Chyba jeszcze można, ale wrócimy do tego za chwilę. Pamiętniki wampirów powróciły w naprawdę dobrym stylu, po dosyć długiej przerwie i chyba dobrze im to zrobiło. Odcinek szesnasty stał na wyższym poziomie niż ostatnie, co było miłym zaskoczeniem. Może nie jest to jeszcze ta forma z początku trzeciego sezonu, ale wampiry zdają się łapać drugi oddech. Są pomysły, są retrospekcje oraz postacie drugoplanowe, które przyzwoicie uzupełniają całość, czyli całkiem nieźle, jak na kolejne 45 minut serialu.

Trudno powiedzieć, co tak naprawdę było na pierwszym planie. Twórcy dość umiejętnie podzieli czas na kilka wątków. Miłym zaskoczeniem był spory czas poświęcony Rebece. Ta postać się rozwija i jest niezwykle wyrazista. W ostatnich odcinkach bardzo brakowało kogoś takiego à la bad guy. Damon i Klaus chyba się nieco przejedli, więc powrót niegrzeczności w kobiecej odsłonie jest miłą odmianą, od czasów, kiedy to Katherine zniknęła z Mystic Falls. Wypada mieć nadzieje, że pierwotna wampirzyca, będzie pojawiać się nadal, tak często jak w obecnym odcinku.

[image-browser playlist="604279" suggest=""]©2012 The CW Television Network

Także na plus należy zaliczyć retrospekcje. Było ich niewiele, ale ich powrót przypomniał stare Pamiętniki wampirów. Dopiero kiedy przenieśliśmy się o te 100 lat wstecz, mogliśmy zrozumieć jak bardzo brakowało tego zabiegu w ostatnim czasie. Świetny klimat tamtych czasów, charakteryzacja i scenografia, to jest coś, czego nie można oczekiwać po każdym odcinku. Do tego uchylanie kolejnego rąbka tajemnicy z przeszłości braci, stanowi kolejny smaczek dla widza. Może nieco brakowało skupienia się na historii Sage, ale na to przyjdzie zapewne czas w najbliższych odcinkach. Cassidy Freeman jest bardzo dobrą aktorką i warto byłoby dać jej więcej czasu na wcielenie się w postać tajemniczej przyjaciółki Damona. Zresztą wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek kolejnego interesującego wątku. Jedyną wadą wydaje się być fakt niewielkiej ilości retrospekcji - chciałoby się tego więcej.

Za to z Sage twórcy powiązali kolejny wątek – Alarica, Meredith i serii zabójstw w Mystic Falls. Cieszy, że twórcy umiejętnie łączą i dzielą wątki. Jeśli jednak chodzi o ten konkretny, wypadł całkiem przyzwoicie i doprowadził do małego zaskoczenia. Trudno jest teraz ocenić, komu można wierzyć, a komu nie i chyba to jest siłą tego wątku. Ciągłe zwroty akcji i zmiana osoby podejrzanej wypada całkiem przekonująco. Któż by przypuszczał, że obecnie to sam Alaric Saltzman zostanie podejrzanym numer jeden, chociaż nie koniecznie będąc na celowniku szeryf Forbes. Cóż, wypada czekać na to jak dalej twórcy rozwiną tę część wampirzej opowieści, bo z odcinka na odcinek, jest coraz ciekawsza.

[image-browser playlist="604280" suggest=""]©2012 The CW Television Network

Osobnych parę słów należy się natomiast Mattowi i Elenie. W szczególności pierwsza z postaci pozytywnie zaskoczyła. Dotąd pan Donovan wydawał się przysłowiową kulą u nogi tego serialu. Był nudny, denerwujący – po prostu nijaki na tle pozostałych bohaterów. Zdawał się nie pasować do tego grona. Jednak w "1912" wypadł bardzo pozytywnie. Nie tylko nie drażnił, ale nawet pomógł posunąć jeden z wątków do przodu. Ponadto jego rozmowy z Eleną były świetne. Pełne dwuznaczności, podtekstów, aż dziw, że scenarzyści wcześniej nie wykorzystali ich wspólnej przeszłości. Dzięki temu obydwie postacie przestały razić, a były niezłym uzupełnieniem odcinka. Dostały odpowiednią ilość czasu ekranowego i dobrze go wykorzystały. Może to dziwnie brzmieć w stosunku do Eleny, ale rzeczywiście tak było. Oby tak dalej!

Natomiast chyba najsłabiej w odcinku, wypadła relacja Damona ze Stefanem. Domyślnie chyba miała być wątkiem przewodnim i była, ale dość słabo zobrazowana. Przez całe to troszczenie się o siebie, obydwaj bracia stracili to co w nich było najlepsze. Damon postawę bad boya, a Stefan swojego Rozpruwacza. Wydaję się to wszystko takie nijakie. Nagłe pogodzenie się braci po latach. Z jednej strony jest to trochę uzasadnione, gdyż starszy Salvatore jak sam przyznał, na czym innym mu już nie zależy, ale czy naprawdę nie można było tego lepiej rozegrać?

[image-browser playlist="604281" suggest=""]©2012 The CW Television Network

Pamiętniki wampirów miło zaskoczyły po powrocie. "1912" był zdecydowanie lepszy od kilku poprzednich odcinków i choć może nie jest to ten poziom z początku trzeciego sezonu, ale jest naprawdę dobrze. Co prawda twórcy nie uniknęli kilku błędów oraz zabrakło dobrej muzyki, która dotąd była wizytówką wampirów, to mimo wszystko widać, że Stefan i spółka wracają do wysokiej formy, którą zachwycaliśmy się jesienią.

Ocena: 7/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj