Pocałunek Marka i Agaty stanowił wielkie ryzyko, które mogło narazić jakość serialu na szwank. Twórcy korzystają ze schematów, nie rzucając ich w swoje ramiona. Każde spotkanie Marka i Agaty opiewa w atmosferę niezręczności - brak słów, unikanie siebie i pozbawienie rozmowy. Obawiałem się, że produkcja pójdzie w stronę kiczu i relacji na poziomie slapstickowych komedii, ale jest nieźle. Jest wiarygodna, momentami nawet zabawna. Do tego dochodzi niepokojące spojrzenie kobiety Marka, która prawdopodobnie przeczuwa, co się święci.
Niestety nie wszystko wychodzi idealnie. Kilka scen zahacza od kicz i poziom, którego w tym serialu być nie powinno. Mowa głównie o rozmowie Marka z Agatą w szpitalu, która stoi w okolicy "Na dobre i złe", a nie serialu, który telenowelą nie jest.
[image-browser playlist="593870" suggest=""]
©2013 TVN/fot. Agnieszka K. Jurek
Sprawą odcinka jest proces słynnej dziennikarki, która rzekomo bije dziecko. Prawdopodobnie jedna z ciekawszych spraw w tym serialu, która nie jest tak przewidywalna i sztampowa, jak wiele innych. W miarę interesująca, dobrze poprowadzona, choć z trochę przerysowanym finałem.
Nadal z boku stoi główny wątek serialu, czyli proces osób, które okradły Agatę. Końcowa scena może sugerować, że nasza prawniczka będzie mieć nie lada problemy. I to wyróżnia Prawo Agaty na tle innych rodzimym produkcji - twórcy próbują trzymać równowagę pomiędzy proceduralem a wątkiem przewodnim.
Całość wychodzi nieźle. Serial nadal zapewnia lekką i niewymagającą rozrywkę. Momentami bawi, ale przede wszystkim dobrze zapełnia czas.
Ocena: 6/10