Druga część Psów kończy się tym, że Franz popijając tequilę, dzwoni do „Nowego” z Nowej Zelandii, by się pochwalić, że jest w raju. I choć podejrzewa, że Nadia zakochała się w jego bracie, to on i tak jest szczęśliwy. Z dala od tego całego bagna, w jakim od dawna taplał się w Polsce. Czas płynie wolno. Franz znów się zakochał. Tym razem w ciemnoskórej Grace, z którą nie wyklucza, że ułoży sobie życie. Nie ma nic przeciwko temu, żeby mieć z nią dzieci. Niestety, jak już wiemy, Mauerowi nie jest dany happy end. Ktoś go zrobił na milion dolarów i Rosjanie nie mają zamiaru zapomnieć o tej sumie. Choć nawet może ta suma nie jest tak bardzo istotna jak poczucie sprawiedliwości. W końcu gdy się rozejdzie, że można ich tak bezkarnie okradać, to za chwilę kolejny śmiałek połasi się na ich kasę. Trzeba jegomościa znaleźć i przykładnie ukarać. Jednak to, co wydaje się zwykłym wyrównaniem rachunków, szybko zamienia się w sprawę wagi państwowej. Psy 2.5. W imię miłości to świetnie wymyślona i genialnie poprowadzona historia zemsty, bo tylko taka historia sprawdza się w tym świecie wykreowanym przez Pasikowskiego. Jednak w odróżnieniu scenariuszy do trzech kinowych części, tę napisał ktoś inny. Anonim podpisujący się jako Waldemar Morawiec, czyli filmowy „Nowy”. Nie powiem, przyjęta konwencja, w której to on opowiada nam, co się stało, bardzo mi pasuje. Dodaje całości bardzo filmowego klimatu. Oprowadza nas po Warszawie, skrzętnie opisując, gdzie rozgrywa się dana scena, dzięki czemu możemy sobie łatwo wyobrazić, jak panowie krążą po stolicy. Początek historii to oczywiście swoiste zbieranie drużyny, z którą można wyruszyć na ostateczną misję. A że najlepiej walczy się u boku ludzi, których dobrze się zna, to u boku Franza szybko pojawia się nasz narrator oraz oczywiście Wolf. Akcja rozwija się powoli, ale przecież nie ona zawsze w Psach jest najistotniejsza. Poprzednie części oglądało się również dla kultowych dialogów i tak samo jest i teraz. Autorowi udało się umieścić tutaj kilka bardzo celnych żartów, które idealnie pasują do naszych bohaterów. Szczególnie jeśli chodzi o „Nowego”, który stał się dużo bardziej zgorzkniały i sarkastyczny niż w filmach Pasikowskiego. W tej historii pojawiają się wszystkie ważne postaci. Oprócz Franza i Morawca, bez których całość nie miałaby sensu, pojawia się także duet major Stopczyk-Walenda czy Wolf. I o ile pojawienie się ich było dla mnie naturalnym kierunkiem, to zdziwiło mnie uchwycenie klimatu sprzed lat. Wymiany uprzejmości pomiędzy Franzem a byłymi zwierzchnikami zostały świetnie napisane. Oczami wyobraźni widziałem ten grymas pojawiający się na twarzy Walendy, gdy próbuje wyprowadzić Mauera z równowagi oraz stoicki spokój Stopczyka, który temu wszystkiemu się przygląda. Do tego Cezary Pazura bezbłędnie potrafi udawać głos Bogusława Lindę, co dialogom dodaje charakteru. Co ciekawe wszyscy wymienieni przeze mnie bohaterowie mają w tej misji do odegrania duże role. Nie pojawiają się tylko na chwilę, jak w Psy 3. W imię zasad, tylko po to by fani przez chwilę się uśmiechnęli z nostalgii. Najciekawiej wypadają jednak fragmenty, w których Franz rozmawia z „Nowym”, ponieważ Pazura musi żonglować, co chwila zmieniać głos i bardzo dobrze mu to wychodzi. Ani razu nie gubi wyznaczonej tonacji. Z racji tego, że autorem tekstu nie jest Pasikowski, całość nie jest taka schematyczna i widać, że autor podchodząc z szacunkiem do klimatu poprzednich części, wprowadza trochę świeżości do tego mrocznego świata. Na przykład tym razem nie pojawiają się tutaj kobiety tylko po to, by być tłem dla opowieści i nic do niej nie wnieść oprócz swoich pięknych kształtów. Psy 2.5. W imię miłości to Psy, na jakie zasłużyliśmy, ale jakich niestety nie było nam dane zobaczyć w kinie. Rzadko się zdarza, by uzupełnienie historii było lepsze od prawowitej kontynuacji, ale tak stało się w tym przypadku. I bardzo się z tego cieszę, bo fani tego potrzebowali.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj