Jak słusznie twierdził Brad Pitt w World War Z, kluczem do przetrwania apokalipsy zombie jest przemieszczanie się. Tymczasem bohaterowie serialu Franka Darabonta ani myślą gdziekolwiek się ruszać. Niestraszna im ani grypa, ani wałęsające się po okolicy zombiaki, skoro Rick wraz z synem bez większych problemów potrafi się rozprawić z całkiem pokaźną ich grupą. Trzymając się takiego sposobu kreowania akcji, osiedli nie tylko bohaterowie, ale i sama dynamika produkcji, która od dłuższego czasu bardziej przypomina tanią operę mydlaną niż pełen napięcia serial z pogranicza horroru.

To hermetyczne i już nieco nudne środowisko żegnamy w szóstym epizodzie, gdzie na celowniku scenarzystów znalazł się Gubernator, którego losy zajmują cały odcinek. Przyjemnie było odpocząć od więzienia, w którym głupota głównych bohaterów zaczęła zataczać coraz szersze kręgi. Gubernator to postać wszak niezwykle interesująca, a jego nowe oblicze, które mieliśmy okazję podziwiać w ostatnim epizodzie, niewątpliwie zapewni nam wiele wrażeń w najbliższych odcinkach.

Główny zarządzający z Woodbury pojawia się w rasowej apokaliptycznej scenerii, której tak dawno nie mogliśmy podziwiać w serialu. Mamy więc malownicze, opuszczone miasta, bezkresne pustkowia i klimat prawdziwego końca, który wyziera z każdego kadru. Sielsko-wiejskie nastroje, jakie roztaczało więzienie i jego mieszkańcy, dalekie były od prawdziwego klimatu grozy, który zazwyczaj staje się domeną świata zniszczonego przez epidemię żywej śmierci. Tymczasem szósty epizod to powrót do starych dobrych czasów serialu, gdzie świat przedstawiony zdominowany był przez szkołę przetrwania, jaką fundowały głównym bohaterom pałętające się na każdym kroku zombie.  

[video-browser playlist="633749" suggest=""]

Pesymizm obrazu znakomicie koresponduje z sytuacją, w której znajduje się teraz gubernator. Pozbawiony sprzymierzeńców, przez długi czas zdany był jedynie na siebie. Na szczęście wraz z powrotem starego bohatera, do serialu wprowadzono świeżą krew. Gubernator spotyka na swojej drodze nową grupę, która w końcu przekona go do siebie i zachęci do pozostania w ich gronie. Przynajmniej tymczasowo... Nie bez znaczenia będzie tu pewna mała dziewczynka, która obudzi w Gubernatorze uczucia, o których ten starał się jak najszybciej zapomnieć.

Połączenie z nową grupą może wiązać się nie tylko z chęcią zwiększenia swojej szansy na przetrwanie, ale również z samymi skłonnościami Gubernatora. Człowiek, który jeszcze nie tak dawno twardą ręką rządził pokaźną grupą osób, ciężko przeżył swoją detronizację. Jego chęć zemsty może być więc całkowicie uzasadniona. Zanim jednak dojdzie do krwawego spotkania z Rickiem i jego ekipą, Gubernator może poczuć namiastkę swojej dawnej pewności siebie, pomagając rodzinie, która w pewnych sytuacjach jest całkowicie uzależniona od niego.

Wydawać by się mogło, że "Live Bait" to dość statyczny odcinek, w którym nie chodzi o nic więcej niż perypetie Gubernatora starającego się jakoś radzić sobie w nowej dla niego rzeczywistości. Na szczęście oprócz niezwykle ciekawych wątków psychologicznych 6. epizod obfituje również w bardzo ciekawe motywy z naszymi tytułowymi bohaterami w rolach głównych. Całość może wielu fanom sprawić niezwykłą frajdę, ponieważ w końcu otrzymaliśmy to, czego nie mogliśmy od dłuższego czasu uświadczyć w więziennej scenerii: dynamiczną akcję, poczucie realnego zagrożenia i końca pewnej epoki, a przede wszystkim ciekawe wątki fabularne, które dają nam nadzieję na przyszłość rysującą się w nieco mroczniejszych niż dotąd barwach.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj