Chris Warner, scenarzysta produkcji Predator: Łowcy, współpracował już przy kilku innych opowieściach o zabójcach z kosmosu. W jego portfolio, oprócz wyżej wspomnianych tytułowych potworów, doliczyć można m.in. historie osadzone w uniwersum Aliens, więc moje oczekiwania były dość optymistyczne. Czy Warner, na spółkę z rysownikiem Francisco Ruizem Velasco, sprostał wysoko postawionej poprzeczce?
Głównym bohaterem komiksu jest Enoch Nakai, który zostaje zaproszony do wzięcia udziału w misji, mającej na celu wyeliminowanie Predatorów z odosobnionej wyspy „na krańcu świata”. W skład grupy wchodzą ludzie, którzy przynajmniej raz zmierzyli się z morderczymi kreaturami. Myślę, że tyle informacji na temat fabuły wystarczy, ponieważ dalsza część mogłaby niepotrzebnie zasugerować lub po prostu „zaspoilerować” treść będąca bardzo ciekawym zróżnicowaniem formuły, przypominającej nieco starsze części
Jurassic Park (tak, to dość luźne skojarzenie).
Tak jak wspominałem wcześniej,
Chris Warner nie stara się, jak najszybciej i jak najdokładniej przybliżyć przeszłości poszczególnych członków oddziału specjalnego. Wystarczą mu drobne, pojedyncze zdania, mówiące więcej niż kilka stron nudnych i nieangażujących retrospekcji (bo czemu miałyby angażować, skoro my tych bohaterów w ogóle nie znamy?). Sporego zwrotu akcji jesteśmy w stanie się domyślić zdecydowanie wcześniej, niż następuje, ale nie psuje nam to zabawy. Wręcz przeciwnie, chcemy wiedzieć, co w takim razie wyniknie dalej. Co scenarzysta jest w stanie zaoferować, przy wywróceniu całej sytuacji do góry nogami? Nie musimy przerywać czytania i powracać na poprzednie strony, aby w pełni poukładać sobie dynamicznie następujące po sobie wydarzenia. Wszystko rozpisane jest jasno, zręcznie i, co najważniejsze, niezwykle wciągająco. Na dodatek, jeżeli ktoś jest zaznajomiony z komiksowym uniwersum
Predatora, z pewnością odnajdzie dla siebie kilka smaczków m.in. w postaci znajomych nazwisk.
Rysunki
Francisco Ruiz Velasco prezentują się dość realistycznie, szczególnie w kwestii detali strojów Predatorów (i nie tylko ich) czy np. zaprezentowaniu działania czujników cieplnych. Świetnie wyglądają sceny walki, w których nic nie jest przypadkowe. Dobrze zaplanowane i wyraźne w odbiorze czytelnika bijatyki to podstawa porządnego komiksu akcji. W tym rysownik
Predatora: Łowców sprawdza się znakomicie, dzięki czemu dostarczył mi sporo zabawy, rodem z filmów z lat 80., pełnych umięśnionych do granic możliwości komandosów, walczących o przetrwanie w dzikiej dżungli.
Predator: Łowcy to kawał dobrego „akcyjniaka”, który nie wymaga dużej koncentracji czy zaangażowania emocjonalnego. Idealny tytuł dla kogoś, kto poszukuje odpuszczenia patosu, wyluzowania i spędzenia czasu na czytaniu czegoś niewymagającego. Oczywiście nie jest to komiks idealny, lecz nie traktuje się jako wielkie dzieło, a pomimo kilku wad, sprawdza się doskonale w swoim gatunku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h