Kilka słów o fabule. Do miasteczka powraca Max Hansen, który został warunkowo zwolniony z więzienia Shawshank, gdzie odbywał karę za zabójstwo. Facet odwiedza kolejno znanych nam mieszkańców Haven, on zachowuje się jakby wszyscy byli mu coś winni, oni zachowują się jakby się go bali. Okazuje się, że może być on zabójcą Colorado Kida. Sytuacja staje się jeszcze ciekawsza, gdy dowiadujemy się, kim naprawdę jest Max i kim nie jest szeryf Wournos. Nathan odkrywa skrywaną wiele lat tajemnicę, co prowadzi do jego osobistej tragedii. Audrey w końcu trafiła na trop kobiety wyglądającej jak ona ze zdjęcia z martwym Colorado Kidem. I może to zmienić jej życie o 180 stopni...

Muszę powiedzieć, że odcinek ten od pierwszej chwili mnie wciągnął i trzymał tak do napisów końcowych. Wreszcie było bardzo ciekawie, było napięcie, którego tak bardzo brakowało w większości epizodów, dobra historia i kilka zaskakujących zwrotów. Plusem było też pojawienie się bardzo dawno nie widzianych Dave'a i Vince'a, dziennikarzy znanych z książki Kinga, oraz szeryfa Wournosa.

[image-browser playlist="609710" suggest=""]©2011, Syfy. All rights reserved.

Świetne jest zakończenie. Spisując wrażenia z pierwszego odcinka serialu napisałem, że przypomina mi on pod pewnymi względami mój ulubiony serial {{X-Files|Z Archiwum X}}. Twórcy dali tam fanom fantastyczny smaczek, gdy w ostatnim odcinku ostatniego sezonu niemal odtworzyli jedną ze scen z pierwszego odcinka pierwszego sezonu. Tutaj dostaliśmy podobny zabieg - mocno roześmiała mi się twarz, gdy w ostatniej minucie doszło do sytuacji z samego rozpoczęcia Przystani. I muszę przyznać, że twist, jaki zaserwował nam scenarzysta sprawił, że tak jak 2 sezon był mi kompletnie obojętny tak teraz nie mogę się go doczekać.

Zakończyłem przygodę z 1. sezonem, czas więc podsumować cały serial. Zaczął się on dla mnie dobrze, zachęcił mnie do oglądania kolejnych odcinków. Jednak poziom i fabuła zamiast w górę skierowały się bardziej w dół i doszło do tego, że przestałem śledzić przygody bohaterów miasteczka co tydzień, przerwy pomiędzy epizodami robiły się coraz większe i w końcu doszło do tego, że ostatni odcinek obejrzałem 8 miesięcy po jego premierze... Oddać jednak muszę, że od 9. odcinka było naprawdę nieźle, oczywiście poza wpadką z odcinkiem 12. A gdyby cały serial wyglądał tak jak zakończenie sezonu to wystawiłbym mu wysoką notę. Szkoda, myślę, że gdyby nad serialem pracowało zdecydowanie mniej ludzi (mieliśmy tu 7 scenarzystów i 10 reżyserów) to wyglądałoby to inaczej.

[image-browser playlist="609711" suggest=""]©2011, Syfy. All rights reserved.

Oczywiście pozostaje jeszcze kwestia związku tego projektu ze Stephenem Kingiem, ale pomyślałem sobie, że można potraktować Przystań jako tzw. expanded universe. Zresztą, nieco podobną przecież sytuację mieliśmy już z serialem "Martwa strefa", który doczekał się aż 80 odcinków i większość z nich nie miała nic wspólnego z książką Kinga. I właściwie dlaczego nie, mamy wierne ekranizacje, są filmy tylko oparte o główne wątki książek, niech i będzie miejsce na seriale, które rozbudowują i dobudowują nowe piętra na fundamencie wylanym przez Kinga.

Ocena: 8/10

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj