Podstawową wadą tak rozbudowanej fabularnie produkcji telewizyjnej jak Ray Donovan jest to, że w kolejnych odcinkach krótkiego sezonu brakuje czasu ekranowego, aby w sposób satysfakcjonujący zaprezentować widzom wszystkie ważne wątki. Niestety Get Even Before Leavin' ma podobny problem. Nie ujrzymy w nim Eda Cochrana, Marisol, ojca Romero i Sonii Kovitzky. Hector jedynie zaznacza swoją obecność w kilkuminutowej wstawce. Z jednej strony takie rozwiązanie można zrozumieć - wątek główny jest ciekawy i dobrze zaprezentowany, dlatego nie żałujemy ani minuty mu poświęconej; z drugiej nie możemy się już doczekać obecności innych charakterystycznych bohaterów. Wygląda jednak na to, że piąty odcinek był pożegnaniem z pustynną Nevadą i już w następnym nieobecni dostaną trochę więcej czasu. W omawianym odcinku tradycyjnie dominują dwa wątki, reszta toczy się w tle i nie stanowi głównej osi fabularnej. Oczywiście najważniejsza jest historia Raya i Mickeya, jednak drugim bardzo ważnym motywem są małżeńskie zmagania Bunchy’ego. Na drodze najmłodszego z braci Donovan staje depresja jego żony. Musi on teraz zająć się samotnie opieką nad nowo narodzoną córką, z czym lepiej bądź gorzej daje sobie radę. Mimo że wątek poporodowej depresji, odrzucenia i wychowywania dziecka przez jedno z rodziców jest dość często eksploatowany w produkcjach telewizyjnych i filmowych, to w historię Bunchy’ego angażujemy się emocjonalnie ze względu na sympatię do tej postaci. Duża w tym zasługa scenarzystów, którzy od początku świetnie piszą bohaterów i pozwalają widzom poznać ich w bardzo dogłębny sposób. Wątek Bunchy’ego jest oczywiście bardzo ważny, ale pierwsze skrzypce odgrywają znów Mickey i Ray. Jak już wcześniej zostało wspomniane, wydarzenia w Nevadzie kończą motyw pogoni najstarszego Donovana za grubą kasą. Wielka szkoda, bo wydarzenia z Get Even Before Leavin' były doskonałym przykładem na to, że twórcy Raya Donovana potrafią całkiem sprawnie przenieść pewną tarantinowską poetykę na mały ekran. Całość obfitowała w wiele smaczków, błyskotliwych rozwiązań i nieszablonowych akcji. Można żałować, że nie było tego więcej. Niestety sama końcówka pozostawia trochę do życzenia. Kraksa na drodze i sposób, w jaki Donovanowie wpadają w łapska Małego Billa Primma, to kuriozalne rozwiązanie tak fajnego wątku. Pustynna przygoda zdecydowanie zasługiwała na bardziej lotne zakończenie. No url W piątym odcinku po raz kolejny została zawiązana nić porozumienia między ojcem i synem. Stosunek Raya do Mickeya jest już zupełnie inny niż na początku serialu i ewidentnie twórcy dążą do jeszcze większego zacieśnienia więzi między tą dwójką. Tak jak wielu się spodziewało, najstarszy Donovan powoli przechodzi zmianę i może już wkrótce zacznie odgrywać trochę inną rolę. Warto w tym momencie zwrócić też uwagę na Johna Voighta jako aktora, który perfekcyjnie znalazł się w roli. Swoją drogą - ciekawy jest fakt, że aktor będący we wczesnej młodości wielką hollywoodzką gwiazdą grywał głównie postacie pozytywne, dobroduszne i lekko naiwne, na starość jednak przyszło mu występować w rolach czarnych charakterów albo drobnych cwaniaczków spod ciemnej gwiazdy. Ci, którzy pamiętają młodego ojca Angeliny Jole, z pewnością zauważyli, jak bardzo zmieniła się jego fizjonomia. Być może jest to jeden z powodów, dla których John Voight obsadzany jest teraz głównie w rolach negatywnych bohaterów. Finalnie Mickey i Ray wracają do Los Angeles na tarczy i jest to najistotniejsza informacja płynąca z Get Even Before Leavin'. Oprócz Bunchy’ego, pozostałe postacie zostały jedynie lekko dotknięte. Tradycyjnie Abby Donovan nadal zmaga się z różnymi aspektami swojej choroby, Bridget natomiast przechodzi kolejne zawirowania miłosne niemające większego znaczenia dla fabuły serialu. Trochę więcej czasu ekranowego dostaje tym razem Conor, który wraz z Avim tworzy dość zabawny duet. Syn Raya przyjął w najnowszym sezonie dziwną, irytującą manierę w stylu młodocianego „gangsta”. Prawdopodobnie jest to celowe zagranie twórców, mających w zamiarze podbudować postać i postawić ją w jakiejś dramatycznej sytuacji. Jego zabawy z bronią sugerują, że może to wydarzyć się już niedługo. Mimo pewnych wad i niedociągnięć Ray Donovan ogląda się nadal bardzo dobrze. Dzięki fuzji gatunków każdy znajdzie w nim coś dla siebie. Get Even Before Leavin' zakończył jeden z wątków, jednak nie oznacza to spowolnienia akcji. Serial ten ma to do siebie, że po każdym obejrzanym odcinku widz czeka z wypiekami na twarzy na następny, mimo że produkcja nie obfituje w cliffhangery i nagłe zwroty akcji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj