Ona, Jules (w tej roli bardzo dobra Anne Hathaway), to kobieta sukcesu, której modowy startup w osiemnaście miesięcy rozrósł się do niebotycznych rozmiarów. On zaś, Ben (po prostu Robert De Niro), to emeryt, który szuka na stare lata zajęcia, ponieważ wpadł w pewną rutynę i nie czuje się potrzebny. Gdy dowiaduje się o praktykach w firmie Jules od razu postanawia dowiedzieć się podstawowych rzeczy o obecnej technologii i wysyła swoje CV. Dwoje głównych bohaterów połączy silna nić… przyjaźni (bo przecież różnica wieku między nimi jest zbyt duża, by mogli się w sobie zakochać). The Intern nie jest w żadnym wypadku komedią romantyczną – a może nie jest nią przede wszystkim. To ciepła, rozluźniająca opowieść, na której pierwszy plan wychodzi zagadnienie różnic pokoleniowych. W stylu typowym dla niezobowiązujących komedii ma się rozumieć. Fabuła zaś to zbiór klisz znanych z wielu innych komedii, które czasem pojawiają się tylko po to, by odhaczyć punkt z listy (motyw nieporozumienia wiodącego do rozdzielenia głównych bohaterów najlepiej to obrazuje). Humor jednak jest na tyle odpowiednio wyważony, że to w ogóle nie przeszkadza. Znalazły się miejsca, gdzie bywa emocjonalnie, ale tam, gdzie ma być zabawnie, jest zabawnie. Nie ma miejsca dla żenujących gagów, obydwa pokolenia zostają przedstawione z dystansem, lecz nie zostają poddane ocenie, a jedynie komentarzowi na temat dzisiejszego świata oraz kierunku, w którym zmierza. Obsada drugoplanowa stanowi tło dla dwójki głównych bohaterów. W porównaniu do nich zresztą są postaciami stereotypowymi i nieco płaskimi, jednak w żaden sposób to nie przeszkadza, gdyż młodzi aktorzy doskonale wpisują się w konwencję i potrafią rozbawić prostymi sytuacjami, w których biorą udział. Duża w tym zasługa odpowiednio przeprowadzonego castingu, gdyż postawiono na ciekawych aktorów, choć pewnie szerszej grupie osób nieznanych, takich jak m.in. Andrew Rannells, Adam Devine czy Zack Pearlman. Płyta DVD wydana przez Galapagos zapakowana została w zwyczajny DVD box, a oprócz płyty w środku nie ma żadnych dodatków. Inaczej rzecz się ma, gdy już włożymy ją do napędu. Twórcy przygotowali krótki czterominutowy film pt. Nauka płynąca z doświadczenia, w której reżyserka i obsada mówi o pracy nad obrazem oraz zagadnieniu różnicy pokoleniowej, który ten podejmuje. Tutaj – w przeciwieństwie do właściwego filmu – brakuje lektora i dostępne są jedynie napisy. Dużym minusem wydania jest menu w języku Szekspira oraz brak napisów dla niesłyszących w rodzimej wersji (te występują jedynie po angielsku). Praktykant to produkcja najlepiej nadająca się do oglądania podczas luźnego wieczora z rodziną bądź przyjaciółmi. Gdy usiądzie się do seansu z odpowiednim nastawieniem może się okazać, że dwie godziny potrzebne na obejrzenie tytułu było czasem całkiem odprężającym.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj