Pompeje to kolejny tytuł, w którym mistrz powieści szpiegowskich Robert Harris sięgnął po wydarzenia historyczne. Jest to książka zdecydowanie przeciętna, sprawnie napisana, ale nic poza tym.
Robert Harris dał się poznać czytelnikom jako autor znakomitych powieści – np. Oficer i szpieg czy Vaterland. Jego nazwisko wyrobiło sobie pewną renomę. Niestety, często się zdarza tak, że jak pisarz popełni wiele dobrych książek, to przydarzy mu się jakaś wpadka. Moim zdaniem tak właśnie jest w przypadku Pompei.
Co się stało z Pompejami, to chyba każdy wie. Nie będzie żadnym spoilerem powiedzenie, że zostały zniszczone i zasypane popiołami po erupcji Wezuwiusza. Książka Harrisa obejmuje dwa dni przed tym fatalnym dniem. Tu już zadrżałam, bo takie wąziutkie ramy czasowe niosą ze sobą spore ryzyko, zwłaszcza jeśli chce się upchnąć w nich wątek kryminalny i romantyczny. Dlatego wszystko jest ujęte – że tak powiem – po łebkach.
Wątek romantyczny w zasadzie jest zbędny. Gdyby go nie było, akcja by nie ucierpiała, a Korelie w zdemaskowaniu tego i owego mógłby wyręczyć jakiś rozgarnięty niewolnik. Podobnie z wątkiem przestępczym – niby zaczyna się obiecująco, wpisuje się w światową panikę związaną z kurczącymi się zapasami wody, ale… Ta strzelba, zamiast wydać z siebie huk, daje czytelnikowi zaledwie cichy syk.
Co jest dobre i zasługuje na niewątpliwą pochwałę? Przede wszystkim autor ciekawie buduje napięcie, dodając na początku każdego rozdziału współczesne notatki naukowe, informujące bardzo dokładnie, co danego dnia się działo pod powierzchnią skorupy ziemskiej. I to w zestawieniu z zupełnie nieświadomymi mieszkańcami miasta, które jest skazane na zagładę, tworzy pożądany efekt.
Poza tym widać, że autor wykonał kawał dobrej pracy badawczej i bardzo rzetelnie podszedł do oddania realiów epoki. Miłośnicy historii, Pompejów i archeologii będą zachwyceni.
Podsumowując, jest to krótka książka, która nie wymaga od czytelnika wielkiego wysiłku. Sprawnie napisana. Zdecydowanie dla fanów Harrisa i tych zaciekawionych Pompejami.