Triple Frontier w reżyserii J.C. Chandora pokazuje, że kraj nie dba o swoich bohaterów. W tym wypadku jest to rząd USA, który dopuszcza do tego, że żołnierze służb specjalnych po odejściu z armii klepią biedę. Niektórzy z nich ledwo wiążą koniec z końcem. Nie ma dla nich miejsca. Santiago „Pope” Gomez (Oscar Isaac) ma tego dosyć. Na co dzień ugania się za handlarzami narkotyków i mniejszymi baronami. Podczas jednej z akcji dostaje cynk, że w środku dżungli ukrywa się gangster, którego fortuna wynosi kilkanaście milionów dolarów w gotówce. Postanawia więc skrzyknąć swoich dawnych kolegów, by wraz z nimi wykonać ostatnią akcję, mającą ustawić ich na całe życie. Obsada jest naprawdę mocna: Oscar Isaac, Charlie Hunnam,Garrett Hedlund, Ben Affleck i Pedro Pascal. Taki skład teoretycznie powinien gwarantować niezłe kino akcji. No właśnie, „powinien” to kluczowe słowo. Historia zaczyna się obiecująco. Atak na dom barona narkotykowego trzyma w napięciu. Panowie dobrze ze sobą współpracują. Fajnie się zgrywają na ekranie podczas scen taktycznych. Są autentyczni w tym, co robią. Niestety, problemy z fabułą zaczynają się później. Lwia część filmu jest poświęcona pokazaniu, jak bohaterowie z łupem starają się przedostać do domu. Natrafiają na liczne problemy, z którymi muszą się zmierzyć. Brakuje tu jednak jakiejkolwiek dramaturgii. Przegadane sceny i drewniane dialogi z minuty na minutę coraz bardziej męczą. Oczekiwałem kina akcji, a otrzymałem jakiś mix z przewagą dramatu. Jakby reżyser i scenarzysta nie za bardzo wiedzieli, w którą stronę chcą pójść z tą opowieścią. Wizualnie nie można powiedzieć niczego złego o tej produkcji. Widać, że budżet był spory. Pod tym względem jest świetnie. Lokalizację, aktorstwo, wykonanie scen akcji, wynajęcie wojskowego helikoptera do sceny ucieczki, wszystko to robi wrażenie. Jednak na dłuższą metę nie wystarcza do osiągnięcia pełnej satysfakcji z seansu. Każdy z bohaterów ma swoje problemy. Po jednych widać je bardziej, po innych mniej. Najlepiej wypada Ben Affleck jako Tom „Redfly” Davis, genialny taktyk, którego powrót do domu zniszczył psychicznie. Nie jest w stanie odnaleźć się w szarej rzeczywistości. Wyruszając na misję, odżywa, ale przez wizję powrotu do domu, by w odpowiedni sposób zająć się finansami rodzinnymi, zaczyna tracić zdrowy rozsądek, z którego był tak znany. Affleck świetnie żongluje emocjami. Jego bohater jest wielowymiarowy. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, co zrobi. Choćby dla tej kreacji warto się z tym filmem zapoznać. Potrójna granica nie jest filmem złym. Ma swoje momenty. Jak na produkcję VOD do obejrzenia w domu jest przyzwoita, ale nie powala. Ma w sobie sporo niewykorzystanego potencjału. Wpisuje się w ten trend średnich filmów, trafiających na wyłączność do Netflixa. Pomysł był, ale coś nie wyszło podczas realizacji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj