Poszukiwacze z Drzewoświata to komiksowa adaptacja powieści science fiction autorstwa Laurenta Geneforta. Adaptacja niestety nie do końca udana, a wielka szkoda, bo wizja pisarza imponuje. Tytułowy Drzewoświat jest bowiem tym, co sugeruje jego nazwa – gigantyczną, niczym nieskrępowaną i dziką połacią przyrody. Planeta, na której niekwestionowalne rządy sprawuje matka natura, kryje wiele nieznanych miejsc i poziomów. Żyją tam też ludzie skupieni w niezależnych plemionach. Przemierzają oni roślinne tereny w poszukiwaniu bezpiecznych miejsc i urodzajnych źródeł pożywienia. Głównym bohaterem komiksu jest Pierig, członek klanu Zbieraczy soku. To on rozpoczyna ważną dla wszystkich misję. Musi dowiedzieć się, jaka choroba trawi Drzewoświat. Czemu ich planeta umiera? Mamy więc wspaniałe, bardzo oryginalne miejsce akcji i zawiązanie fabuły, które idealnie wpisuje się w standardy konwencji fantasy. Pierig podróżuje po Drzewoświecie wraz z drużyną. Co rusz natrafia na agresywnych przedstawicieli tamtejszej fauny i walczy z nieokiełznaną naturą. Relacje między członkami jego ekipy rozwijają się, pojawia się romantyczna więź, ale też zwrot akcji, który rozbija zespół. W komiksie naprawdę dużo się dzieje – na brak akcji nie można narzekać. Teoretycznie wszystko jest tutaj na swoim miejscu, dlaczego więc są zastrzeżenia w kwestii adaptacji?
Lost in time
Problem pojawia się, gdy twórcy, zamiast zwiększać dynamikę wydarzeń, próbują rozwijać uniwersum opowieści. W komiksie jest kilka momentów, kiedy nacisk stawiany jest na mitologię, wierzenia, a nawet filozofię. Jak na taki temat przystało, na piedestale fabularnym znajdują się również wątki ekologiczne. Sęk w tym, że w takich momentach rzuca się w oczy pewna skrótowość. Czuć, że twórcy nie do końca poradzili sobie z komiksowym medium. W pogoni za kolejnymi momentami istotnymi dla głównego wątku fabularnego cała reszta traktowana jest po macoszemu. Pewne elementy, które mogłyby pogłębić historie, są tylko zaanonsowane. Pełnią funkcję niuansów, a mogłyby stanowić sedno. Można odnieść wrażenie, że twórcy źle rozplanowali obszerność opowieści w stosunku do założonej wielkości komiksu. Wynikiem tego całość ma nieco zaburzony rytm. Niektóre segmenty toczą się zaskakująco powoli, a inne prezentowane są po łebkach. W pewnym momencie bardzo szybko gonimy z akcją, tylko po to, żeby odhaczyć najistotniejsze elementy fabuły. Historia ma większy potencjał, a komiks prezentuje ją w dość skrótowy sposób.
Wielka szkoda, że tak się dzieje, bo traci na tym zarówno mitologia świata przedstawionego, jak i same postacie, które jawią się dość powierzchownie. Do tego komunikują się one ze sobą w nieco górnolotny sposób. To już jednak nie jest efekt wymuszonej lapidarności, a rezultat przyjętego stylu. Forma dialogów nie każdemu przypadnie do gustu, a część czytelników może je uznać za niezgrabne. Nie zawsze wypadają naturalnie. Nawet w zwykłych sytuacjach bohaterowie rozmawiają ze sobą w wyniosły i patetyczny sposób. Brakuje tu nieco luzu, humoru, a przede wszystkim dobrego pisania.
Lost in time
Podstawową zaletą komiksu jest natomiast oprawa graficzna. Na szczęście album ogląda się bardzo dobrze i nie tylko dlatego, że dominujący zielony kolor jest miły dla oka. Drzewoświat przedstawiony został bardzo szczegółowo. Flora i fauna jest zróżnicowana i pomysłowa. Co prawda wygląd postaci nie wyróżnia się niczym specjalnym, ale to spektakularna roślinność i wymyślne kreatury pod względem wizualnym grają pierwsze skrzypce. Mimo że praktycznie każda strona przepełniona jest zieloną kolorystyką, nie czuć monotonii. Główni bohaterowie podczas swojej podróży odwiedzają niesamowite miejsca, które zawsze mają w sobie coś nietypowego, a nawet niezwykłego. Plenery, krajobrazy i zasadzie cała architektura miejsca akcji świetnie prezentują się w dużym formacie, przygotowanym dla nas przez wydawnictwo Lost in time. Strona graficzna jest najmocniejszym punktem Poszukiwaczy z Drzewoświata. Na płaszczyźnie fabularnej niestety już nie jest tak urodzajnie. Podróż naszych bohaterów, mimo że wizualnie piękna, nie stanowi ciekawej opowieści. Ten świat ma w sobie wiele magii, ale już główny wątek fabularny takiej mocy nie posiada. Szkoda, bo zamiast bujnego rozwoju historii, skończyło się tylko na jej kiełkach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj