Księżniczka Peach znana jest fanom Nintendo od lat, ale w zdecydowanej większości gier znajdowała się gdzieś na uboczu i ustępowała miejsca słynnemu Mario. W Princess Peach: Showtime! bierze jednak sprawy w swoje ręce. Gdy teatr Sparkle zostaje zaatakowany przez nikczemną Grape i jej grupę sługusów, odziana w różową suknię bohaterka staje do walki. Z pomocą przychodzi jej Stella, strażniczka teatru wyposażona w magiczną wstążkę, która pozwala korzystać jej z wyjątkowych mocy.
fot. Nintendo
Princess Peach: Showtime! to gra, którą trudno jednoznacznie zaszufladkować. Tylko pozornie wydaje się kolejną platformówką. Deweloperzy zadbali bowiem o spore zróżnicowanie rozgrywki. Dzięki temu czasami będziemy pędzić przed siebie i omijać przeszkody, innym razem zajmiemy się walką z przeciwnikami, a jeszcze innym – weźmiemy udział w prostych grach rytmicznych lub... kuchennych wyzwaniach przypominających uproszczone Overcooked. Taka różnorodność związana jest z formami, które może przyjmować tytułowa bohaterka dzięki mocy Sparkle. W dostępnych w grze poziomach przyjdzie jej wcielić się w różne role. Raz jest kowbojką, która włada lasso i jeździ konno, a raz śpiewającą syrenką lub cukierniczką przygotowującą ciasteczka i ozdabiającą inne wypieki. Ba! Są tutaj nawet inspirowane klasycznymi przygodówkami fragmenty, w których poszukujemy wskazówek i staramy się rozwikłać pewne sprawy. Kulminacją każdego piętra, składającego się z czterech etapów, jest pojedynek z bossem. Miło zaskoczył mnie fakt, że takie starcia mocno się od siebie różnią – nie ma się poczucia odbywania ciągle tej samej walki z minimalnymi zmianami.  Czy każda z dostępnych transformacji Peach przypadnie do gustu wszystkim odbiorcom? Raczej nie. Sam nie do końca polubiłem się z jej syrenkową formą, bo nie jestem fanem podwodnych etapów, a i rytmiczno-muzyczne sekcje moim zdaniem wypadają średnio. Wspomniane już przeze mnie zróżnicowanie sprawia natomiast, że każdy może znaleźć tutaj coś dla siebie. Sterowanie jest niezwykle intuicyjne. Wykorzystuje się praktycznie dwa przyciski (choć ich działanie zmienia się wraz z konkretnymi formami), a poziom trudności jest raczej niski. Początkowe etapy są banalne, potem robią się odrobinę bardziej skomplikowane, ale nadal nie jest to nic, z czym nie poradziliby sobie nawet mniej doświadczeni gracze. Całość jest dość krótka i do końca można dobrnąć w około 6-8 godzin. Nieco więcej czasu trzeba będzie poświęcić na "wymaksowanie" wszystkich etapów. Z pewnością dla niektórych taki wynik może być nieco rozczarowujący, ale dla mnie wydawał się odpowiedni. Przez ten czas bawiłem się świetnie i nawet przez moment się nie nudziłem. Trudno powiedzieć, czy podobne odczucia towarzyszyłyby mi, gdyby twórcy zdecydowali się sztucznie wydłużyć rozgrywkę poprzez postawienie na większą powtarzalność i mniej unikalnych poziomów.  Choć Nintendo Switch lata świetności ma już za sobą, to takie produkcje jak Showtime! pokazują, że na tę platformę nadal można robić pięknie wyglądające gry. Jest kolorowo i miło dla oka, a poszczególne etapy mocno się od siebie różnią. Trafiamy w miejsca inspirowane Dzikim Zachodem czy feudalną Japonią, eksplorujemy morskie głębiny, a nawet stajemy do walki z najeźdźcami z kosmosu. Świetnie wypadają też te elementy, które dają złudzenie brania udziału w teatralnych spektaklach – mowa na przykład o światłach reflektorów oznaczających miejsca, z którymi warto wejść w interakcję, czy zmianach scenografii. 
fot. Nintendo
Princess Peach: Showtime! to śliczna i grywalna, choć jednocześnie krótka i prosta produkcja. To dobra propozycja dla młodszych odbiorców i mniej doświadczonych graczy, ale i ci starsi mogą się świetnie bawić z uwagi na ogromną kreatywność twórców i różnorodne etapy.  Plusy: + oprawa; + zaskakujące i zróżnicowane poziomy; + przyjemna rozgrywka. Minusy: - dość krótka; - niski poziom trudności. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj