Pies i Robot jest być może jedną z najciekawszych animacji tego roku, a na pewno jedną z najpiękniejszych. Nie tylko dlatego, że kapitalnie pokazano Nowy Jork i codzienność zwierzoludzi w bardzo przyjemnym dla oka stylu wizualnym, ale też ze względu na umiejętne opowiedzenie niezwykłej historii przyjaźni, która została wystawiona na próbę. Widzowie śledzą bowiem losy tytułowego Psa, który samotnie spędza dni, ale wreszcie widzi szansę zmiany tego stanu rzeczy dzięki zakupowi robotycznego przyjaciela – od momentu skręcenia wszystkich śrubek i postawienia go na nogi, w ogóle się nie rozstają i spędzają razem każdą wolną chwilę. Robot uczy się wielu rzeczy i nie zdaje sobie sprawy, że jako maszyna może robić nieco więcej od pozostałych. Ma oczywiście też swoje ograniczenia, a jedno z nich zostaje odkryte w bardzo trudnym dla Psa momencie. Hiszpańska animacja została stworzona na podstawie komiksu Sary Varon pod tytułem Robot's Dreams, który skupia się w dużym stopniu na motywie przyjaźni mimo różnic, ale też dotyka tematów przemijania i straty, a także tego, że nie każda relacja kończy się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Są to bardzo dojrzałe tematy opowiedziane w sposób urokliwy. Animacja jak najbardziej nadaje się dla najmłodszych widzów. Dorośli również mogą wyjść z seansu zachwyceni. Opowieść prowadzona bez dialogów wykorzystuje wszystkie inne możliwości kina – estetyczną jakość, montaż i muzykę  – które rozbudzają w widzach wszystkie emocje.
materiały prasowe
Zachwycił mnie ten świat przedstawiony! Nowy Jork jest pełen szczegółów i naprawdę żyje – tym bardziej pogłębia to pewnego rodzaju smutek, z którym zmaga się samotny Pies. Niesamowita jest też uniwersalność przekazu – jestem pewien, że każdy z nas znajdzie w sobie choćby cząstkę podobieństwa do głównego bohatera, który w trudnych sytuacjach walczy, ale bardzo często kończy się to fiaskiem. Jego podróż jest wzruszająca, ale równie duże emocje towarzyszą wątkowi Robota, który na początku ukazany jest humorystyczne. Później dosłownie podglądamy, o czym śni maszyna. Kontekstów i odczytań można czynić tutaj bardzo dużo, ale główne motywy skutecznie wybrzmiewają. Dużą zaletą Psa i Robota jest to, że – mimo ustawiania sytuacji pod zaplanowane wydarzenia – nie ma poczucia pretekstowości, bo za każdym razem czemuś to służy. Dla reżysera, Pablo Bergera, był to pierwszy kontakt z pełnometrażowym filmem animowanym. I od razu zrobił coś tak udanego – produkcję, która śmiało mogłaby dostać przynajmniej nominację do Oscara. Dla widzów znudzonych animowanymi propozycjami popularnych wytwórni filmowych Pies i Robot będzie doświadczeniem odświeżającym. Przypomnicie sobie, jak duże możliwości daje ten rodzaj filmowej twórczości. Dodatkowo mamy do czynienia z adaptacją komiksu, co ostatnio wcale nie oznaczało to udanych produkcji. Nie miałem styczności z oryginałem, ale patrząc na to, jak wypadła filmowa adaptacja, to z przyjemnością sięgnąłbym też po obrazkową historię. Z losów Psa i Robota można wyciągnąć naprawdę wiele.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj