Adam Clay (Jason Statham) nie jest zbytnio towarzyskim gościem. Lubi spokój, ciszę oraz swoje pszczoły – zajmuje się nimi i dba o to, by nic nie zagroziło rojowi. Ochrania całą pasiekę. Gdy w okolicy pojawiło się gniazdo szerszeni, od razu je zneutralizował. I to nie tylko dlatego, że poprosiła go o to jego sąsiadka Eloise (Phylicia Rashad). Clay dobrze wie, jakim zagrożeniem dla pszczół, a w szczególności dla królowej, są te owady. W życiu prywatnym mężczyzna wyznaje tę samą zasadę. Chroni najbliższych. Gdy kobieta, która dała mu dom, popełnia samobójstwo po tym, jak została ograbiona przez hakerów ze wszystkich swoich oszczędności, Adam postanawia ją pomścić. A dokładniej zrobić z tymi złodziejami ukrywającymi się w ładnych szklanych biurowcach to samo, co z szerszeniami – zmieść ich z powierzchni ziemi. A to, że Clay nie jest zwykłym pszczelarzem, nie powinno być dla Was zaskoczeniem. To emerytowany członek elitarnej grupy specjalnej wykorzystywanej tylko w sytuacjach podbramkowych. Jak już obierze cel, to nic go nie zatrzyma.

Za scenariusz Pszczelarza odpowiada Kurt Wimmer, specjalista od kina akcji rodem z lat 90. Na swoim koncie ma zarówno duże hity, takie jak Kula, Rekrut i Królowie ulic, jak i wpadki – np. jedno z większych rozczarowań zeszłego roku, czyli Niezniszczalnych 4, czy też niepotrzebny moim zdaniem remake Pamięci absolutnej. Tym razem Wimmer stawia na dość prostą, nieprzekombinowaną i przewidywalną historię. Jednak totalnie mi to nie przeszkadzało. Ciężar tej produkcji został bowiem specjalnie położony na barkach Jasona Stathama. A ten robi to, co umie najlepiej. Kopie tyłki każdemu osiłkowi, który stanie mu na drodze. Oczywiście w bardzo widowiskowy sposób. Pokazuje, że mimo 56 lat na karku bez kompleksów może grać pierwsze skrzypce w filmach tego gatunku. Pod wieloma względami produkcja ta jest podobna do Transportera, ale mam wrażenie, że w scenach walki zrobiono więcej cięć, by jeszcze bardziej udynamicznić akcję. Totalnie niepotrzebnie. Ale to już wybór reżysera Davida Ayera, który – jak wspomniałem – chciał chyba tym filmem złożyć ukłon kinu akcji lat 90. I robi to w sposób wyborny. Z wielką lekkością przechodzi pomiędzy scenami wypełnionymi akcją. Nie zaburza to w żaden sposób tempa.

 
fot. Cedar Park Entertainment // Miramax

Podoba mi się też, że nikt tu nie próbuje uczynić z Jeremy’ego Ironsa superłotra. Grana przez niego postać, Wallace Westwyld, jest po prostu karierowiczem, który dzięki pracy i koneksjom doszedł wysoko w CIA. Gdy czuje zagrożenie, to dokładnie wie, co ma robić – uciec w bezpieczne miejsce.  To też człowiek, którego specjalnością jest wysługiwanie się innymi. Dlatego też szybko odnajduje się w sektorze prywatnym A dokładniej w pracy dla Dereka Danfortha, świetnie zagranego przez Josha Hutchersona. Ten bogaty chłopak zbudował swoją fortunę na krzywdzie innych. Okrada ludzi z życiowych oszczędności i zostawia z niczym – jednym wielkim zerem na koncie! Nie obchodzi go, ilu ludzi przez to zniszczył. Liczą się tylko pieniądze.

Pszczelarz to miły i odprężający akcyjniak, który nie wymaga od nas wysiłku intelektualnego, ale też nie traktuje widza jak idiotę. Fabuła nie jest przekombinowana. Każdy twist w logiczny sposób wynika z poprzedniego. Do tego temat dotyka bardzo współczesnego problemu – cyberprzestępczości. Jej ofiarami padają zazwyczaj osoby starsze, które nie znają się na obsłudze komputera i wierzą oszustom podszywającym się pod znane marki softwarowe.

Jeśli szukacie jakiejś pozycji, przy której będziecie mogli się zrelaksować, a do tego jesteście fanami Jasona Stathama, to ta produkcja w pełni Was zadowoli. Nie różni się ona zbytnio od innych solowych filmów z tym aktorem, w których jego postać wchodzi na drogę zemsty, jednak też nie odbiega od nich poziomem. Wiedziałem przed seansem, czego mogę się spodziewać, a Ayer i Statham mnie nie zawiedli.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj