Scenarzyści wiedzą, jak utrzymać tempo historii i zaintrygować widzów kolejnymi epizodami. Moim zdaniem czwarty odcinek może być przełomowy dla całego serialu – jest zbudowany z kilku wątków, daje nam parę ciekawych odpowiedzi i stawia kolejne istotne pytania. Przede wszystkim jest to odcinek przemyślany. W ciągu godziny obserwujemy kilka postaci – słyszymy ich rozmowy, poznajemy plany i strategie, a w konsekwencji widzimy ich działania. I choć jest tego dużo, to w żadnym razie nie można się w historii pogubić.
Cały czas obserwujemy podróż Leonarda i jego próby zrozumienia ruchu gwiazd. Leo jak zwykle trochę lekkomyślnie traktuje swoich towarzyszy. Dla niego liczy się wiedza i jej zrozumienie. Bardzo fajnie pokazano to poprzez obecność niewolników, którzy sądzili, że Leo prowadzi ich na koniec świata – ku zgubie. Ten jednak konsekwentnie poszukuje odpowiedzi. Zastanawiam się tylko, ile jeszcze wytrzymają z nim przyjaciele. Tuż przed Leonardem jest jednak hrabia Riario, który musi zmierzyć się z przepowiednią Turka. Statek bez Leonarda powinien zatonąć, ale czy scenarzyści są gotowi zabić tę postać tak szybko? Wątpię.
[video-browser playlist="635479" suggest=""]
Czwarty odcinek Demonów da Vinci pokazuje nam też podróż Lorenzo Medyceusza do króla Neapolu. Podróż, w której władca Florencji jest przebrany za handlarza, ale zostaje raz dwa rozpoznany. Nie do końca podoba mi się taka forma pokazania wyprawy Lorenzo. Przede wszystkim bardzo niespójne było pojawienie się nagle żołnierzy granicznych, którzy od razu aresztowali florentczyków. Ale może gdy Medyceusz trafi w końcu do Neapolu, będzie działo się więcej. Wszak na dworze pojawi się też pewnie syn króla, pokonany wcześniej przez Leonarda. Zobaczymy, jak Lorenzo poradzi sobie z tym problemem (a w domu czeka na niego kolejny – brat).
No i prawdziwa bomba tego odcinka, czyli historia papieża Rzymu. Kiedyś narzekałem bardzo na postać Lukrecji - teraz jest bardzo atrakcyjna. Coraz więcej wiemy o tym, jaka rola została jej przydzielona. Nie wiadomo tylko, jak to zrobi. David S. Goyer powoli odkrywa też karty związane z papieżem Sykstusem. Wojna braci bliźniaków może być intrygująca i trudno powiedzieć, jak się rozwinie. Wiadomo jednak, że każdy z nich ma jakiś plan. Trzeba też przyznać, że James Faulkner idealnie odgrywa obie postacie, prezentując i konfrontując dwa charaktery: dobroć i opanowanie z bezwzględnością i nienawiścią.
Demony da Vinci coraz bardziej rozpalają moją ciekawość. Tak jak Leonardo, chciałbym szybko pojąć wszystkie zagadki, które twórcy nam serwują. Czuję się trochę jak na rozdrożu – kilka dróg i kilka wątków, a ja szukam odpowiedzi na pytanie, dokąd one wszystkie prowadzą.