Drużynę bojowo nastawionych awanturniczek stanowią przedstawicielki różnych ras i profesji. Otrzymujemy zatem nieco zdziwaczałą elfią czarodziejkę, Hannę, skrywającą pewien sekret, rudowłosą wojowniczkę Violet, uzdrowicielkę Dee, a przede wszystkim pochodzącą z rasy niziołków, wyszczekaną złodziejkę Betty. Dziewczyny mieszkają w dobrze funkcjonującym mieście Palisada – zamiast chronić tutejszych obywateli przed wszelakim złem, niejednokrotnie same powodują spore zamieszanie, draki i bójki. Cierpliwość włodarzy miasta w debiutanckim tomie została wystawiona na ciężką próbę, a konsekwencją kolejnych rozrób spowodowanych przez Królowe było wysłanie ich tropem doświadczonych skrytobójców. W recenzowanym dziele przyjdzie im się zmierzyć z o wiele gorszym przeciwnikiem. W drugim albumie z serii, zatytułowanym Rat Queens #02, zgrany oddział staje do nierównego boju z potężnym, przypominającym kałamarnicę bóstwem. Opętany władca Palisady przyzywa z mroku ogromną istotę N’Rygotha (komiksowy odpowiednik lovecraftowskiego Cthulhu). Kreatura o gargantuicznych rozmiarach zaczyna dzieło zniszczenia. Los mieszkańców pogrążonego w chaosie miasta spoczywa w rękach tutejszych obrońców. Ku ogólnej uciesze główne role w niebezpiecznej awanturze odegrają Rat Queens, a zwłaszcza skłonna do poświęceń Dee.
Źródło: Non Stop Comics
W  pierwszym rozdziale rzeczonego komiksu z zupełnie innej strony poznajemy porywcze i zabójcze damy. Szczególnie dobrze został poprowadzony wątek Violet, związany z jej pochodzeniem. Ponownie głównym źródłem humoru w albumie są sceny z udziałem niezawodnej i wulgarnej Betty (Rocket Racoon w spódnicy), choćby epizod z wyimaginowanym cukierkowym ludzikiem. Kanadyjski scenarzysta zafundował nam również kilka wybornych twistów fabularnych, odrobinę – koniecznej w tego typu historiach – dramaturgii oraz niewymuszonej erotyki. Słowem, prawdziwa jazda bez trzymanki w konwencji dark fantasy. Za stronę graficzną odpowiada tym razem Stjepan Šejić. Wcześniejszy rysownik Roc Upchurch stracił pracę z powodu problemów z policją. Styl chorwackiego artysty prezentuje się nieco lepiej od jego poprzednika. Šejić dobrze oddał wygląd wojowniczek (szczególne pochwały za kreację Dee), sceny walk są odpowiednio naszkicowane i dynamiczne, a kreacja demonicznego N’Rygotha wypada naprawdę okazale. Bardzo dobrze prezentują się okładki kolejnych zeszytów oraz pastelowe, dobrze dobrane barwy.
Rat Queens to idealna pozycja dla wielbicieli krwawych, soczystych historii ze sporą dawką przemocy, erotyki i wulgaryzmów. Zwłaszcza cieszy uczynienie głównymi bohaterami cyklu kobiet, co znacznie podnosi końcową ocenę recenzowanego komiksu. Trudno nie kibicować takim ponętnym, zabójczym i szczerym wojowniczkom.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj