Być może się mylę, ale mam wrażenie, że od jakiegoś czasu thrillery są w modzie. W końcu przyjemnie jest czuć ten dreszcz ekscytacji, gdy fabuła na naszych oczach zamienia się w kolejkę górską. Thrillery to pułapka, w którą łatwo wpaść. Wciągające historie z zaskakującym zakończeniem – rozrywka w czystej postaci. Jednak po przeczytaniu wielu głośnych i szeroko reklamowanych tytułów można poczuć pewną dozę rozczarowania. Podobny klimat, bohaterowie, schematy narracji – coraz trudniej autorom tego gatunku zaskoczyć tych bardziej zaangażowanych czytelników, a nie ma gorszej recenzji dla thrillera niż znudzenie odbiorców. Jeśli Wy też macie wrażenie, że przeczytaliście już wszystko i że nawet najbardziej zagmatwana fabuła nie będzie dla Was wyzwaniem, to koniecznie przeczytajcie Czerwoną Królową. Gwarantuję, że się nie rozczarujecie. Zdarza się Wam żałować, że bohater książki to tylko fikcyjna postać, z którą nigdy w prawdziwym życiu nie skoczycie na piwo? Mnie się to akurat zdarzyło. Jon Gutiérrez to facet, którego z pewnością bym polubiła, gdybym tylko miała okazję go spotkać. No ale niestety, poza tym, że Gutiérrez nie istnieje, to na dodatek jest policjantem w odległym o tysiące kilometrów Bilbao. Wspólne piwo będę musiała sobie darować, ale wspólnego tropienia przestępców już na pewno nie odpuszczę. Jon to glina z prawdziwego zdarzenia, jeden z tych z powołaniem. A tacy mają w tym zawodzie chyba najgorzej. Gdyby Gutiérrez był skorumpowany, współpracował z półświatkiem, robił jakieś podejrzane szwindle na boku, pewnie żyłoby mu się o niebo lepiej. Jon, co prawda, czasem nagina zasady, ale zawsze w imię większego dobra, w imię wartości. Bo tak się niefortunnie składa, że inspektor z Bilbao to naprawdę porządny gość. Niestety często znacznie bardziej porządny od tych, którym stara się pomagać. Chęć spełnienia dobrego uczynku ściąga na Gutiérreza ogromne kłopoty – grozi mu nie tylko zawieszenie w służbie, ale nawet kilka lat więzienia w towarzystwie tych, których sam tam wpakował. Najbliższe lata jego życia nie zapowiadają się zatem miło. I wtedy, jak prezent z nieba, spada na niego propozycja nie do odrzucenia. Jon może uniknąć wszystkich konsekwencji, jeśli zdecyduje się na udział w tajnym projekcie. Jego jedynym zadaniem jest nakłonienie do współpracy Antonii Scott – szalenie inteligentnej, szalenie dziwnej i akurat pogrążonej w szalonej rozpaczy agentki. Antonia od dziecka wykazywała się ponadprzeciętną bystrością, a dzięki specjalnemu treningowi stała się wręcz maszyną do rozwiązywania zagadek kryminalnych. Teraz znów jej niezwykły umysł jest niezbędny do odnalezienia sprawcy. Okazuje się bowiem, że komuś udało się nie tylko niezauważenie wedrzeć na najbardziej strzeżone osiedle Madrytu, ale także do jednego z domów podrzucić ciało syna prezeski największego banku w Europie. Jakichkolwiek śladów oczywiście brak. Antonia i Jon stają przed szalenie trudnym wyzwaniem. A gdyby tego było mało, to już po kilku dniach muszą mierzyć się z kolejną zagadką – najprawdopodobniej ten sam sprawca porwał i przetrzymuje córkę jednego z najbogatszych ludzi na świecie – Carlę Ortiz. Czy specyficzny duet agentów zdoła uratować dziedziczkę magnata? Czy uda im się uprzedzić działania szalonego porywacza? Żeby odkryć odpowiedzi na te i wiele innych pytań, musicie spędzić kilka dni (ewentualnie nocy – tę książkę naprawdę trudno odłożyć!) w towarzystwie Czerwonej Królowej.
Źródło: SQN
Wybitna inteligencja to równocześnie dar i przekleństwo. Z jednej strony dostrzegasz i rozumiesz rzeczy niewidoczne dla innych, z drugiej widzisz i rozumiesz nawet to, co wolałbyś, żeby było dla ciebie niewidoczne. Antonia Scott od najmłodszych lat musi radzić sobie z tym problemem. Gdyby nie była tak piekielnie inteligenta, być może nie dostrzegałaby sygnałów, które świadczą o tym, że rodzony ojciec odpycha ją od siebie na wszystkie możliwe sposoby. Być może mogłaby inaczej zinterpretować jego zachowanie, zadowolić się prostą wymówką, zamiast jak na dłoni widzieć okrutną prawdę. Wysoki iloraz inteligencji nikogo nie chroni przed wyzwaniami życia. To, że potrafisz znaleźć rozwiązanie każdej zagadki w kilka sekund i pamiętasz wszystko, co kiedykolwiek przeczytałeś, nie sprawi, że zamienisz się w robota bez uczuć. A o tym zapomnieli chyba wszyscy (albo znacząca większość) autorów, którzy stworzyli wyjątkowo inteligentnych bohaterów. Ale na szczęście pamiętał o tym Juan Gómez–Jurado. Jego Antonia Scott jest człowiekiem – piekielnie zdolnym, ale jednak. I chyba właśnie dlatego nie sposób jej nie lubić, nie kibicować jej, nie śledzić z zapartym tchem jej walki ze złym światem. Antonia Scott nie chce uratować Carli Ortiz dlatego, że jest znudzona szarą rzeczywistością, traktuje to jak wyzwanie i chce się popisać wyjątkowym intelektem. Tytułowa Czerwona Królowa robi to, bo więziona przez szaleńca kobieta nie przytuliła swojego synka na dobranoc i… wszystko wskazuje na to, że już nigdy nie będzie miała okazji tego zrobić. Wysoki iloraz inteligencji nie idzie w parze z całkowitym wypraniem z emocji. Nie oszukujmy się, często to właśnie one są kluczowe w rozwiązaniu sprawy. To dzięki emocjom możliwe jest wczucie się w sytuację sprawcy, a co za tym idzie – przewidzenie jego dalszych działań.
Nie będę ukrywać, że Reina Roja totalnie mnie zachwyciła. Z każdą stroną coraz bardziej zakochiwałam się w bohaterach i świecie stworzonym przez autora. Wszystko w tej książce jest świeże i niespotykane – zaczynając od dynamicznej narracji, a na zabójczym poczuciu humoru kończąc. Gdybym nawet bardzo chciała się do czegoś przyczepić, to w sumie nie mam do czego. A i wcale nie chcę. Czerwona Królowa wyróżnia się na tle innych książek z tego gatunku. Dlatego już od pierwszych stron przykuwa do siebie niewidzialnym łańcuchem czytelniczej ciekawości. Niestety jak każda dobra książka pozostawia po sobie niedosyt. Odkładając na półkę powieść hiszpańskiego autora, wcale nie miałam ochoty raz na zawsze żegnać się z Madrytem, który wyszedł spod jego pióra. Bardzo chętnie raz jeszcze rzuciłabym się w wir wydarzeń wraz z Antonią Scott i Jonem Gutiérrezem. I w tym momencie mogę odetchnąć z ulgą. Reina Roja to pierwszy tom trylogii, a więc ostatnie słowo tej historii jeszcze nie zostało przeze mnie odczytane. Jeśli macie czas i ochotę na całkowite wyrwanie się z rzeczywistości, koniecznie przeczytajcie Czerwoną Królową. Później pozostanie Wam już tylko niecierpliwe czekanie na premierę kolejnych części serii.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj