Drugi odcinek kontynuuje wątek zamachu podczas szczytu G20 przez terrorystów z Obywatelskiego Frontu Wyzwolenia. Alex, po odłączeniu łączności i zablokowaniu dróg ucieczki przez zamachowców, próbuje skontaktować się z Mirandą. W wątku z przeszłości mamy do czynienia z kolejnym zadaniem podczas szkolenia na Farmie, którym okazuje się poznawanie umiejętności gubienia osób śledzących. Lepiej poznajemy też innych kadetów oraz dowiadujemy się, że Alex i Ryan otrzymali nowych osobistych doradców podczas ich misji dla FBI i CIA, którymi są odpowiednio Shelby oraz Nimah. Największy błąd twórcy Quantico popełniają już na początku. W poprzednim odcinku pozostawili widza z ciekawym cliffhangerem, który został w Lipstick kompletnie pominięty. Widzieliśmy terrorystę szykującego się do uśmiercenia żony prezydenta Stanów Zjednoczonych i tak naprawdę nie wiemy, czy doszło do egzekucji, w odcinku ani przez chwilę nie widzimy postaci samego prezydenta, żadna z postaci też nie wspomina o sytuacji. Wszystko wygląda tak, jakby magicznie usunięto ten wątek ze scenariusza, pozostawiając widza w pewnym zagubieniu. Momentami, a nawet przez zdecydowaną większość czasu drugi odcinek jest po prostu przeraźliwie nudny. Obydwa wątki - teraźniejszy i przeszły - nie wnoszą nic nowego do historii, nie pozwalają widzowi mocniej zainteresował się całą historią. Zadanie, z którym borykają się kadeci podczas szkolenia na Farmie, nie jest tak interesujące i zagmatwane jak to z poprzedniego odcinka. Nawet zwrot akcji, w którym dowiadujemy się, że popołudnie spędzone przez Alex razem z innym kadetem, Harrym, na przyjacielskich pogawędkach okazało się także częścią zadania, nie jest wciągający. Harry nie jest po prostu jak na razie ciekawie napisaną postacią, brak mu jakiejkolwiek głębi. Poznajemy także nową kadetkę, Dayane, panią prawnik, która została zwerbowania przez CIA. Niestety i ona na razie nie jest ciekawą postacią, pozując na zagubioną dziewczynkę w całym świecie przyszłych szpiegów. Miejmy nadzieję, że ten stan rzeczy się wkrótce zmieni, bo na papierze wygląda ona dobrze. W wątku zamachu nie pojawiają się kolejne tropy co do pobudek terrorystów. W tym odcinku tylko biegają z karabinami, patrolują gmach budynku i krzyczą w niezrozumiałym narzeczu. Tak można opisać ich rolę - w opozycji do tego, co sądzą protagoniści serialu, że są oni bardzo przebiegli i świetnie zorganizowani taktycznie. Odcinek ratują tak naprawdę dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest rodząca się relacja między Owenem Hillem i Ryanem, coś na zasadzie relacji uczeń-mentor. Hill motywuje Ryana i bacznie go obserwuje, ponieważ ma duże oczekiwania wobec niego. Możliwe, że Hill to właśnie Ryana będzie chciał wciągnąć do grupy, którą nasi bohaterowie mają za zadanie rozbić. Drugim elementem jest końcowy cliffhanger - Miranda wysyła terrorystom wiadomość o tym, że Alex znajduje się w budynku opanowanym przez nich, co każe nam się zastanawiać, czy i w tym sezonie nie będziemy mieli w serialu zdrajcy z najbliższego otoczenia bohaterów. Quantico w drugim odcinku nowej serii popadło w mocną średniość. Pojawiły się jednak wątki, które pozwalają mieć nadzieję na to, że w kolejnych tygodniach sytuacja znacznie się poprawi.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj