Pan Corman to nowy serial, którego twórcą i gwiazdą jest Joseph Gordon Levitt. Dwa pierwsze odcinki przybliżają codzienność Josha – nauczyciela, który zaczyna przechodzić kryzys. Jak wypadły?
Pan Corman jest nową serialową propozycją dostępną w usłudze APPLE TV+. Twórcą serii, współscenarzystą oraz reżyserem ośmiu z dziesięciu odcinków jest
Joseph Gordon-Levitt. Choć produkcję kręcono w czasie pandemii, to nowe warunki niewiele zmieniły w samej serii i scenariuszu. Dzieło Levitta jest kameralnym komediodramatem na podstawie jego osobistych przemyśleń. Pomysł na serię zrodził się już kilka lat temu, gdy aktor zdał sobie sprawę, że ma tak wiele powodów, by być wdzięcznym, a jednak nie zawsze potrafi być szczęśliwy. Własne odczucia uzupełnił o inne elementy, które pozwoliły mu stworzyć wielowymiarową i wiarygodną postać – pana Cormana.
Tytułowym bohaterem jest nauczyciel dzieci z piątej klasy. Josh Corman mieszka w Los Angeles i choć wiedzie dość przeciętne życie, to zasadniczo nie ma żadnych poważnych zmartwień. Nie jest biedny (choć jego mieszkanka, które dzieli ze współlokatorem, luksusowym nazwać nie można), ma pracę, która budzi uznanie (choć kiedyś chciał być gwiazdą rocka), ma znajomych (choć brakuje mu miłości i wciąż rozpamiętuje dawny związek) i jest zdrowy (choć jego psychika da o sobie znać). Na swoje życie może więc zarówno narzekać, jak i się nim cieszyć – w zależności od tego, czy uzna, że szklanka do połowy jest pełna, czy do połowy pusta. Znacząca wydaje się więc jedna ze scen z pierwszego odcinka, w której Corman pyta swych uczniów, czy uważają się za szczęśliwych, czy też nie, a sam nie podnosi ręki i nie opowiada się za żadną z opcji.
Pierwszy odcinek, zatytułowany
Szczęściarz, ukazuje widzom codzienność Josha Cormana. I szczerze mówiąc, nie jest to epizod, który zachwyca. Choć niektóre sytuacje z tego odcinka są zabawne, to jedynie na tyle, by się uśmiechnąć, a nie płakać ze śmiechu. A nuda prozy życia Cormana niestety udziela się odbiorcy. Celem tego dość przeciętnego odcinka jest jednak wprowadzenie widzów do codzienności bohatera. Choć jego życie jest nudne i przeciętne, to on sam, w swojej istocie, nie jest zwyczajny. W głębi duszy jest artystą i ma potrzebę „czegoś więcej”. Bo czuje, że w życiu nie może chodzić tylko o to, by egzystować z dnia na dzień. Kiedy więc z pozoru wszystko jest dobrze, stabilnie, normalnie, lecz Corman zaczyna postrzegać siebie jako „przegrywa”, wtedy zaczyna się właściwa akcja
Pana Cormana i kolejny, zdecydowania lepszy i bardziej interesujący odcinek.
Drugi epizod,
Nie panikuj, prezentuje przełom w życiu Cormana. Niczym bohater
Boskiej Komedii Dantego w połowie życiowej drogi znalazł się pośród ciemnego lasu i zboczył z prostej ścieżki. Nie jest już w stanie iść do pracy, ma ataki paniki. Jego psychika daje więc o sobie znać, a Josh dostrzega, że dzieje się z nim coś bardzo niepokojącego. Ten przełom jest wystarczająco interesujący, by śledzić dalsze losy Cormana, a przyjęcie jego perspektywy, gdy wszystkie codzienne wydarzenia zaczyna interpretować z perspektywy człowieka w kryzysie psychicznym, dodatkowo angażuje.
A Corman jest postacią, z którą naprawę łatwo się utożsamić. Jest everymanem, którego egzystencjalne rozterki i psychiczne stany mogą być bliskie wielu osobom. Chyba większość z nas na pewnym etapie swojego życie budzi się i tak jak Josh zdaje sobie sprawę, że nie tak miało wyglądać ich życie, że pewne marzenia już nigdy nie doczekają się spełnienia. I to właśnie chyba o poszukiwaniu małych, prostych sensów w codzienności będzie
Pan Corman. Pierwszy już z resztą został przez Josha znaleziony na końcu drugiego epizodu w niezwykle poruszającej, trafiającej prosto w serce, empatycznej i doskonale zagranej scenie.
Bo jako aktor Joseph Gordon Levitt (z resztą nie tylko on – w obsadzie zobaczyć już mogliśmy Debrę Winger i Arturo Castro) w tym odcinku wypada naprawdę świetnie. Co ciekawe,
Nie panikuj jest jednym z dwóch epizodów, w których Levitt stał tylko po jednej stronie kamery. Reżyserię powierzył Aurorze Guerrero, ponieważ, jak wyznał w jednym z wywiadów, w tym odcinku chciał skupić się wyłącznie na graniu i nie zaprzątać sobie głowy setką innych rzeczy, o których myśleć musi reżyser. I rzeczywiście efekt jest bardzo dobry – do tematu podszedł z wyczuciem. Jego kreacja nie piętnuje osób mających ataki paniki czy problemy psychiczne, a jedynie uwrażliwia na ich problemy. Czy więc Josh będzie jednym z tych bohaterów, którzy muszą się załamać, by z kryzysu wyjść na drogę zdrowienia? Zobaczymy.
Pan Corman to dobrze zapowiadający się serial, za sprawą którego Joseph Gordon Levitt może mieć do powiedzenia coś interesującego. Oby tylko serialowy Josh nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. Z ciekawością sięgnę po kolejne odcinki, by poznać dalsze losy serialowego nauczyciela. W końcu wszyscy czasami jesteśmy Cormanami.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h