Tytuł drugiego tomu serii jest niezwykle obiecujący. "Powiernik diabła" nasuwa mroczne skojarzenia, a stylizowana, pulpowa okładka – podobnie jak w przypadku pierwszego tomu – porusza odpowiednie struny u popkulturowych fanów. Jej pewien szczegół jest może mniej widoczny na pierwszy rzut oka, bo bardziej zwracamy uwagę na kobietę w obrębie pentagramu, ale płonący filmowy projektor to być może najważniejszy atrybut nowej opowieści od Eda Brubakera i Seana Phillipsa.

Powiernik diabła zaczyna się tak samo jak poprzednia odsłona, czyli od krótkiego spojrzenia w przyszłość Ethana. Bohater jest w poważnych tarapatach – ścigany z niewiadomych powodów przez grupę skinheadów. Za chwilę wracamy jednak do początku historii, która przez sporą część jest całkiem fajnie rozpisaną fabułą o rodzeniu się głębszego uczucia między Ethanem a pewną sympatyczną bibliotekarką o azjatyckich korzeniach. Punkt wyjścia podlano gatunkowym sosem, ponieważ nasz bohater korzysta z pomocy Linh podczas śledztwa w sprawie samobójstwa pewnego mężczyzny (zostawił żonę i dwójkę dzieci, napisał list; ciała nie odnaleziono). Zmarły cudownie zmartwychwstaje po dziesięciu latach – i to w zupełnie innej części USA. Brubaker i Phillips doskonale wiedzą, jak upleść te dwa wątki, aby trzymały czytelnika w napięciu. Dodają od siebie także coś więcej, kiedy docieramy do finału tego śledztwa, w którym sprawiedliwość wydaje się zbyt surowa. Ważne jednak, że ta właśnie historia stanowi podbudowę do głównego wątku Powiernika diabła.

Okazuje się, że Ethel miała przyrodnią siostrę z wcześniejszego małżeństwa jej ojca, który ściągnął dziewczynę i jej matkę do USA po wojnie w Wietnamie. Kiedy Maggie dorosła, wyruszyła do Hollywood, gdzie słuch szybko o niej zaginął. Przypadek chciał, że w ekscentrycznym miejscu, czyli w starym, opuszczonym kinie, Linh na kadrze jednego z niskobudżetowych filmów zauważa swoją siostrę. A skoro Ethan zajmuje się właśnie tego rodzaju sprawami, to chyba nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbował przeprowadzić śledztwo w sprawie Maggie. Niby prosta i logiczna zależność. Pamiętajmy jednak, że tę historię napisał Ed Brubaker. Raczej nie skończy się ona dobrze.

Źródło: Mucha Comics
+6 więcej

Od tego momentu wkraczamy na nowy, związany już z tytułem tomu teren, choć ostatecznie zarówno przy pierwszym, jak i drugim śledztwie dostajemy historię o zniknięciu – czy może bardziej o próbach ułożenia sobie na nowo życia. Ethan bardzo się stara i szybko robi postępy, ale im bliżej jest prawdy, tym bardziej wychodzi na jaw, że wplątał się w jakąś wyjątkowo mroczną sprawę.

Tematykę filmową i kwestię ciemnej strony Hollywood Brubaker poruszał już w doskonałym Zaćmieniu. Powiernika diabla można traktować jako przypis do tej historii, zwłaszcza w momencie, kiedy arcyważnym rekwizytem staje się tu taśma filmowa wyjaśniająca, co przydarzyło się Maggie. Rzecz w tym, że nie opowiada nam ona nic nowego. Te same motywy widzieliśmy już wielokrotnie, najczęściej na małym i dużym ekranie – ostatnio choćby w Archiwum 81 i Nowym smaku wiśni, a także w komiksach  (Hellblazer, 100 Naboi ze scenariuszem Briana Azzarello). I szczególnie powyższe serialowe przykłady pokazują, że można wycisnąć z tej tematyki dużo więcej.

Pamiętajmy jednak, że scenarzysta opowiada tu inną, nie tak zakręconą historię. I w swoim gatunkowym obrębie pulpy ożenionej z czarnym kryminałem wciąż czuje się jak ryba w wodzie. Nawet jeśli Powiernik diabła nie wnosi zbyt wiele do wyeksploatowanej konwencji, czytanie tej historii wciąż niesie ze sobą dużo przyjemności, a oglądanie świata z 1985 roku oczami Seanna Phillipsa i nietypowymi kolorami Jacoba Phillipsa dodają jej niecodziennego, mrocznego uroku – niby mamy kolorowe lata osiemdziesiąte, ale jak celnie zauważa narrator, piosenki z tego okresu (od takich zespołów jak Duran Duran czy Depeche Mode) to “muzyka do wciągania koksu i składania pustych obietnic”. Koniec końców to właśnie warstwa graficzna i sama narracja czynią fabułę Brubakera bardziej frapującą niż jest w rzeczywistości. Taki estetyczny naddatek to z pewnością celowe twórcze zabiegi, które Brubaker i Phillips można powiedzieć, że mają w małym palcu i potrafią z prostej fabuły zrobić kolejną, stylową historię, po której chce się czekać na dalszy ciąg.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj