Oczywiście może to być tylko gdybanie, gdyż nie sprecyzowano, czy aby na pewno mamy do czynienia z wątkiem głównym. Wszystkie znaki jednak na to wskazują. Niezwykle trudno byłoby rozwiązać wątek w kolejnym odcinku, a nawet w dwóch następnych - stąd podejrzenia, że mamy do czynienia z trylogią w środku sezonu, są raczej błędne. Najprawdopodobniej scenarzyści postanowili w końcu nawiązać do motywu przewodniego, szczególnie że podsuwają nam różne wskazówki. Dlatego traktuję ten odcinek raczej jako wprowadzenie, co zresztą sugeruje nam szybkie rozwiązanie akcji. 

Na początku brawa dla Karla Urbana za świetną scenę na posterunku. Jego Kennex jest dobrze zagraną postacią, a choć opiera się na sprawdzonych schematach i wyświechtanych kliszach, to postawienie go w opozycji do ciepłej i nieco naiwnej osoby Doriana robi doskonałą robotę. Moment z dzieciakami odwiedzającymi posterunek jest komediowy, a jednocześnie obrazuje relacje pomiędzy partnerami. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo akcja pędzi jak szalona. Tym razem chodzi o bota, który daje się "zniszczyć", żeby trafić do przechowalni dowodów. Tam kradnie tajemniczą głowę innego androida, zabija strażnika i ucieka. 

Kennex i Dorian przejmują sprawę, a ta ma priorytet. Jak się okazuje, chodzi o androida XNR - najniebezpieczniejszą maszynę, jaka kiedykolwiek powstała. Dość powiedzieć, że bot sam jeden zabił 26 policjantów, a obława na niego trwała kilka dni. Co najlepsze, stworzyła go ta sama firma co Doriana. Jak widać, projekt syntetycznej duszy nie był taki genialny, jak zakładano. Najpierw DRN-y zwariowały i trzeba je było wykluczyć ze służby policyjnej, a potem nowy projekt okazał się wojskową maszyną zaprojektowaną do zabijania. 

Historia może nie jest jakoś specjalnie wyszukana, nie ma zresztą co się dziwić - Almost Human od początku bazuje na sprawdzonych schematach znanych z powieści czy filmów science fiction. Robi to jednak w ciekawy i przemyślany sposób, do tego świetnie zrealizowany technicznie. Odcinek ma dwa mocne punkty. Pierwszym jest gościnny występ Giny Carano jako androida XNR. Drugim plusem jest rozbudowanie mitologii produkcji i świata przedstawionego. Wprowadzona zostaje postać doktora Nigela, twórcy androidów DRN oraz nieszczęsnej maszyny do zabijania. Jego rozmowy z Dorianem rozwijają kluczowe kwestie: jak powstał oraz jakie były założenia. Przy okazji pojawiają się kolejne pytania natury egzystencjalnej: skoro Dorian powstał na podobnej zasadzie co XNR, to czy jest taki sam? Czy również stanie się niebezpieczną maszyną do zabijania? I co sprawia, że jest taki wyjątkowy?

[video-browser playlist="633788" suggest=""]

Na plus zaliczyć można również twist. To, że doktor Nigel nie jest do końca tym, za kogo się podaje, było do przewidzenia, dobrze natomiast, że jego postać może namieszać w dalszej części sezonu. Pokazuje to zwłaszcza cliffhanger nakreślający motyw główny. Czy będziemy mieli do czynienia z próbą zbudowania armii 500 androidów? Do tego poruszony został wątek muru, który otacza miasto. Wspomniany został też Syndykat, który najprawdopodobniej stoi za całą sprawą, a skoro pojawił się Syndykat, to i może wrócić wątek byłej miłości Johna. Jeżeli tylko kolejne odcinki nie powrócą całkowicie do proceduralnego charakteru, a choć trochę zarysują kolejne wątki i skupią się na kwestii skradzionych procesorów oraz budowania armii botów, możemy dostać kawał dobrego science fiction. Możliwe, że twórcy pójdą w stronę Impersonalnych i między "zwykłymi" sprawami przemycać będą informacje o wątku głównym - takie rozwiązanie również byłoby bardzo dobre. 

Na koniec warto wspomnieć o kilku minusach, które nie zaważyły ostatecznie na ocenie, choć mogły zostać lepiej zrealizowane. Szkoda niewykorzystania pełnego potencjału, jaki drzemał w zatrudnieniu Giny Carano. Jej postać pojawia się tylko przez chwilę i jak na androida siejącego spustoszenie wyrządza zdecydowanie za mało szkód. Jej walka z Dorianem została zrealizowana bez większego polotu - ot, krótka wymiana ciosów. Bohaterka dała się też w banalny sposób przechytrzyć Johnowi. Równie łatwo wszyscy uwierzyli w historyjkę doktora Nigela. Jeśli był jedyną postacią, która przeżyła wizytę XNR, to czemu prawie w ogóle nie ucierpiał? Nikomu nie wydało się podejrzane, że android zabija wszystkich świadków, a doktora nie?

Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z naprawdę sprawnie i dobrze zrealizowanym odcinkiem. Twórcy nie kłamali, mówiąc, że wątek główny się pojawi. Słowa dotrzymali, a nam pozostaje czekać na ciąg dalszy i obserwować, w którą stronę to wszystko zmierza.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj