Finał 1. sezonu przynosi zakończenie misji Percy'ego Jacksona, a także rozwiązanie zagadki złodzieja pioruna. Czy właśnie na to liczyli widzowie?
Finał rozpoczyna się bezpośrednio po zakończeniu poprzedniego odcinka – Percy staje do walki z Aresem.
Adam Copeland w swojej bojowniczej roli znów nie zawodzi. Efektownie wychodzi dynamiczny montaż oraz choreografia bitwy. Wiedząc jednak, że do potyczki dojdzie na plaży, widzowie mogą się spodziewać, że półbóg wyjdzie z niej zwycięsko. I faktycznie – żywioł wody znów sprzyja chłopakowi, a bóg wojny ostatecznie musi zgodzić się na warunki.
Tym samym Hades odzyskuje hełm, a Percy rusza do Zeusa, aby oddać mu piorun. Wreszcie widzimy, jak
Lance Reddick wciela się w rolę najważniejszego greckiego boga. Aż szkoda, że otrzymał zaledwie parę minut na ekranie. Idealnie odzwierciedlił impulsywność Zeusa, a także jego nietuzinkową manierę. Podczas tej sceny wreszcie dochodzi do pierwszego spotkania Percy'ego z Posejdonem. Emocjonalność tej sceny jest głównie zasługą
Toby'ego Stephensa oraz
Walkera Scobella, którzy godnie odzwierciedlają tę skomplikowaną relację ojciec-syn.
Muszę ponarzekać na efekty wizualne. Choć wcześniej przymykałam oko na tanie efekty wykorzystujące technologię Volume, teraz patrzę z rozczarowaniem na Olimp. W końcu jest najwyższym masywem górskim w Grecji, który według mitologii emanuje przepychem, a znajdujące się na nim budynki wręcz oślepiają swoją bielą. W serialu szczyt wypada dość przeciętnie, a nawet klaustrofobicznie. Budowle są pospolicie ładne, więc nie zachwycają tak, jak można tego oczekiwać po siedzibie bogów.
Już skrzydlate buty z poprzedniego odcinka mogły sugerować, że to właśnie Luke (
Charlie Bushnell) okaże się złodziejem pioruna. Flashbacki z udziałem tego bohatera również były delikatną sugestią, że to on niedługo zdradzi Percy'ego. Zaskakuje mnie jednak, że twórcy zmienili kluczowy aspekt tej zdrady. Zabrakło mi pewnego elementu z książek, pokazującego bezwzględną oraz brutalną stronę Luke'a, który chciał (dosłownie) iść po trupach do celu. W tym przypadku Percy nie odczuł tak wielkiego zagrożenia.
Mimo wszystko muszę przyznać, że Bushnell kapitalnie spisał się w scenie ujawniającej prawdziwą naturę jego postaci. W serialowym synu Hermesa jest bowiem coś, czego zabrakło
Jake'owi Abelowi w filmie. Położono nacisk na wrażliwszą stronę Luke'a, z której wybija się zagubienie oraz rozczarowanie postawą bogów. Mając to na uwadze, wierzymy, że bohater nie jest urodzonym złem, a za jego działami stoi manipulacja Kronosa.
Misja oficjalnie dobiega końca, a bohaterowie opuszczają Obóz Herosów. Grover wyrusza na poszukiwania Pana, Annabeth spotka się z ojcem, a Percy powraca do swojej mamy. Trio rozchodzi się, ale oczywiście nie na zawsze – powróci do Obozu w najbliższe wakacje. To już stanowi pierwszy znak, że twórcy chcieliby kontynuować serial, a drugi sezon najpewniej oprzeć na
Morzu potworów, czyli kolejnym tomie mitologicznej serii
Riordana. Do tego otwartego zakończenia dochodzi wątek z Kronosem, który nawiedza chłopaka w snach. Półbóg stara się jednak tym nie przejmować – cieszy się każdą chwilą spędzoną u boku matki.
Nie zabrakło także sceny po napisach, która tym razem nie była już formą zapowiedzi. Sekwencja przedstawia dalszy przebieg (a raczej zakończenie) losu ojczyma Percy'ego. Ciekawski Gabe otwiera przesyłkę z głową Meduzy, którą poczta zwróciła do jej adresata. Jest to rozwiązanie nieco różniące się od tego książkowego, ale moim zdaniem wypada bardziej humorystycznie.
Podsumowując moje wrażenia po 1. sezonie: serial
Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy jest starannie wykonaną laurką dla zagorzałych fanów uniwersum Riordana i sentymentalnych czytelników. Wypada lepiej od poprzedniej adaptacji, ale Disney nie ocalił tego projektu przed nierównym tempem oraz pewnymi niedociągnięciami. Produkcja, mimo wielu elementów fantastycznych, nie imponowała wizualizacjami. Poza tym bohaterowie często wiedzieli zbyt wiele o czyhających na nich zagrożeniach, co ostatecznie zawodzi. Zabrakło niewiedzy, która stanowiła wyzwanie dla Percy'ego, a także dodawała dynamiki i jeszcze więcej humoru w książce.
Obawiam się, jak ta historia zostanie ostatecznie odebrana przez widzów, którzy nie znali wcześniej tego uniwersum. Do tej pory platforma Disney+ chwaliła się dobrymi wynikami oglądalności – szczególnie pierwszych odcinków. Jest zatem duża szansa, że serial zostanie wznowiony. Pytanie tylko, czy seria Riordana doczeka się pełnej ekranizacji, czy znów skończy się na
Morzu potworów? Staram się myśleć optymistycznie, że błędy z 1. sezonu nie zostaną już powtórzone, a budżet zaowocuje lepszymi efektami wizualnymi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h