Najnowszy odcinek przedstawia nam historię Sybil. Jest to zarysowane całkiem zgrabnie i prezentuje odpowiedni poziom. Niemal całkowity brak Caroline w odcinku również działa na korzyść. Uraczono nas także powrotem kolejnej postaci. Tym razem padło na ostatniego i ulubionego człowieka z grona bohaterów, Matta.
Skupienie odcinka na Syrenie sprawdza się bardzo dobrze, ponieważ jej postać potrafi przykuć uwagę, pomimo iż nie jest rozpisana w szczególnie interesujący sposób. Głównie jest to zasługa aktorki, Nathalie Kelley, która w tej roli czuje się jak ryba w wodzie i hipnotycznie przyciąga. Sama przedstawiona historia zabiera nas w przeszłość, do czasów sprzed naszej ery. Dowiadujemy się, że Sybil ma siostrę, która także jest Syreną. Najciekawsze jest jednak to, że działają one na polecenie kogoś innego, kto stoi ponad nimi, ale w tym przypadku bardziej poprawnie by było – pod nimi.
Powrót Matta nie wzbudza emocji i mknie na drugim planie bez zwracania większej uwagi. Już dawno skończyły się frapujące pomysły na dalszy rozwój tego bohatera i raczej nie zmieni się to teraz, w finałowym sezonie. Poznajemy jego ojca, którego odnalazł jakiś czas temu. Zapewne w kolejnych odcinkach będziemy oglądali rozkwit relacji ojciec–syn po tych wszystkich latach rozłąki, co będzie jedynie zapychaczem w tej ostatniej serii. Z tym powrotem związana jest misja Damona, który coraz bardziej się pogrąża i odcina wszystkie możliwe sposoby ratunku. Niby oglądamy to samo po raz enty, jednakże tym razem stawka jest wyższa i może się to rozwinąć w ciekawym kierunku.
W czwartym odcinku po raz kolejny nie uświadczymy obecności najbardziej irytującej postaci, czyli Caroline. Pojawia się ona zaledwie na kilkadziesiąt sekund na początku. Sprawia to, że odbiór odcinka od razu jest lepszy, ponieważ nie jest zakłócany przez drażniącą blond wampirzycę. Nie pojawia się tutaj również Bonnie, choć jej absencja nie cieszy tak bardzo, bo jest jedną z ciekawszych postaci. Jej rozterki są ukazywane bardzo wiarygodnie i śledzi się je dość przyjemnie. Ponadto interesująco rozwija się wątek Alarica. Od samego początku sezonu utrzymywany jest na drugim planie i szkoda, że twórcy nie wykorzystują pełni potencjału tej postaci.
Cały czas przewija się wątek piekła i tego, kto na nie zasługuje. Umiejętne posługiwanie się tą konwencją sprawdza się tutaj bardzo dobrze. Najlepiej widać to w rozmowie Sybil ze Stefanem. Jej opowieść jest frapująca i ogląda się ją przyjemnie, jednak to liczne zbieżności z historią braci Salvatore pełnią tutaj kluczową rolę. Cały czas Damon uznawany jest za tego złego, jednakże jak dobrze wiemy, za wszystko odpowiada Stefan. To powoduje u bohatera wątpliwości i refleksje nad całą sytuacją oraz może to zaowocować w najbliższym czasie.
Czwarty odcinek sprawnie przedstawia historię Sybil, zabierając nas w podróż w przeszłość. Dowiadujemy się wielu istotnych rzeczy, choć nadal nie poznajmy jej prawdziwych intencji. Pozostałe wątki również stoją tym razem na odpowiednim poziomie, jednak nie wszystkie wzbudzają zaciekawienie. Twórcy w finałowym sezonie mają odwagę, by uśmiercać bohaterów i praktycznie w każdym odcinku mamy jakiegoś trupa. Jak do tej pory
The Vampire Diaries prezentują się dość nierówno, serwując raz dobry, raz słaby odcinek. Miejmy nadzieję, że ten wzrost jakości nie był jednorazowy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h