Pomiędzy zmysłami przedstawia niezwykle intymną historię o próbie ucieczki przed własną przeszłością, zdobiąc całość klimatem wielkiego miasta i subtelną symboliką.
Pomiędzy zmysłami jest nowym filmem Williama Olssona, któremu udało się stworzyć produkcję niezwykle intymną w kadrze i subtelną w prowadzonej narracji. Łącząc konwencję dramatu i romansu, adaptuje półautobiograficzną powieść kanadyjskiej pisarki Catherine Hanrahan z 2010 roku. Alexandra Daddario wciela się w emigrantkę z Ameryki Północnej, która trafiła do Japonii, wielkiego i obcego miasta, mającego stać się symbolem ucieczki Margaret przed demonami własnej przeszłości. Zrealizowanie tego celu mają zapewnić imprezy i przygodny seks z poznanymi ledwo mężczyznami. Bohaterka przekona się jednak dość szybko, że licznie spożywany alkohol i częste odwiedzanie hoteli miłości, to tylko chwilowe uśmierzenie bólu. Szansę na zmianę życia Margaret będzie miał dopiero tajemniczy gangster Kazu (Takehiro Hira).
Obraz Olssona w początkowej fazie niebezpiecznie zaczyna przypominać Pięćdziesiąt twarzy Greya lub nieco lepsze skojarzenie - film Richarda Brooksa zatytułowany W poszukiwaniu idealnego kochanka. Pomiędzy zmysłami daje jednak szybko okazję do zmiany zdania i zaprzestania traktowania tej produkcji wyłącznie jako podróbki powyższych. Olsson za pomocą intymnych środków przedstawia autonomiczny film traktujący o poszukiwaniu samego siebie, tworząc tym samym interesujący dramat erotyczny. To jednak, co wpływa na niekorzyść filmu, to bardzo słaby scenariusz autorstwa Catherine Hanrahan, autorki adaptowanego oryginału. Nie udaje się niestety uchwycić odpowiednio studium postaci, bowiem scenariusz jest mniej skuteczny w tych miejscach, w których traktuje o psychologii bohaterki i skupia się na tym, co widzimy na zewnątrz. Pomiędzy zmysłami jest przez to o wiele bardziej oszczędne w prezentowaniu domniemanej przeszłości Margaret.
Drugim poważnym zarzutem w stronę scenariusza jest też niestety warstwa dialogowa, która być może wypada lepiej na papierze, ale niekoniecznie w medium wizualnym. Olsson i Daddario wyraźnie starają się zrobić dużo, jeśli chodzi o uczucia widza skierowane do głównej bohaterki. Chcą, żeby polubić ją w kontaktach z bliskimi znajomymi lub podczas lekcji w szkole stewardes. Hanrahan działa niestety odwrotnie, nie chcąc dać zbyt wielu powodów do śledzenia losów bohaterki z zainteresowaniem, ponieważ kieruje się ona zbyt enigmatycznymi motywacjami. Podczas jednej z nocy kochanek wysyła nawet do Margaret prośbę: "Chcę poznać twój umysł". To niejako jest chęć lub żądanie samych widzów, ale niestety film pozostawia pod tym względem spore uczucie niedosytu.
Może się przez to wydawać, że oglądamy tylko życie bohaterki imprezującej i kochającej się, mając nadzieję, że tym razem ktoś poważnie ją skrzywdzi. W kadrze potrafi to być jednak sensualne i przy określonej wrażliwości bardzo łatwo można zanurzyć się w ten klimat. Jasne, dostajemy tylko wzmianki o przeszłości Margaret, a ciągłe kreowanie aury tajemnicy może powodować, że ta zmysłowość nie zda egzaminu w recepcji wszystkich widzów. Bardzo udanie przedstawiona zostaje jednak relacja głównej bohaterki z Kazu. Pomiędzy zmysłami nie jest filmem o zabarwieniu turystycznym, Japonia stanowi tutaj raczej symbol, kulturowe uwarunkowania pokazuje się jedynie metaforycznie lub w kilku drobnych kontaktach między bohaterami. Jest jednak coś w romansie Margaret z członkiem Yakuzy nęcącego, co sprawia, że odróżnia ten film od innych tego typu produkcji. Widzimy współdzielony ból i próbę obojga do ponownego odrodzenia, niezależnie od swojej przeszłości. Kazu pod fasadą twardziela skrywa emocje, które mogą się ukazać tylko za jego zgodą, co być może jest lekko stereotypowym podejściem, ale całość znakomicie udaje się ograć dzięki zestawieniu dwóch odmiennych podejść i kultur.
Olsson genialnie sobie radzi w ukazaniu życiowych rozterek nękających emigrantów w egzotycznym dla wielu Tokio. Film jest też świetnie nakręcony i głównie dzięki pracy kamery i sposobie ukazania Tokio trudno jest oderwać się od tej produkcji. Świetne jest także aktorstwo, zatem widzowie mogą płynąć po intymnej historii zakończonej bardzo ciekawą konkluzją. Scenariusz autorki oryginału nie jest być może najlepszym przełożeniem powieści na drugie medium, ale nie można odmówić tej produkcji szczerości i osadzenia w bardzo przyziemnych ramach. Zwłaszcza że wrażenia zostają podparte tutaj klubową muzyką, neonami i kolorowymi wnętrzami hotelowych pomieszczeń.