobrym, jednak z drugiej, niewątpliwie będzie nam go brakować. Natomiast Nick po raz kolejny pokazał, że ma dwie twarze. Wydawało się, że gdzieś tam jest uczuciowym facetem, ale było to chyba jednak tylko zagrywka dla popisu, a szkoda, bo wątek z Caroline był warty dalszego rozwinięcia. No i Rebeka, która imponuje swoim zachowaniem. Spontaniczność, agresja – może nie są to najbardziej pochwalne cechy, ale wyróżniają ją z tłumu i sprawiają, że jest niewątpliwie ciekawą postacią. Choć jak wiemy, jest także uczuciową dziewczyną, która długo pamięta urazy. Tym większa radość, że zapewne jeszcze długo będzie gościć w otoczeniu Eleny. Jednak mimo, wszystko szkoda, że twórcy niejako po macoszemu potraktowali wątek rodziny Mikaelsonów i skrócili go do minimum. Był to potencjał, który nie został wykorzystany, a zaledwie ograniczony do 2-3 odcinków.

W „All My Children” dosyć przeciętnie wypadli także bracia Salvatore, ale nadrobili to wyborną końcówką. Przez prawie cały odcinek bawili się w wybawicieli, a dopiero pod koniec pokazali swe prawdziwe oblicza. Po raz kolejny mogliśmy oglądać ich przemianę, długą drogę, którą przebyli aby, o dziwo, znaleźć się w punkcie wyjścia. Z jednej strony to dobrze, bo wróci stary, nieobliczalny Damon, ale także i potulny Stefan. Jak wpłynie to na serial? Czas pokaże. Jednak za samą wędrówkę, podczas której osobowości Damona i Stefana ulegały różnym zmianom, należy się scenarzystom nagroda Emmy. A także za ostatni dialog pomiędzy nimi w odcinku, który błyszczał na tle poprzednich.

[image-browser playlist="605136" suggest=""]©2012 The CW Television Network

Twórcy nie zapomnieli o wątku Alarica i dr Fell. Co prawda był on potraktowany po macoszemu, ale był. I co ważniejsze, Meredith stała się autorką dosyć niespodziewanego cliffhangera, który w sumie wybuchł z niczego. Ciekawe, jakie będą tego konsekwencje, gdyż żona Paula Wesleya wybornie gra swoją postać. Potrafiła przekonać widza, że jest dobra, więc co może skrywać jej drugie oblicze?

Cóż, kolejny przyzwoity odcinek za nami. Nie wyróżniał się niczym specjalnie. Miał swoje mocne jak i słabe strony, ale czegoś zaczyna brakować, czegoś, co napędzało akcję pierwszej część sezonu. A może po prostu jest to wynik zbyt wysokich oczekiwań lub też po prostu Pamiętniki wampirów, najzwyczajniej w świecie zaczynają się przejadać. Nie mniej poziom został utrzymany, ale czekam na coś zdecydowanie lepszego i znacznie bardziej interesującego niż to, co obecnie serwują nam twórcy.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj