Pisząc o widzach CW, mam tutaj na myśli amerykańskie nastolatki. Nie oszukujmy się – Reign skierowane jest do nich, szczególnie że emitowane jest tuż po Pamiętnikach wampirów. Trudno to połączenie nazwać idealnym, co odzwierciedla też oglądalność dotychczasowych odcinków. Obie produkcje nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego i zainteresować mogą widzów o nieco odmiennych gustach - nawet tych, którzy lubią Grę o tron czy też seriale historyczne. Nie, to nie żart! Na tej płaszczyźnie Reign spisuje się przyzwoicie i stara się umiarkowanie dbać o historyczną poprawność. Nie twierdzę, że scenarzyści nie popełniają błędów, ale pod względem konceptu fabularnego produkcja CW zapowiadała się obiecująco już po trailerach. Podobne wrażenie mam po obejrzeniu drugiego odcinka.
A obejrzałem go z uśmiechem na twarzy, bo przyznaję, że interesująco patrzy się, jak twórcy starają się dopasować stosunkowo poważną i momentami ambitną historię pod płytkie i niewymagające myślenia realia seriali emitowanych w CW. Widz może się nawet poczuć trochę oszukany, gdy na jaw wychodzi, że król Henryk II przez pomyłkę pozwolił na ścięcie nie tego chłopaka co trzeba. Wątek Colina powraca i okazuje się być świetną okazją do przedstawienia tajemniczego lasu, przed którym bohaterka ostrzegana była w pilotowym odcinku. Dość szybko do fabuły wprowadzeni zostają również Anglicy, którzy są istotną stroną w relacjach francusko-szkockich, aczkolwiek młodszy brat rodziny królewskiej, spotykający swoją przyszłą (obecnie 7-letnią) wybrankę, był najsłabszym elementem odcinka.
[video-browser playlist="634335" suggest=""]
Reign należy docenić za piękne krajobrazy, które w recenzowanym odcinku w naturalny sposób na myśl przywodziły Grę o tron. I nie jest to przypadkowe, bowiem wszystkie sceny plenerowe ekipa kręci na Wyspach Brytyjskich, a dokładnie w Irlandii. Kraj ten przyzwoicie funkcjonuje jako północne wybrzeże Francji, ale całość wypada traktować z przymrużeniem oka. W scenie "lądowania" Anglików widać wyraźnie, że budżet nie pozwala na zbyt wiele.
Uwaga widza w zdecydowanej większości skupiać ma się na głównej bohaterce i uczciwie trzeba przyznać, że ekipa prowadząca castingi odwaliła kawał dobrej roboty. Urocza 23-letnia Australijka Adelaide Kane do roli pasuje idealnie. Mary może i momentami bywa naiwna, a jej zachowanie - jak choćby podczas rzucania kamieniami w tunelach zamku – trudno brać na poważnie, ale aktorka ma w sobie to coś, dzięki czemu przyciąga uwagę oglądającego. Niestety tego samego nie można powiedzieć o reszcie obsady, szczególnie jeśli chodzi o jej męską część. Mam nadzieję, że w dalszych odcinkach Nostradamus odegra istotniejszą rolę, bowiem jego obecność na dworze królowej była dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem.
Spośród trzech nowych seriali CW emitowanych tej jesieni Reign stawiam pośrodku. Jest to zdecydowanie lepsza produkcja od The Tomorrow People, ale jednocześnie przez nietypowy koncept traci ona dystans do The Originals. Obawiam się też jednego – czy amerykańskie nastolatki są gotowe na lekcję historii o Królowej Szkocji, nawet jeśli przypomina ona Blair Waldorf 500 lat temu?