Park Jurajski: Obóz Kredowy to oficjalny serial animowany wyprodukowany przez studio DreamWorks dla Netflixa. Historia jest ściśle powiązana z Jurassic World z 2015 roku. Śledzimy losy grupy dzieciaków testujących nowy obóz dla nastolatków po drugiej stronie wyspy, gdzie znajduje się park. W trakcie rozwoju sezonu dochodzimy do sytuacji, w której ten wątek rozgrywa się równolegle z historią z kinowego filmu. Takim sposobem staje się to trochę uzupełnieniem, nową przygodą, a przede wszystkim ciut innym podejściem do marki. Musimy sobie zaznaczyć jedną rzecz: Park Jurajski: Obóz Kredowy nie wprowadza niczego, czego byśmy nie znali z kinowych filmów. Zack Stentz i reszta ekipy operują schematami, które... zaskakująco dobrze działają. Okazuje się, że gdy ktoś ma serce do opowiadanej historii i świadomość, jak bawić się konceptem z pasją i werwą, można stworzyć coś nadspodziewanie angażującego. Animacja ma to wszystko, co mieć powinna, i aż sam byłem zaskoczony, jak podczas pierwszego spotkania grupy dzieciaków z dinozaurami, poczułem podobne emocje, jakie towarzyszyły mi podczas seansu Parku Jurajskiego w latach 90. Udaje się to osiągnąć prostymi metodami: przemyślanym podejściem do ukazania oszołomienia spotkaniem z dinozaurami w połączeniu z kultowym tematem muzycznym Johna Williamsa, który - bezapelacyjnie - jest kapitalnie wykorzystywany w kluczowych scenach sezonu. Ba, powiem nawet, że muzycznie twórcy potrafią tym operować lepiej, niż mogliśmy to obserwować w kinowych filmach z nowej serii Jurassic World. W trakcie mamy oczywiście chaos wywołany dinozaurami, pojawia się sam Indominus Rex znany z kinowego ekranu i obserwujemy walkę o przeżycie grupy bohaterów. Jest przygoda, troszkę humoru, widowiskowe sceny (czasem cytatami wręcz nawiązujące do filmu z 2015 roku lub odtwarzające kilka momentów) i nadzwyczajnie dużo emocji. Okazuje się, że twórcy zrozumieli, na czym polega działanie tych poszczególnych schematów serii i potrafili je wykorzystać tak, by to znów działało. Dokonali czegoś, czego nie udało się twórcom filmu Jurassic World: Upadłe królestwo. Kinowe superprodukcji z serii Park Jurajski są filmami familijnymi. Wszyscy to wiemy, bo w końcu taki był cel stworzenia tych przygodówek przez Stevena Spielberga. Jednak z uwagi na pojedyncze momenty przemocy związane z dinozaurami, są to propozycje dla starszych dzieci. Obóz Kredowy wychodzi naprzeciw oczekiwaniom rodziców, którzy chcieliby przedstawić swoim dzieciom serię Park Jurajski bez strachu, że zobaczą coś, co wywoła koszmary. Najlepsze jednak jest to, że twórcom udało się to osiągnąć bez infantylizowania historii, bohaterów, przesłania i warstwy rozrywkowej. Dinozaury nadal wywołują grozę, a napięcie jest solidnie budowane. Po prostu, gdy jedzą ludzi, nie jest to pokazywane dosłownie i obrazowo - albo coś nam zasłania obraz, albo kamera spogląda w inną stronę. Emocje jednak są budowane na innej zasadzie, bo nawet jeśli nie widzimy śmierci, mamy świadomość, że ona jest i wówczas może działać wyobraźnia. Do tego opowieść oparta jest na budowie relacji grupy nastolatków, którzy pod każdym względem się od siebie różnią. Z tym też związane są różne przesłania, które w mądry sposób mogą trafić do dzieciaków, a są to motywy mniej lub bardziej poważne emocjonalnie. Czy to kwestia radzenia sobie z żałobą po śmierci rodzica, z własnymi lękami, brakiem kontaktu z rodzicami czy skrajności w walce o lajki w mediach społecznościowych. Oczywiście motywy przyjaźni, poświecenia, walki z własnymi słabościami i tak dalej też się przewijają. Wszystko jest przemyślane i oparte na prostych, ale trafiających w punkt zabiegach i emocjach. Być może czasem mamy uproszczenia i niektóre postacie są dość stereotypowo ukazane, lecz wraz z rozwojem akcji to wszystko podlega solidnej ewolucji. Można by pomyśleć, że serial animowany osadzony w świecie Parku Jurajskiego to po prostu puste i tanie żerowanie na marce. Tym bardziej można się zaskoczyć, widząc niezły poziom wizualny, do którego produkcje DreamWorks przyzwyczaiły. A to, co naprawdę dobrze działa, to rozwój tej historii. Na początku może się wydawać, że zbytnia ciekawość młodych bohaterów i pakowanie się w tarapaty jest trochę naciągane, ale twórcy solidnie wychodzili z tego obronną ręką. Gdy jednak dochodzimy do kulminacji, nagle okazuje się, że Park Jurajski: Obóz Kredowy pod kątem emocjonalnym raczy widza twistami i odwagą, których trudno było oczekiwać po serialu animowanym. Takie produkcje przeważnie są przesadnie uproszczone i banalne, a w tym przypadku dostajemy pozytywną niespodziankę. W finale być może niektórzy poczują, że twórcy mogliby dać jeszcze jeden krok dalej, ale jak na taką konwencję, pokuszono się o bardzo dobre rozwiązania i zwroty akcji.
Netflix
+5 więcej
Pod kątem tego, jak Park Jurajski: Obóz Kredowy opowiada historie nie różni się specjalnie od kinowej serii. Jest przygoda, troszkę humoru oraz walka o przeżycie z nadciągającymi dinozaurami, które w odpowiedniej dawce budują grozę i napięcie. Takim sposobem udało się zrobić kawał dobrej rozrywki, nie tylko dla młodszych dzieci, ale też dla fanów serii w każdym wieku. Niech Was nie odstraszy animowana forma, bo dzięki klimatowi, muzyce i rykowi T-Rexa gęsia skórka pojawi się bez względu na to, ile macie lat.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj