Oto bowiem na kilka odcinków pojawia się w serialu bożyszcze nastolatek lat dziewięćdziesiątych, wzór do naśladowania w oczach matek, jedyny i niepowtarzalny Jason Priestley. Chyba większość osób pokolenia obecnych trzydziestolatków oglądało namiętnie serial Beverly Hills, 90210. Ja również i nie będę się krył z tym, że mam sentyment do tej produkcji, choć moim idolem był wówczas bardziej Luke Perry. Po zakończeniu produkcji tego serialu Priestley nie zrobił kariery, choć nie zniknął z ekranu - pojawiał się w niewiele znaczących, mało znanych filmach. Wieść o jego występie w Przystani bardzo mnie więc ucieszyła, to troszkę jak wizyta dawno nie widzianego kolegi.

Jason Priestley wciela się w rolę Chrisa, syna burmistrza miasteczka. Burmistrz, jak wielu mieszkańców, posiada unikalną przypadłość. W jego przypadku jest to nadzwyczajna charyzma, wręcz uwielbienie innych. Podczas meczu małej ligi baseballa, na którym jednym z trenerów jest jego syn, dochodzi do nadzwyczajnych wyładowań elektrycznych. Wkrótce po tym, podczas wystąpienia burmistrza przed mieszkańcami, wyładowania doprowadzają do śmierci mężczyzny. Na miejscu jest Chris, który jak się po chwili okazuje, przejął przypadłość ojca. Audrey zaczyna podejrzewać syna o zabójstwo ojca zazdrosnego o jego popularność i przychylność innych. Tymczasem Duke, który wszedł w posiadanie tajemniczej mapy FBI szuka sposobu na powstrzymanie mężczyzny z tatuażem, który według przepowiedni ma go zabić.

[image-browser playlist="609066" suggest=""]fot. Michael Tompkins, ©2011 Syfy

"Sparks and Recreation" trzyma całkiem niezły poziom przełomu sezonu 1 i 2, o którym pisałem już kilkukrotnie wcześniej. Jest to dosyć mroczny, posępny epizod z ciekawą zagadką i nieoczywistym zwrotem akcji. Muszę powiedzieć, że Jason Priestley wypadł tutaj naprawdę bardzo dobrze. Podoba mi się zarówno jego postać, jak i gra aktorska. Jest ekspresyjny, przykuwający uwagę, przekonywujący i zwyczajnie najlepszy aktorsko na planie. Cieszy fakt, że nie jest to epizodyczna rólka, a pojawi się w kolejnych odcinkach. Z radością powitałem ponownie wielebnego Eda Driscolla. Tym razem był on jedynie w tle, ale za każdym razem gdy pojawia się na ekranie, moja ocena odcinka rośnie. Jego relacje z Nathanem są już bardzo napięte, chociaż obaj mężczyźni zachowują wstrzmięźliwość na ile mogą. Świetnie się to ogląda.

Drugi wątek tego epizodu z Dukiem, jego żoną i mapą FBI zapowiadał się ciekawie, ale ostatecznie nie zaoferował większych emocji. Będzie się chyba jednak ciągnął dalej, może jeszcze rozwinie się w coś fajnego. Tymczasem jego relacje z Evi ulegają poważnej zmianie, w końcu jak długo facet może opierać się kobiecie, która wyraźnie zabiega o jego przychylność...

[image-browser playlist="609067" suggest=""]
fot. Michael Tompkins, ©2011 Syfy

Nadmienić muszę jeszcze o efektach specjalnych. Odcinek ten pokazał nam sporo wyładowań elektrycznych. Wyładowań, których przecież normalnie nie widać. Skojarzyło mi się to z kreskówkami, na których postać rażona prądem robi się niebieska, a włosy stają dęba. Nie było, aż tak źle, ale strumienie prądu przepływające przez kable, przedmioty i ludzi nie wyglądały za dobrze. Co dziwne bo całkiem niedawno chwaliłem zdecydowaną poprawę w tej materii.

Kolejne spotkanie z Przystanią uważam za całkiem udane. Opowiedziana historyjka jest ciekawa, dobrze opowiedziana a Jason Priestley to duży plus dla serialu. Także sezon drugi jak narazie wypada całkiem przyzwoicie.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj