Centrum miasta, godziny wieczorne. W recepcji hotelu pojawia się dwóch mężczyzn, w garniturach. Po chwili do środka wpadają zamaskowani przestępcy. Otwierają oni ogień, mężczyźni padają na podłogę. Sprawcy, nie zatrzymywani, uciekają. Kiedy Kaszowski wraz z ekipą przybywa na miejsce zbrodni, dostępu do niego utrudniają ludzie ze służb wojskowych. Kaszowski, pomimo ostrzeń i rad w postaci "że to nie jest jego sprawa", brnie coraz dalej … Aż do momentu, kiedy połowa zgromadzonych materiałów znika w dziwny sposób. I tym samym cała sprawa też kończy się, oficjalnie przeniesiona dalej.
Tym razem twórcy Paradoksu zaserwowali nam wątek stary jak świat w opowieściach o policjantach - co się stanie, kiedy stróże prawa spotkają smutnych panów w garniturach (na szczęście z twarzami, i to wieloma). Już po pierwszym odcinku wiedzieliśmy, że Kaszowski to taki typ policjanta, który idzie przed siebie, nie zważając, kto, skąd i z jakimi koneksjami. I teraz pojawiało się pytanie - jak sobie poradzi w zderzeniu ze służbami specjalnymi?
[image-browser playlist="599045" suggest=""]©2012 TVP2 / fot. P. Skarba
Serce podpowiadało, że będzie na tyle nieustępliwy, poświęci wszystko, byleby tylko dojść do prawdy. Rozum zaś dawał do zrozumienia, że to nie może się tak łatwo skończyć. I żeby happy endu się nie spodziewać. Wygrała zaś, ku zaskoczeniu lub nie, trochę naiwna i przewidywalna reakcja scenarzystów. Po pierwszym odcinku, w którym wyjaśnienie całej sprawy rzeczywiście wpisywało się w Paradoks, w drugim odcinku dostaliśmy "Paradoksik", albo nawet banał z maską paradoksu. Zakończenie naprawdę nie zaskoczyło tak, jak się można było spodziewać. Nie postawiło też, tak jak za pierwszym razem, pewnych dylematów natury moralnej. Historia została po prostu opowiedziana w sposób zbyt banalny, w duchu "służby specjalne mogą wszystko, a my nic".
Na plus zapisuje się serialowi sposób realizacja. Części będące retrospekcjami wypadają niesamowicie, nadając opowieści klimat (ta burza za oknami szpitala). W odsłonach z "teraz" należy docenić ujęcia (zwłaszcza sekwencje jazdy samochodem przez Majewską). Gorzej w porównaniu z pierwszym odcinkiem wypadły dialogi. Jak tydzień temu można było mieć wrażenie, że praktycznie każda kwestia wypowiadana przez Bogusława Lindę nadaje się na jego nowy, kultowy cytat, to już po "Szpionie" nie było tego odczucia.
[image-browser playlist="599046" suggest=""]
©2012 TVP2 / fot. P. Skarba
Odcinek drugi Paradoksu był zdecydowanie słabszy od premierowego. Co nie zmienia faktu, że serial nadal zapowiada się ciekawie - jeżeli tylko kolejne epizody będą nam serwowały tak "niewygodne" rozwiązania, jak na początku.
Ocena: 6/10