Oglądając kolejne odcinki 3. sezonu serialu „Ray Donovan”, można odnieść wrażenie, że David Hollander tłumił w sobie przez 2 lata mnóstwo świetnych pomysłów i marnował się jako współproducent, pozostając w cieniu Ann Biderman. Teraz dostał produkcję Showtime dla siebie i może poszaleć - a ma facet mnóstwo asów w rękawie. Nie ma w tej serii żadnych przestojów, przeciągania wątków czy niepotrzebnych zapychaczy. Każda scena jest potrzebna, rozwija bohaterów i oferuje wciągającą historię. Naprawdę trudno znaleźć teraz w telewizji coś lepszego – to ścisła czołówka. Jeśli chodzi o konstrukcję kolejnych odcinków, "Ray Donovan" zawsze był serialem dość prostym. Nie licząc okazjonalnych retrospekcji, wszystko toczyło się tu w standardowy i uporządkowany sposób. Oczywiście nie twierdzę, że to wada, ale naprawdę miło było zobaczyć, że twórcy od tego schematu zdecydowali się choć na chwilę odejść. Jakość recenzowanej odsłony podskoczyła drastycznie dzięki otwarciu, w którym główny bohater zaczyna kopać dla kogoś grób. Nie wiemy. kto jest trupem, a w ciągu następnych kilkudziesięciu minut przedstawiono nam kilka różnych opcji. Świadomość, że każda kolejna scena mogła zakończyć się śmiercią którejś z postaci, dodawała całości suspensu i trzymała w napięciu. Szczególnie sekwencja z księdzem Romero. [video-browser playlist="746008" suggest=""] Ostatecznie padło na Varicka, a to dało scenarzystom multum znakomitych możliwości w posunięciu fabuły do przodu. Andrew Finney po raz pierwszy ujawnił swoją słabość i w mgnieniu oka znalazł się pod ścianą. Teraz Ray ma przewagę. Wie, gdzie zakopane jest ciało – dosłownie i w przenośni. Ma haka na swojego szefa i już to wykorzystał, aby umowa związana ze stadionem dla klubu NFL mogła zostać zrealizowana. W dodatku pojawiła się znakomita sposobność, aby przywrócić do łask Aviego. To rewelacyjny bohater i cieszy fakt, że Ray znów zaczął się z nim dogadywać. Inne wątki również nie przejawiały żadnych słabości. Mickey znów wykiwał samego siebie. Mierzył za wysoko i jego ambicja ugryzła go w tyłek. Teraz musi zostać policyjnym informatorem, jeśli nie chce, aby jego synowie – i on sam – trafili do więzienia. Albo gorzej. Fantastycznym pomysłem było sparowanie w tym odcinku Abby i Terry’ego, a same dobre ruchy twórcy wykonują w przypadku perypetii Bridget. To historia daleka od schematów znanych z telenowel – emocjonalna więź z nauczycielem pomaga jej dojrzeć. Co ważne, zaprezentowane jest to subtelnie oraz wiarygodnie. Czytaj również: „Ray Donovan” i „Masters of Sex” – będą kolejne sezonyRay Donovan” nigdy wcześniej nie prezentował tak wysokiej formy pod względem kreatywnym. Obecny sezon jest od poprzednich o klasę lepszy. Wszystko tu znakomicie się zazębia i ze sobą przeplata, a scenarzyści podejmują trafne decyzje. Oby pomysłów wystarczyło do końca tej serii i na kolejne lata.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj