Piła 10 jest brutalna i makabryczna, ale nieco zmienia reguły morderczej gry. Historia należy do Johna Kramera, w którego ponownie wcielił się hipnotyzujący Tobin Bell. Jego Jigsaw sprawił, że ta słynna seria horrorów znowu emocjonuje.
Akcja filmu Piła 10 rozgrywa się między pierwszą a drugą częścią tej słynnej franczyzy. John Kramer jest śmiertelnie chory, ale dowiaduje się o eksperymentalnym leczeniu w Meksyku. Operacja okazuje się przekrętem, aby wyłudzić od niego pieniądze, więc rozczarowany Jigsaw postanawia dać krwawą nauczkę oszustom. W tym przedsięwzięciu pomaga mu jego wierna pomocnica – Amanda.
Po raz dziesiąty Jigsaw zaprasza nas do oglądania makabrycznych gier, ale po raz pierwszy robi to nieco inaczej. Widzowie nie zostają wrzuceni od razu do tej spirali okrutnych tortur, choć już na początku dostajemy mocny przedsmak zwichrowanego umysłu głównej postaci. Mija trochę czasu, zanim „pionki” trafią na swoje miejsce po to, aby podbudować historię Kramera. Z jednej strony film przemyca celny komentarz związany z przemysłem farmaceutycznym, czego trudno było się spodziewać po horrorze. Z drugiej strony, dzięki temu wprowadzeniu odczuwamy względem Johna... współczucie, co brzmi dziwnie, bo mówimy przecież o psychopacie. To zasługa doskonałego Tobina Bella, który gra świetnie – dostrzegamy za tą maską sadysty ludzką twarz. To nie tylko oblicze człowieka, który jest zmęczony i rozczarowany złym postępowaniem społeczeństwa, ale też oblicze zdesperowanego starszego mężczyzny, który odnalazł nadzieję, ale potem został z niej odarty. To w późniejszej fazie filmu procentuje, bo horror zyskuje więcej emocji – i to nie tylko związanych z cierpieniem postaci.
Oczywiście po niedługim czasie widzowie dostają to, na co przyszli do kina, czyli wymyślne „hobby” Jigsawa. Tortury są krwawe i drastyczne. Można też dostrzec pewne nawiązania do poprzednich części Piły. Ofiary muszą walczyć z czasem, co dodaje fabule dreszczyku emocji. Boli od samego patrzenia! Na każdego z oszustów przychodzi kolej, a w międzyczasie John i Amanda wyjaśniają sobie swoje moralnie wątpliwe postępowanie. Wychodzi to dość sztywno, pokrętnie, a do tego wydaje się, że jest to zupełnie nie na miejscu, aby o tym dyskutować w takim momencie. Jednak ważne, że twórcy nie uciekają od dywagacji, które od lat są tematem zażartych dyskusji fanów.
Ofiary Jigsawa rzeczywiście zasługują na swój los, choć oczywiście nie powinny płacić za złe uczynki w tak przerażający i krwawy sposób. Widzowie są przyzwyczajeni, że w tej serii dochodzi do nagłych zwrotów akcji, ale tym razem zmiana reguł gry rzeczywiście zaskakuje. Daje to do myślenia, czy Jigsaw rzeczywiście jest największym potworem w tym pokoju tortur. Rezultat jest niespodziewany, bo John, jakkolwiek by to nie brzmiało, staje się protagonistą filmu. Można się nawet złapać na tym, że zaczynamy mu kibicować w osiągnięciu celu, co jest interesującą odmianą.
Kramerowi znowu pomaga Amanda, w którą ponownie wcieliła się Shawnee Smith. Można sądzić, że jej powrót ma znamiona fanserwisu, ale jednak odgrywa ona istotną rolę w historii. Jesteśmy świadkami rozmów o powodach działań Johna i możemy obserwować ich głęboką więź. Poza tym jej pomoc jest nieodzowna przy czynnościach wymagających fizycznej siły, przy których staruszek miałby problemy. Co ciekawe, niektóre wydarzenia dotykają ją osobiście, a Smith gra tak dobrze, że czujemy jej cierpienie – o ile pamiętamy, dlaczego została kiedyś uwięziona przez Jigsawa. Jej powrót był potrzebny i ważny dla fabuły, abyśmy mogli lepiej zaangażować się w opowiadaną historię.
Brutalną akcję z drugiej części filmu dynamizuje solidna muzyka Charliego Clousera, w której wychwycimy znajome motywy. W horrorze nie brakuje zaskakujących zwrotów fabularnych, ale niektóre są dość przewidywalne. Możliwe, że końcówka wywoła lekki niedosyt, ale nie przez niedostatek ekstremalnej przemocy, tylko z powodu poczucia sprawiedliwości.
Piła 10 to prawdopodobnie najlepsza część od czasów pierwszych odsłon. Nie brakuje tu ulubionych elementów franczyzy – Billy’ego, starych monitorów, dyktafonów z upiornym głosem Jigsawa, niezwykłych machin do tortur i oczywiście festiwalu rozbryzganych wnętrzności. Twórcy dobrze odtworzyli realia początku lat 2000., w których rozgrywa się akcja filmu. Do tego przemycili trochę czarnego humoru, a polski tłumacz też poszedł za ciosem.
Fabuła najnowszej części ma nawet ręce i nogi – w odróżnieniu od niektórych ofiar… Od tego typu horrorów naprawdę mało kto oczekuje logiki, a tutaj fabuła ma sens. Dialogi są uproszczone do granic możliwości, ale to aktorzy sprawiają, że są one akceptowalne. Na wyróżnienie zasługuje Synnøve Macody Lund jako przebiegła pani doktor – bez niej druga część filmu zupełnie by nie wyszła. Jednak to hipnotyzujący Tobin Bell jes prawdziwą gwiazdą Piły 10. To historia Johna Kramera, która zaskakująco dobrze wybrzmiewa. Na tyle przyzwoicie, że pewnie fani zapragną kolejnej części, aby rowerek Billy’ego dalej się kręcił. Wielu widzów znów zechce zagrać w tę morderczą grę...