Połączeni przeszłością to nowy thriller produkcji Apple TV+. Jak wypadają dwa pierwsze odcinki?
Produkcja
Połączeni przeszłością na papierze wydaje się mieć wszystko, co trzeba, by dać widzom międzynarodowy thriller szpiegowski. Jednak po pierwszych dwóch odcinkach tego nie czuć, bo wszystko wydaje się tak bardzo powierzchowne i puste. Tak jakby ktoś doskonale wiedział, co trzeba pokazać na ekranie, ale nie włożył w swoją pracę serca. Przez to też opowieść wlecze się niemiłosiernie i nie jest w stanie zaangażować. Wszystko wydaje się pozbawione energii, życia czy jakiekolwiek iskry. Gdzie napięcie? Czemu intryga jest tak miałka? Na tle gatunku wypada to naprawdę słabo. Stephen Hopkins (
House of Lies) nie jest złym reżyserem, ale w aspekcie czysto rzemieślniczym tym razem ponosi porażkę.
Problem tego serialu leży też w intrydze, która jest zbyt powierzchownie przedstawiona. W ogóle nie pobudza ciekawości – wszystko jest tak płytko budowane, że nie czujemy powagi sytuacji. Niby obserwujemy efekty hakerskich ataków na Wielką Brytanię (pozbawioną porządnej ochrony po wyjściu z UE), ale wydaje się to jakimś wymyślnym wstępem. A jak można wciągnąć się w thriller szpiegowski, gdy wydarzenia są nijakie i pozostawiają jedynie w obojętności? Ataki hakerskie nie budują napięcia, a reakcje na nie nie potęgują presji. Nie mamy wrażenia, że znalezienie winnych jest ważne. Do tego wszystko tak się wlecze, że zaczynamy czuć frustrację. Ten serial musiałby nabrać wiatru w żagle, abyśmy mieli ochotę go kontynuować.
Vincent Cassel i Eva Green to zdecydowanie najmocniejsze atuty serialu. Oboje są wyraziści i charyzmatyczni, dzięki czemu przyciągają nas do siebie. Pod kątem czysto fabularnym postacie wydają się dość stereotypowe, ale odtwórcy ról wyciągają z tego więcej, niż ten scenariusz oferuje. Problem w tym, że ich wzajemna relacja nie działa, bo twórcy usilnie starają się nam wmówić, że to byli kochankowie. Tego w ogóle nie czuć! Nie ma między nimi chemii, energii czy dawnej iskry. Ta relacja wypada dziwnie sztucznie, dlatego trudno w nią uwierzyć. Do tego na tle historii wydaje się ona nudnym elementem, który wcale nie gmatwa intrygi tak, jak twórcy by sobie tego życzyli. Aktorzy się starają, ale wszystko rozpada się jak domek z kart.
Serial
Połączeni z przeszłością po dwóch odcinkach wydaje się zadziwiająco przeciętny i monotonny. Na papierze poszczególne elementy układanki do siebie pasują, ale twórcom nie udało się tego przełożyć na absorbującą intrygę, która może mieć odpowiednią wagę, sens i emocje. Ten serial jest mi tak obojętny, że nie mam ochoty sięgnąć po kolejne epizody.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h